Dziesiątki tysięcy upadłości konsumenckich, kredyty i brak oszczędności. Może być jeszcze gorzej – nadchodzi energetyczne ubóstwo [25.06.2024]
Najnowsze badania rysują ponury obraz sytuacji finansowej Polaków. Galopująca inflacja, rosnące ceny energii i brak poduszki finansowej to problemy, które doskwierają znacznej części społeczeństwa. Eksperci biją na alarm – jeśli nie zostaną podjęte zdecydowane działania, sytuacja może się dramatycznie pogorszyć, a ubóstwo energetyczne stanie się codziennością dla milionów gospodarstw domowych.
Z badania „Barometr oszczędności 2023” przeprowadzonego przez Krajowy Rejestr Długów (KRD) wynika, że co piąty Polak nie posiada żadnych oszczędności, a co czwarty dysponuje rezerwą nieprzekraczającą 5 tys. zł. Ta grupa, w której przeważają kobiety, osoby w średnim wieku i te z niższym wykształceniem, w przypadku utraty źródła dochodu byłaby w stanie przetrwać za odłożone środki zaledwie miesiąc.
Jako główne przyczyny braku oszczędności wskazuje się szalejącą inflację, rosnące koszty utrzymania i niskie płace. Mimo podwyżek wynagrodzeń, ich siła nabywcza systematycznie spada, co przekłada się na coraz mniejsze możliwości odkładania pieniędzy. Nieco lepiej sytuacja wygląda u 17% badanych z oszczędnościami między 5 a 20 tys. zł oraz 23% z poduszką finansową powyżej 20 tys. zł. Szacuje się też, że zaledwie 3% Polaków może pochwalić się rezerwą na poziomie 100 tys. zł.
Niepokojące dane płyną również z Krajowego Rejestru Długów. Średnie zadłużenie konsumenta to obecnie 20,5 tys. zł, a łączna kwota zaległości sięga astronomicznych 44,2 mld zł. Rok 2023 przyniósł też rekordową liczbę 21 tys. upadłości konsumenckich. Choć eksperci KRD prognozują niewielki spadek zadłużenia w bieżącym roku, to BIG InfoMonitor i Gleevery w badaniu „Polacy a ekonomia współdzielenia” wskazują, że na koniec kwietnia 2024 r. zadłużenie pełnoletnich osób w Polsce przekroczyło 86,3 mld zł, co oznacza wzrost o 7% w porównaniu do analogicznego okresu roku poprzedniego.
Po 1 lipca może być jeszcze gorzej
Sytuację Polaków może jeszcze pogorszyć wygaśnięcie z końcem czerwca 2024 r. tarczy antyinflacyjnej, która przez ostatnie dwa lata chroniła polskie gospodarstwa domowe przed gwałtownym wzrostem cen energii, gazu i ciepła. Od 1 lipca ceny tych mediów zostaną częściowo uwolnione, co przełoży się nie tylko na wyższe rachunki, ale także na ceny towarów w sklepach. Eksperci ostrzegają, że najbardziej dotkliwe podwyżki odczują produkty wymagające chłodzenia, a inflacja może wzrosnąć nawet o 1,5 punktu procentowego w skali roku.
Choć rząd zapowiedział wprowadzenie od lipca do końca grudnia 2024 r. maksymalnej ceny energii elektrycznej na poziomie 500 zł za MWh dla gospodarstw domowych, to i tak będzie to oznaczać wyższe rachunki dla Polaków. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda dla samorządów, podmiotów użyteczności publicznej oraz małych i średnich firm, które zapłacą aż 693 zł/MWh. Taki wzrost kosztów energii z pewnością przełoży się na funkcjonowanie wielu instytucji i przedsiębiorstw, zmuszając je do szukania oszczędności.
Ekspert prognozuje co zdrożeje jeszcze bardziej
Dr Tomasz Kopyściański, ekspert z Uczelni WSB Merito, w rozmowie z „Faktem” wskazuje, że podwyżki cen energii najmocniej odczują produkty wymagające przechowywania w niskich temperaturach, jak mrożonki, nabiał, lody czy schłodzone napoje. Szczególnie bolesne mogą być podwyżki w miejscowościach turystycznych, gdzie sklepikarze już wcześniej ostrzegali przed wyłączaniem lodówek z napojami, by uniknąć strat spowodowanych rosnącymi cenami prądu.
Ekonomista zaznacza, że wzrost kosztów energii przełoży się na ceny końcowe wielu towarów, a inflacja może wzrosnąć nawet o 1,5 punktu procentowego w skali roku. Konsumenci powinni więc przygotować się na wyższe rachunki i ceny w sklepach. Co prawda, od 1 kwietnia rząd przywrócił 5% stawkę VAT na podstawowe artykuły spożywcze, jak pieczywo, nabiał, mięso, wędliny, owoce i warzywa, ale ta zmiana jest już odzwierciedlona w cenach detalicznych.
Dr Kopyściański przestrzega też, że obecna „wojna cenowa” między sieciami handlowymi, jak Biedronka i Lidl, które rywalizują promocjami, nie będzie trwać wiecznie. Rosnące koszty energii mogą zmusić je do podniesienia cen. Ekspert radzi, by pod koniec czerwca uważniej przyglądać się cenom, by uniknąć zaskoczeń przy kasie.
Na tle zapowiedzianych podwyżek pozytywnie wyróżnia się sytuacja tzw. odbiorców wrażliwych. Ceny prądu dla żłobków, przedszkoli, szpitali oraz mikro, małych i średnich firm pozostaną na niezmienionym poziomie. To dobra wiadomość dla tych podmiotów, które nie będą musiały mierzyć się z dodatkowymi obciążeniami finansowymi.
Niestety, ubóstwo energetyczne może w tym roku dotknąć nawet 3,5 mln Polaków, a do 2030 r. liczba ta może wzrosnąć do 11% gospodarstw domowych. By złagodzić skutki rosnących cen energii, rząd planuje wprowadzenie bonów energetycznych, na które przeznaczono około 1,3 mld zł. Wsparcie trafi do gospodarstw jednoosobowych z dochodem do 2500 zł miesięcznie i gospodarstw wieloosobowych, w których dochód na osobę nie przekracza 1700 zł. Aby uzyskać bon, konieczne będzie złożenie wniosku do gminy. Nowe świadczenie ma obowiązywać od lipca 2024 r.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.