Dziecko wciskało przycisk zatrzymania autobusu. Ojciec nie reagował
„191. Sygnał przycisku na żądanie. Zatrzymuję się na przystanku. Nikt nie wysiada. Kolejny przystanek to samo. Ciągle ostatnie drzwi i tak kilka razy.
Zapuszczam żurawia w lusterko w celu namierzenia delikwenta. Są dwa młode łebki. ? Czekam na moment kiedy będą wysiąść.” – rozpoczyna swą opowieść kierowca autobusu MZA.
„Wstaje jeden i chce wysiąść ostatnimi drzwiami.
Celowo nie otworzyłem tylko tych, których przyciskiem się bawili.
Gość w podskokach biegnie do trzecich, czyli drugich od końca. No to nauczka jest.
Zadowolony z siebie ruszam, a tu ciach znowu.
O kurczę.
To nie oni się bawili. ??? Teraz to już nie tylko zapuszczam żurawia, ale i rzucam okiem na tył pojazdu.
Jest. Już na pewno. Mały chłopiec, a obok tata i brak reakcji na zachowanie dziecka.
Wyszedłem i udałem się na koniec podjazdu w celu zwrócenia uwagi.
Podziałało.
Dziecko usiadło, a ojciec zmieszany powiedział tylko coś w stylu „dobrze”.
Szkoda mi teraz tego gościa co w podskokach biegł do następnych drzwi. ?”
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.