Bardzo smutny list ciężarnej Czytelniczki do redakcji. Apelujemy o więcej życzliwości!

Napisała do nas pani Magda. Kobieta jest obecnie w piątym miesiącu ciąży i chciała się z nami podzielić swoimi spostrzeżeniami z podróży komunikacją miejską i po wizycie w jednym z centrów handlowych. 

Fot. Pixabay

„Dzień dobry. Piszę do Państwa, ponieważ widzę że popieracie różnego rodzaju akcje społeczne. Poruszę temat może nie wyjątkowy, ale z jakiegoś powodu ludzie o nim zapominają w okresie przedświątecznym.

Chodzi mi tu o ciężarne i ustępowanie im miejsca. Nie tylko w komunikacji miejskiej, ale również w sklepach czy przychodniach. Jestem w 5 miesiącu drugiej ciąży. Tym razem przechodzę to o wiele gorzej i często robi mi się duszno czy słabo.

Mój brzuszek jest już zarysowany, więc nie da się mnie nie zauważyć. Jestem przyzwyczajona do braku empatii wśród ludzi, mimo że ciągle mnie to szokuje. Sama ustępuję miejsca zawsze, bo tego wymaga podstawowa kultura osobista. Jednak dziś przeżyłam apogeum stresu i frustracji.

Pojechałam do centrum handlowego, żeby kupić profile do nowej szafki i po dosłownie 4 produkty na obiad. Już po wejściu do tramwaju poczułam że to był zły pomysł, bo czułam się nie najlepiej. W tramwaju oczywiście wszyscy patrzą w drugą stronę, akurat godziny powrotu młodzieży ze szkół, więc pełno ludzi. Ale udało mi się usiąść. Jednak szok przeżyłam w Centrum Handlowym [Nazwy sklepów i centrów znane redakcji, celowo je zakryliśmy – dop. red.]. W sklepie, dotarłam do kasy z pierwszeństwem. Kolejka większa niż do zwykłej kasy. Oczywiście ani jednej osoby z dzieckiem, czy ciężarnej. Same osoby w wieku 30-50 lat.

Wiedziałam że będzie ciężko się dostać, więc podeszłam do pana który zbierał koszyki i zapytałam czy jest tu może jakaś inna kasa, gdzie mogłabym zostać szybko obsłużona. Pan się obruszył i powiedział cyt. „Prawo mówi, że może pani podejść do każdej kasy, ale wie pani jacy są ludzie. Ja pani nie pomogę”. Odwrócił się i mnie olał. Dreptałam powoli szukając mniejszej kolejki. Udało się! Tylko 4 osoby. Za mną stanęła pani, która była wyraźnie niezadowolona, że jestem przed nią i co chwila słyszałam komentarze „Spieszy mi się”, „Co za ślamazary” (o kobietach na kasie), „Nie mam czasu”. Obok w kolejce dwie babcie kłóciły się i wyzywały, bo jedna nie zdążyła zabrać zakupów w czasie wyznaczonym przez tą za nią. Szok.

W końcu przyszła moja kolej. Pani kasjerka skasowała mi zakupy i zapytała o drobne. Już od jakiegoś czasu było mi słabo, więc bez wielkiego pośpiechu zaczęłam grzebać w kieszeniach. Kolejny komentarz „No szybciej” od pani w kolejce za mną zbił mnie z nóg. Dostałam resztę i poszłam usiąść na chwilę odsapnąć. Kiedy już mi trochę przeszło, odważnie ruszyłam w stronę innego sklepu, po te 6 profili. Wzięłam szybko co chciałam i tu kolejny szok. Kasa z pierwszeństwem znowu. Stanęłam za panem który miał załadowany pełen koszyk paneli czy innych podobnych rzeczy. Ja z widocznym brzuchem!!!! Pan kulturalnie mnie poinformował że jeszcze jeden taki koszyk ma. Miałam w ręce 6 profili i widoczny brzuch. Nie wytrzymałam. Przeszłam na początek kolejki i zapytałam czy mogę być obsłużona pierwsza, bo jestem w ciąży i mam tylko te rzeczy w ręce.

Oburzenie na twarzach ludzi w kolejce. Bezcenne, bo to chyba jedyne na co może liczyć ciężarna w tych czasach. Kasjer się z uśmiechem zgodził (jedyna sympatyczna osoba dzisiaj) i szybko skasował mi produkty. Byłam mu ogromnie wdzięczna. Usiadłam sobie, znów na przerwę z myślami „Już nigdy nie pójdę do sklepu”. Sądziłam że to koniec atrakcji i wrócę do domu (moja wizyta w Arkadii trwała mniej niż 30 minut).

Wracałam bez kurtki, w samym swetrze, bo było mi słabo. W tramwaju znów dużo ludzi, ale dużym fartem jak wchodziłam zwolniło się miejsce. Przede mną stanął pan. Max 55 lat. Torba zakupów, zastanawiałam się czy może mu ustąpić, bo wyglądała na ciężką. Miałam już go zapytać, ale spojrzałam na jego twarz i odechciało mi się. Patrzył tak karcącym wzorkiem jakbym popełniła przestępstwo. Po czym załamka. Wysiadł na następnym przystanku.

Dotarłam do domu smutna, przybita i zła. Dlaczego ludzie traktują ciężarne jako problem, jako kogoś kto wymusza miejsce, bo ma taki kaprys? Prawie nie wychodzę dalej niż do osiedlowego sklepiku, ponieważ często nie mam na to siły. Niestety w osiedlowym sklepiku nie kupię niektórych rzeczy. A jakiekolwiek wyjście do centrum handlowego, tudzież sklepu itp. to koszmar. Zwłaszcza z pierwszym dzieckiem. Idą święta. Chciałabym żebyście napisali jakiś artykuł o ciężarnych i o pierwszeństwie. O tym że w ten magiczny czas warto zwrócić uwagę na innych. Kobieta z dzieckiem, czy ciężarna czy niepełnosprawny nie uniknie odwiedzenia sklepu, a to dla takich osób niemal że wyczyn. Niby jest akcja „Więcej życzliwości dla kobiet w ciąży” ale jakoś słabo ostatnio promowana. Dlatego z tą prośbą zwracam się do was, wczoraj były Mikołajki, to może uda się spełnić małe marzenie jednej z wielu zmęczonych kobiet w ciąży?” – pisze pani Magda w liście przesłanym na naszą skrzynkę kontaktową.

Jesli przydarzyła  ci się podobna historia, nie wahaj się Di nas napisać! Serdecznie zachęcamy do kontaktu na naszym profilu na Facebooku chętnie odpowiemy na wszelkie pytania i pomożemy rozwiązać problemy.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl