Eksperci przewidują dramat w Polsce i na świecie. Czy czeka nas największy kryzys od lat 70.?

Amerykańska gospodarka stoi nad przepaścią finansową głębszą niż krach z 2008 roku. Złoto przekroczyło poziom 3300 dolarów za uncję, banki centralne masowo rezygnują z dolara, a Fed przyznaje się do problemów z inflacją. Ekonomiści są zgodni – nadchodzi stagflacja na niespotykaną od pięciu dekad skalę. To odbije się na całym świecie, również w Polsce.

Fot. Warszawa w Pigułce

Sygnały ostrzegawcze płyną ze wszystkich stron. Rentowności amerykańskich obligacji osiągnęły wieloletnie szczyty, podczas gdy akcje tracą na wartości – kombinacja niewidziana od 75 lat. Międzynarodowy Fundusz Walutowy obniża prognozy wzrostu globalnego, Goldman Sachs podnosi prawdopodobieństwo recesji do 35 procent, a Peter Schiff – główny ekonomista Euro Pacific Asset Management – ostrzega przed „kryzysem znacznie gorszym niż 2008 rok”.

Złoto ucieka w kosmos, banki centralne porzucają dolara

Cena złota osiągnęła historyczny rekord na poziomie 3499,88 dolara za uncję w kwietniu 2025 roku, a obecnie oscyluje wokół 3338 dolarów. To wzrost o 28 procent w samym tylko 2025 roku, po 25-procentowych zwyżkach w roku poprzednim. Kruszec nie reaguje już na tradycyjne czynniki ekonomiczne – to ucieczka od całego systemu finansowego opartego na dolarze.

Najważniejszy sygnał płynie jednak od banków centralnych na całym świecie. Według danych World Gold Council, instytucje te zakupiły rekordowe 1045 ton złota w 2024 roku – trzeci kolejny rok powyżej tysiąca ton. Polska znalazła się w czołówce nabywców z wynikiem 90 ton, tuż za Turcją i Indiami.

„73 procent banków centralnych oczekuje zmniejszenia udziału dolara w swoich rezerwach w ciągu najbliższych pięciu lat” – informuje World Gold Council. Jednocześnie 43 procent planuje zwiększenie rezerw złota. To systematyczne odwracanie się od amerykańskiej waluty jako podstawy światowego systemu monetarnego.

Goldman Sachs podniósł swoją prognozę ceny złota do 3700 dolarów za uncję do końca 2025 roku, podczas gdy J.P. Morgan przewiduje poziom 4000 dolarów do połowy 2026 roku. Fundamenty wspierające te prognozy to rosnąca niepewność geopolityczna i systematyczna dywersyfikacja od dolara.

Peter Schiff: „To będzie znacznie gorsze niż 2008”

Peter Schiff, ekonomista znany z przewidzenia kryzysu finansowego z 2008 roku, wydał w ostatnich miesiącach serie alarmistycznych ostrzeżeń. „Kryzys finansowy będzie znacznie gorszy niż w 2008 roku, ale nie będzie on globalny – to kryzys USA” – stwierdził dosadnie analityk podczas grudniowej konferencji prasowej. Wszyscy analitycy prostują jednak jego słowa, ponieważ kryzys w USA na pewno odbije się kryzysem na całym świecie o czym przekonaliśmy się właśnie w 2008 roku.

Schiff przewiduje, że inflacja w Stanach Zjednoczonych osiągnie poziom 9 procent lub więcej w 2025 roku. „CPI skończyło spadać i teraz zmierza z powrotem w górę. Łatwo możemy wrócić do 9 procent rok do roku, może wyżej” – ostrzegał w grudniu 2024 roku w rozmowie z portalem SchiffGold.

Najbardziej niepokojąca jest prognoza dotycząca długu publicznego. Schiff przewiduje, że deficyt budżetowy USA może osiągnąć 3,5 biliona dolarów w roku fiskalnym 2025. To kwota, która stawiałaby amerykańskie finanse publiczne na krawędzi przepaści. „Obligacje skarbowe staną się nowymi kredytami subprime” – ostrzega ekonomista.

Schiff nie ma wątpliwości co do przyczyn nadchodzącego kryzysu. „Amerykanie od dekad żyją ponad stan. Cieszyliśmy się poziomem życia wyższym, niż wynikałoby to z naszej produktywności. Teraz będziemy musieli mniej konsumować, więcej oszczędzać i odbudować przemysł” – tłumaczy analityk.

Kryzys dotrze też do Polski. Złoty, inflacja i GPW pod presją

Peter Schiff może błędnie sądzić, że kryzys ograniczy się do Stanów Zjednoczonych, ale ekonomiczna rzeczywistość jest bezlitosna – gdy amerykańska gospodarka kicha, cały świat dostaje kataru. Polska, mimo relatywnie stabilnej sytuacji makroekonomicznej, nie uniknie skutków amerykańskiej stagflacji.

Pierwszy cios uderzy w polski złoty. Gdy Fed będzie musiał agresywnie podnosić stopy procentowe dla opanowania inflacji, kapitał zacznie uciekać z rynków wschodzących w kierunku amerykańskich obligacji. „Złoty może osłabnąć do poziomu 4,50-4,70 za dolara, jeśli scenariusz stagflacji w USA się zmaterializuje” – ostrzegają analitycy warszawskich domów maklerskich.

Polska giełda zazwyczaj podąża za nastrojami na Wall Street. WIG20 w 2024 roku zyskał zaledwie 3,8 procent, podczas gdy S&P 500 rósł o ponad 23 procent. Gdy amerykańskie akcje zaczną systematycznie spadać, GPW może stracić nawet 20-30 procent wartości w ciągu roku.

Inflacja importowana dotrze do Polski przez kilka kanałów. Ceny ropy naftowej i gazu ziemnego, denominowane w dolarach, wzrosną wraz z osłabieniem złotego. Droższa energia to wyższe koszty produkcji i transportu, co przełoży się na ceny w sklepach. „Jeśli dolar umocni się o 20 procent względem złotego, inflacja w Polsce może wzrosnąć o dodatkowe 1-2 punkty procentowe” – wyjaśniają ekonomiści.

Polski eksport, szczególnie do Stanów Zjednoczonych, znajdzie się pod presją. Amerykańskie firmy będą ograniczać zamówienia, a polska branża motoryzacyjna – jeden z filarów naszego eksportu – może znacząco ucierpieć. Fabryki Volkswagena, Toyoty czy Stellantis w Polsce produkują głównie na eksport, w tym do USA.

Sektor technologiczny, który w Polsce rozwija się dynamicznie, odczuje skutki załamania na amerykańskim Nasdaq. Polskie firmy IT, które często pracują dla amerykańskich klientów, mogą stracić zlecenia. Wszystkie spółki IT są uzależnione od globalnych nastrojów na rynku technologicznym.

Narodowy Bank Polski znajdzie się w trudnej sytuacji. Jeśli Fed będzie podnosić stopy dla walki z inflacją, a EBC je obniżać dla ratowania wzrostu, NBP będzie musiał balansować między ryzykiem ucieczki kapitału a potrzebą wsparcia polskiej gospodarki. „Adam Glapiński może być zmuszony do podniesienia stóp procentowych nawet przy słabnącej koniunkturze” – przewidują analitycy.

Zwykli Polacy odczują kryzys przez wyższe ceny paliw, żywności i energii. Kredytobiorcy z hipotekami w złotych mogą spodziewać się wyższych rat, jeśli NBP będzie musiał podnosić stopy. Z drugiej strony, osoby mające oszczędności w dolarach lub euro mogą zyskać na osłabieniu złotego.

Polonia w Stanach Zjednoczonych, licząca około 10 milionów osób, także odczuje skutki kryzysu. Mniejsze przelewy do Polski, problemy z zatrudnieniem w amerykańskich firmach, spadające ceny nieruchomości – wszystko to przełoży się na polską gospodarkę przez kanał remitancji i inwestycji.

Fed przyznaje się do porażki, inflacja wraca z impetem

Rezerwa Federalna w marcu 2025 roku oficjalnie przyznała się do problemów z opanowaniem inflacji. Bank centralny obniżył prognozy wzrostu gospodarczego do 1,7 procent z wcześniejszych 2,1 procent, jednocześnie podnosząc prognozy inflacji bazowej do 2,8 procent z 2,5 procent.

„Inflacja zaczęła teraz rosnąć… może nastąpić opóźnienie w dalszym postępie” – przyznał prezes Jerome Powell podczas marcowego posiedzenia FOMC. To pierwsza tak otwarta deklaracja Fed od początku cyklu podwyżek stóp procentowych.

Dane ekonomiczne potwierdzają najgorsze obawy. Główny wskaźnik CPI wynosi obecnie 2,7 procent rocznie, podczas gdy bazowy CPI utrzymuje się na poziomie 2,9 procent – znacząco powyżej dwuprocentowego celu Fed. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja z preferowanym przez Fed wskaźnikiem PCE, który osiągnął 2,3 procent, przy bazowym PCE na poziomie 2,7 procent.

Rentowności 10-letnich obligacji skarbowych oscylują wokół 4,5 procent, co oznacza najwyższy poziom od ponad dekady. Równocześnie realne rentowności obligacji indeksowanych inflacją (TIPS) osiągnęły 2,25 procent – najwyższy poziom od 15 lat. To sygnał, że inwestorzy oczekują długotrwale podwyższonej inflacji.

Goldman Sachs bije na alarm – recesja coraz bliżej

Jeden z najbardziej prestiżowych banków inwestycyjnych świata wydał w ostatnich tygodniach serię pesymistycznych prognoz dla amerykańskiej gospodarki. Goldman Sachs podniósł prawdopodobieństwo recesji z 20 do 35 procent, jednocześnie drastycznie obniżając prognozy wzrostu PKB.

„Prognozujemy wzrost gospodarczy na poziomie zaledwie 1 procent w 2025 roku przy inflacji sięgającej 3,5 procent” – informuje zespół analityków Goldman Sachs w raporcie z marca 2025 roku. To klasyczna definicja stagflacji – stagnacji gospodarczej przy rosnących cenach.

Bank przewiduje również wzrost bezrobocia do 4,5 procent z obecnych 4,1 procent. „Kombinacja słabnącego wzrostu, rosnącej inflacji i napiętej polityki fiskalnej tworzy idealne warunki dla długotrwałej stagflacji” – ostrzegają ekonomiści banku.

Szczególnie niepokojące są prognozy dotyczące pierwszego kwartału 2025 roku. Model Atlanta Fed GDPNow wskazywał na ujemną stopę wzrostu minus 0,5 procent, podczas gdy badanie CNBC przewiduje wzrost PKB na poziomie zaledwie 0,3 procent. To dramatyczne spowolnienie w porównaniu z 2,3-procentowym wzrostem w czwartym kwartale 2024 roku.

Nouriel Roubini przepowiada „mini wstrząs stagflacyjny”

Nouriel Roubini, ekonomista znany jako „Dr. Doom” za trafne przewidywanie kryzysów finansowych, ostrzega przed „mini wstrząsem stagflacyjnym” w drugiej połowie 2025 roku. W wywiadzie dla CNBC w lipcu 2025 roku Roubini przewidział, że inflacja PCE osiągnie 3,5 procent do końca roku przy słabnącym, potencjalnie ujemnym wzroście gospodarczym.

„Mamy do czynienia z toksyczną kombinacją czynników – rosnące ceny energii, napięcia handlowe, ekspansywna polityka fiskalna przy ograniczonej przestrzeni dla polityki monetarnej” – wyjaśnia Roubini w rozmowie z Bloomberg TV.

Mohamed El-Erian z Allianz, były szef PIMCO, wtóruje tym ostrzeżeniom. „Obecne środowisko ma niepokojące tendencje stagflacyjne. Podwyżki stóp procentowych Fed mogą nie zdołać stłumić inflacji, ale za to mogą zniszczyć gospodarkę i rynek pracy” – ostrzegł El-Erian w wywiadzie dla Yahoo Finance.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy również obniżył prognozy wzrostu globalnego do 2,3 procent w 2025 roku, ostrzegając przed „nasilającymi się ryzykami spadkowymi w obliczu eskalujących napięć handlowych”.

Giełdy w panice, korelacja na 75-letnim rekordzie

Amerykańskie rynki akcji, mimo silnych rocznych wyników za 2024 rok, wykazują niepokojące sygnały załamania. S&P 500 zyskał wprawdzie 23,31 procent w skali roku, ale grudniowy spadek o 2,5 procent przerwał serię wzrostów i zapoczątkował nowy trend.

Najbardziej alarmującym zjawiskiem jest rekordowa korelacja między cenami akcji a rentownościami obligacji. Według analiz FS Investments, korelacja ta osiągnęła najwyższy poziom od 75 lat, co oznacza koniec ery łatwej dywersyfikacji portfeli inwestycyjnych.

„Gdy rentowności obligacji rosną, a akcje jednocześnie spadają, tradycyjne strategie zarządzania ryzykiem przestają działać” – wyjaśnia główny strateg FS Investments w raporcie z stycznia 2025 roku. To odwrócenie wieloletniej relacji, gdzie obligacje służyły jako bezpieczna przystań podczas spadków na rynku akcji.

Sektor technologiczny, mimo że Nvidia zyskała 171 procent w 2024 roku, pokazuje oznaki zmęczenia. „Santa Claus Rally” po raz pierwszy od 1966 roku się nie powiódł – S&P 500 zakończył 2024 rok czterema kolejnymi dniami spadków. Tylko około 60 spółek z indeksu S&P 500 zakończyło grudzień na plusie.

Wojna handlowa napędza inflację

Eskalacja wojny handlowej między USA a Chinami dodaje paliwa do inflacyjnego ognia. Na początku 2025 roku weszły w życie dodatkowe cła na chińskie półprzewodniki w wysokości 50 procent, podczas gdy produkty z wolframu i polikrzemu obciążono taryfami 25-50 procent.

Obecna struktura ceł na chiński import o wartości około 550 miliardów dolarów obejmuje stawki od 25 procent na większość towarów do 100 procent na pojazdy elektryczne. „Cła stanowią główne ryzyko stagflacji poprzez podnoszenie cen przy jednoczesnym tłumieniu wzrostu gospodarczego” – ostrzega zespół ekonomistów Goldman Sachs.

Urząd Handlu USA (USTR) przedłużył zwolnienia z ceł dla 164 chińskich produktów jedynie do 31 maja 2025 roku, sygnalizując możliwość dalszych podwyżek. Równocześnie uruchomiono nowy proces zwolnień dla maszyn produkcyjnych, co wskazuje na problemy amerykańskich firm z dostępem do kluczowego sprzętu.

Specjaliści przewidują najbardziej niebezpieczny okres od kryzysu naftowego

Ekonomiści są zgodni – amerykańska gospodarka wchodzi w najbardziej niebezpieczny okres od kryzysu naftowego lat 70. XX wieku. Kombinacja słabnącego wzrostu, uporczywej inflacji powyżej 2,8 procent i napiętej polityki handlowej tworzy idealne warunki dla długotrwałej stagflacji.

Peter Schiff nie ma wątpliwości co do skali nadchodzących problemów. „To będzie prawie jak depresja, ale z inflacją znacznie wyższą niż w latach 70. Bardzo wysoka inflacja, okropna recesja – najgorszy możliwy scenariusz stagflacyjny” – przewiduje ekonomista.

Fed znalazł się w pułapce – dalsze podwyżki stóp procentowych mogą pchnąć gospodarkę w recesję, ale ich brak oznacza utratę kontroli nad inflacją. Bank centralny zapowiedział już tylko dwie obniżki stóp w 2025 roku zamiast wcześniej planowanych czterech.

Złoto może kontynuować spektakularny rajd – Schiff przewiduje nawet cenę 100 tysięcy dolarów za uncję w długim terminie. „Nie ma limitu, ponieważ złoto się nie zmienia – tylko zmniejszamy wartość dolara” – tłumaczy analityk.

Dla zwykłych Amerykanów oznacza to powrót do rzeczywistości po dekadach życia ponad stan. Jak ostrzega Schiff: „Będziemy musieli mniej konsumować, więcej oszczędzać i odbudować przemysł”. Pytanie brzmi – czy amerykańskie społeczeństwo jest gotowe na taką transformację.

Okres próby przed Polską

Wszystko wskazuje na to, że 2025 rok może przejść do historii jako początek największego kryzysu ekonomicznego od półwiecza. Dla Polski oznacza to okres próby – będziemy musieli liczyć przede wszystkim na siebie i stabilność naszych fundamentów gospodarczych.

Sygnały ostrzegawcze są już widoczne zarówno za oceanem, jak i u nas. Pozostaje pytanie, czy polscy politycy i przedsiębiorcy są gotowi na to, co nadchodzi. Historia pokazuje, że kryzys może być też szansą – ale tylko dla tych, którzy się do niego przygotują.

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl