Bez pilnej operacji cierpienie Klaudii nigdy się nie skończy… Mama dziewczynki błaga o pomoc!

Wystarczy sekunda, by zniszczyć całe życie. Wystarczy jedna zła decyzja, która obróci w pył wszystkie te dobre… Wystarczy jeden cud, by nadać sens życiu, ale miłość to czasami za mało, by pomóc najważniejszej osobie… Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/klaudia-sobczak

Fot. Siepomaga.pl

Klaudia to moja córeczka, której życie od początku było trudne. Dziękuję jednak Bogu każdego dnia, że jest ze mną. Niestety, nie uciekłyśmy od cierpienia… Nóżka Klaudii wymaga operacji. To ogromne koszty, dlatego, choć nie jest to łatwe, bardzo proszę o pomoc dla mojego dziecka.

Ciąża od początku była zagrożona, dlatego regularnie chodziłam na badania kontrolne. Bałam się o moją córeczkę, a przecież tak bardzo na nią czekałam! Nie chciałam jej stracić… W 16 tygodniu ciąży, choć tak bardzo na siebie uważałam, dostałam krwotoku. W szpitalu okazało się, że zaczął się poród! Podali mi leki, które miały sprawić, że Klaudusia jeszcze trochę wytrzyma. Każdy dzień był na wagę życia. Gdyby urodziła się wtedy, na pewno by nie przeżyła… Lekarze założyli mi szew okrężny. Kolejne tygodnie upłynęły w szpitalu, jednak nawet tam, w otoczeniu specjalistów, córeczka nie była bezpieczna…

Co chwilę w ranę wdawały się zakażenia. Dostawałam mnóstwo antybiotyków, które walczyły z bakteriami. Gdy wydawało się, że sytuacja jest już lepsza, wypuścili mnie na weekend do domu. Po 10 długich i trudnych tygodniach w szpitalu myślałam, że nic lepszego nie mogło mnie spotkać! Niestety… Do domu wyszłam w czwartek, a już w środę pędziliśmy do szpitala. Dostałam okropnych bóli, to był dopiero 26 tydzień ciąży…

Zaczęłam rodzić. Znowu była kroplówka, by powstrzymać poród, ale tym razem nie zadziałała. Wszystko działo się bardzo szybko… Lekarz przeciął szew, ale nie był przygotowany na kolejne działania. Nie zdążyli nawet przygotować inkubatora! Próbował jeszcze powstrzymać poród, właściwie wepchnął Klaudię z powrotem… Wszystko na nic. Klaudia przyszła na świat w okropnym stanie. Nie tak wyobrażałam sobie dzień porodu, który miał być najpiękniejszy w życiu! Tymczasem zamienił się w koszmar…

Od razu mi powiedzieli, że córeczka miała wylewy do mózgu. Rokowania były bardzo złe, miała nie dożyć roczku… “Konieczna rehabilitacja, już widać napięcie w nóżkach, będzie tylko gorzej” – zewsząd słyszałam tylko złe informacje. W tym wszystkim musiałam być silna, na przekór wszystkiemu… Przeżyłam dramat, ale to Klaudusia walczyła o życie. Szybko złapała bakterie, miała zapalenie płuc, sepsę. Już w czwartek dobie życia musiała przejść operację serduszka, a później oczek — odklejała się siatkówka. Patrzyłam na nią, taką maleńką, bezbronną i zastanawiałam się, jak ona to wszystko zniesie, skąd weźmie siłę?

Po ponad 4 miesiącach w szpitalu wróciłyśmy do domu. Zakończyła się walka o życie, zaczęła o zdrowie i jak największe postępy w rozwoju. Większość wcześniaków ma wylewy, ale najczęściej II stopnia, które same się wchłaniają i dzieci są zdrowe. Na skutek trudnego porodu Klaudia miała wylewy IV, najwyższego stopnia. Błąd lekarza? Dzisiaj nikt tego nie przyzna. Mówili mi od początku, że Klaudia będzie opóźniona w rozwoju umysłowym i fizycznym. Robiłam wszystko, by tak nie było… Każdego dnia jeździłyśmy na rehabilitację, bardzo ciężko pracowała, to nie jest wymarzone dzieciństwo…

Lekarze i terapeuci i tak byli w szoku, w jak dobrym stanie jest Klaudia. “Proszę iść na kolanach do kościoła i dziękować Bogu, bo to cud”. Więc dziękuję, każdego dnia. Choć córeczka miała być “roślinką”, w wieku 3 lat zaczęła chodzić. Wysłałam ją do normalnego przedszkola, nie integracyjnego. To właśnie tam zaczęła nadganiać rówieśników! Niestety, różni się od innych dzieci, jest jej znacznie trudniej… Wejdzie sama po schodach, ale bez pomocy nie zejdzie. Ma niedowład lewej strony ciała, potrzebuje znacznie więcej czasu, by się czegoś nauczyć. Nasza codzienność to wizyty u psychologa, logopedy, rehabilitantów i fizjoterapeutów.

Wiem, że są dzieci w gorszym stanie, bardziej cierpiące, umierające. Wiem, że są rodziny w jeszcze trudniejszej sytuacji, dlatego nigdy wcześniej nie prosiłam o pomoc. Widzę jednak codziennie cierpienie i ciężką walkę mojej córeczki, słyszę, jak mówi, że ją boli, widzę krzywiący się kręgosłup, biodro. Klaudia rośnie, rehabilitacja już nie wystarcza. Konieczna jest operacja! Do tej pory lekarze ostrzykiwali jej mięśnie toksyną botulinową, która miała je rozluźniać, ale ona już nie działa. Jeździmy od lekarza do lekarza, ale nie proponują nam nic więcej, każdy mówi co innego, nie wiedziałam już, co robić, jaką decyzję podjąć. Wtedy polecono nam klinikę w Belgii. Tam od 30 lat robią operacje dzieci takich, jak Klaudia, mają ogromne doświadczenie i najlepszych specjalistów! W styczniu tego roku udało się nam tam pojechać. Przez 5 godzin trwały dokładne badania przeprowadzone przez wielu lekarzy, potem była komisja. Po naradzie zaproponowali nam plan leczenia. To znaczy, że dla Klaudii jest szansa!

Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]