Filip Chajzer przerywa milczenie w sprawie Oskarka! „Szczerze mam już dość”
Filip Chajzer wydaje oświadczenie dotyczące sprawy Oskara. Pisze, że jego fundacja zaczęła się zajmować tylko jednym dzieckiem, opłaciła wszystkie rachunki, a mimo tego pieniędzy było za mało. Sprawę zgłosił do prokuratury.
„Wszyscy mądrzy doradcy w moim otoczeniu mówią – Filip nie komentuj. Odpuść. Zostaw. Sprawą zajmuje się prokuratura, zrobiłeś wszystko co mogłeś. Zgłosiłeś. Zapłaciłeś Pani Monice nie tylko kasę za leczenie w Chicago (209.000PLN), o którą poprosiła i mieszkanie na miesiąc niedaleko kliniki (25.162PLN) , ale nawet za bilety samolotowe w klasie BIZNES na trasie Warszawa – Chicago i Chicago Warszawa (24 576PNL)
Czy dało się taniej? Pewnie tak, ale niech ten prosty przykład zachęci Was do zgłębienia historii, którą nie pogardziłby Netflix. Pani Monika – w trakcie naszej współpracy, poprosiła też o nowe auto, a ja (idiota) już wtedy nie zorientowałem się w czym uczestniczę.
Mam milczeć, ale… szczerze (…) nie mogę milczeć, kiedy czytam, że oszukałem matkę umierającego dziecka. Serio? Jeśli ktoś jest w stanie oskarżyć rodzica, który sam stracił dziecko i bez grama inteligencji oraz minimum dziennikarskiej rzetelności publikować taki szlam – to niech pogrąży się we wstydzie na wieki. (…)” – pisze Filip Chajzer i dodaje wyjaśnienie, jak wygląda świat fundacji w którym próśb jest mnóstwo i nie da się pomóc każdemu.
Dzięki mojemu zaangażowaniu zebraliśmy grubo ponad milion złotych, jednak Pani Monika dalej potrzebowała trzech milionów. Kiedy pytałem – Po co, skoro są pieniądze na koncie? Słyszałem, że „dziecko umiera”. Dziś słyszę to samo.
W pewnym momencie zorientowałem się, że Fundacja, którą założyłem i oddałem do prowadzenia zaufanym wg mojego osądu ludziom, stała się Fundacją pomocy jednemu dziecku z wątpliwą dla mnie bazą do prowadzenia kolejnych akcji pomocowych.
Założyłem tę Fundację, żeby zmienić rynek charytatywności w Polsce. Wymyśliłem projekt HELP JU, który miał łączyć funkcjonalność Fundacji Się pomaga i Allegro. Wpłacasz kasę, ale możesz też wystawić przedmiot. Każdy „landig page” ze zbiórką dla dziecka potrzebującego pomocy miał być jak sztab WOŚP, wiele razy w roku, bo pomoc „odchodzącym dzieciom” potrzebna jest non stop. 365 dni w roku.
Moje marzenia zostały zabite. Zostałem oszukany. Moja Fundacja została okradziona, a strona www zablokowana. Sprawę zgłosiłem do prokuratury. Regularnie do dziś stawiam się na przesłuchaniach na Policji. Przekazuje również rachunki wysyłane przez Panią Monikę, a dodam, że moja Fundacja nie jest jedyną, która aktualnie nie wypłaca jej środków. Weryfikuje.
Czytam, że uciekłem. Tak? Nigdy nie patrzyłem w lustro na kogoś, kto mógłby przed czymś uciekać, ale szczerze mam już dość. Tak na granicy wymiotu. Kiedyś powiedziałem, że starczy mi już „gównogburzy” w życiu. Ja widocznie nie znam się na pomaganiu. Za to na kebabach świetnie, a każdy powinien w życiu robić to, co umie najlepiej i nie koniecznie w jednym kraju przez całe życie.
Co mnie tu trzyma? Mama. Matka mojego dziecka i tak ogranicza mój kontakt z synem. Relacja z ojcem też nie jest łatwa. Mam dosyć. Polskiej zimy też.
Zawsze starałem się najlepiej jak umiem.
Życzę Wam dużo miłości, bo bez niej nic nie ma sensu.
Wasz Filip.”
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.