Znasz ten trik? Kierowcy w całej Polsce używają go, by nie stracić prawa jazdy

Polscy kierowcy znaleźli sposób, jak uniknąć punktów karnych i nie stracić prawa jazdy. Wystarczy jeden prosty manewr – odmówić przyjęcia mandatu. Dzięki temu punkty nie trafiają od razu do systemu, a sprawa może utknąć w sądzie nawet na wiele miesięcy. To sprytne obejście prawa, całkowicie legalne, choć – jak ostrzegają policjanci – nie zawsze bezpieczne.

Fot. Warszawa w Pigułce

Polscy kierowcy znaleźli sposób na punkty karne. Prosty manewr, całkowicie legalny

Wielu kierowców zna to uczucie – zdjęcie z fotoradaru, mandat w skrzynce i świadomość, że licznik punktów karnych niebezpiecznie zbliża się do granicy 24. Utrata prawa jazdy to dla wielu zawodowy dramat, dlatego Polacy znaleźli sposób, jak odsunąć ten moment w czasie. Nie chodzi o przekupstwo ani kruczki prawne, lecz o manewr zgodny z literą prawa, który coraz częściej stosują kierowcy w całym kraju.

Jak ominąć system i nie stracić prawa jazdy

Cała sztuczka polega na… odmowie przyjęcia mandatu. Brzmi banalnie, ale działa jak prawne „pauza” w grze. Zamiast natychmiastowego dopisania punktów do konta, sprawa trafia do sądu, a punkty pozostają w zawieszeniu aż do momentu wydania prawomocnego wyroku.

W praktyce oznacza to, że przez miesiące, a czasem nawet lata, kierowca wciąż ma czyste konto. W tym czasie może nadal jeździć, a część starych punktów zdąży wygasnąć.

– To klasyczna metoda „na przeczekanie”. Punkty nie są naliczane, dopóki sprawa nie zakończy się prawomocnym orzeczeniem – tłumaczą prawnicy.

Punkty, które są i których nie ma

Jak wyjaśnia portal Bezprawnik.pl, punkty karne pojawiają się w systemie dopiero po przyjęciu mandatu. Odmowa powoduje, że wykroczenie trafia do sądu, ale do momentu wyroku punkty nie obowiązują.

To dla wielu kierowców czas na ruch ratunkowy — np. ukończenie kursu redukującego punkty karne w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego. Szkolenie można odbyć raz na pół roku i usuwa ono sześć punktów z ewidencji.

Spryt czy cwaniactwo? Policja ostrzega

Byli funkcjonariusze ruchu drogowego przyznają, że to zjawisko staje się coraz powszechniejsze, ale ostrzegają: ten manewr nie zawsze działa.

– Punkty są w zawieszeniu, ale po wyroku sądu wracają wszystkie naraz – tłumaczy były policjant. – Kierowca myśli, że uniknął odpowiedzialności, a potem dostaje 25 punktów jednocześnie i traci prawo jazdy.

Dodatkowo odmowa przyjęcia mandatu oznacza, że sprawa trafia do sądu, a tam kwota grzywny może być znacznie wyższa niż pierwotny mandat. Do tego dochodzą koszty postępowania, które w niektórych przypadkach sięgają kilku tysięcy złotych.

– W małych miastach takie sprawy kończą się błyskawicznie, czasem w kilka tygodni. Zysk czasu jest wtedy żaden – dodaje policjant.

System, który da się oszukać – ale na krótko

Choć metoda „na przeczekanie” wydaje się skuteczna, eksperci przypominają, że jest to tylko tymczasowe obejście systemu, a nie sposób na jego obejście. Punkty w końcu wrócą, a sądowa grzywna często bywa znacznie dotkliwsza niż pierwotny mandat.

Wielu kierowców woli jednak ryzykować, licząc, że czas zagra na ich korzyść. Dla części z nich to realny ratunek, dla innych – kosztowna lekcja pokory.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl