Dwie osoby nie żyją. Pijany policjant wjechał w słup i uciekł z miejsca wypadku
Jest akt oskarżenia w sprawie tragicznego wypadku do którego doszło pod koniec lipca w Kobyłce. Kierowca uderzył w betonowy słup. W wyniku odniesionych obrażeń śmierć na miejscu poniosło dwóch pasażerów auta. Kierowca wraz z drugim pasażerem uciekli pieszo. Okazało się, że był to policjant stołecznej drogówki.

Fot. Łukasz/ Warszawa w Pigułce
Szerzej na temat wypadku wypowiedział się rzecznik Komendy Stołecznej Policji Sylwester Marczak. Poinformował, że przed północą uwagę policjantów zwróciło skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie kierującego i pasażerów przejeżdżającego kabrioletu, w którym na bagażniku siedziały dwie osoby. Policjanci niezwłocznie ruszyli za autem. Kierowca kabrioletu stracił panowanie na łuku drogi. Wtedy doszło do tragedii. W wyniku zdarzenia dwie osoby zginęły, a kolejne dwie uciekły. Do poszukiwań uciekinierów skierowano policjantów z Oddziałów Prewencji Policji.
„Tuż przed godziną 1 zatrzymano poszukiwanych mężczyzn. Niestety, jednym z nich okazał się warszawski funkcjonariusz, będący poza służbą. Bez względu na to, czy był pasażerem czy kierowcą, zostanie niezwłocznie wydalony ze służby. Jest to tragedia, która nie miała prawa się wydarzyć. W tego typu sytuacjach stosujemy zasadę zero tolerancji i kara musi być bezwzględna. Obaj mężczyźni decyzją prokuratora zostali zatrzymani” – wyjaśnił rzecznik stołecznej policji.
– Skierowaliśmy do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. Kierujący usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia oraz trzeci czyn nieudzielenia pomocy. Grozi mu do 12 lat więzienia – powiedziała TVN24 Katarzyna Skrzeczkowska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.