Biedronka dopłaca chorym pracownikom za chodzenie do pracy? Sklep odpowiada

Ostatnio w mediach pojawiła się informacja o tym, że Biedronka będzie dopłacała pracownikom nawet 600 zł miesięcznie za to, że nie biorą zwolnienia lekarskiego. Zapytaliśmy Jeronimo Martins o stanowisko w tej sprawie.

Choroba nie wybiera, ale pracownik już tak. Według informacji serwisu finansowego WP.PL pracownicy mieliby dostawać nawet 600 zł miesięcznie za to, że nie będą brali L4. To spora kwota, która może skłonić zatrudnionych do przychodzenia do pracy np. w stanie grypy lub poważnej infekcji.

Pomijając fakt, że chory musi leżeć w łóżku, dodatkowo osoba taka może zarażać nie tylko zdrowy personel, ale także i klientów, którzy przychodzą do sklepu. Biorąc pod uwagę, że dyskont cieszy się ogromną popularnością to i skala zarażonych może być dość duża. Co na to Biuro Prasowe Jeronimo Martins?

„Podkreślamy, że wspomniane zasady są testowane zaledwie w ułamku sklepów zlokalizowanych tylko w jednym z 15 regionów. O wynikach testu będziemy informować po jego zakończeniu” – pisze Biuro Prasowe JMP, właścicielka sklepów Biedronka.

„Zwracamy uwagę na fakt, iż samo rozwiązanie polegające na przyznawaniu pracownikom dodatkowych nagród za brak nieplanowanych obecności funkcjonuje w naszej sieci od kilku lat i jest standardem stosowanym na rynku handlu detalicznego, również przez naszych konkurentów (…) podkreślamy również, iż zdrowie i bezpieczeństwo naszych pracowników są dla nas bardzo ważne, dlatego wprowadzane rozwiązania są zawsze analizowane pod kątem przepisów prawa oraz BHP. Podkreślamy również, iż Biedronka realizuje wiele programów mających na celu wsparcie zdrowia i kondycji swoich pracowników, w tym m.in. prowadzi coroczny program 'Razem zadbajmy o zdrowie’, w ramach którego pracownicy sklepów mają możliwość skorzystania z pakietu bezpłatnych badań i konsultacji lekarskich”.

Wygląda więc na to, że sprawa nie jest jeszcze przesądzona.