Joanna Opozda zdecydowała się na przerażające wyznanie. „byłam w głębokiej depresji – miałam myśli…”

Wieczorem na profilu Antoniego Królikowskiego pojawiły się nagrania i zdjęcia ze zrozpaczoną Joanną Opozdą. Pojawiły się też oskarżenia o znęcanie się nad nim. Aktor twierdzi jednak, że niczego nie wstawiał i ktoś włamał mu się na konto.

Autorstwa Serecki – Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=72128126

Na Instagramie opublikowano nagrania na których widać Joannę Opozdę we łzach. Dziewczyna płacze i mówi, że miała być koszmarnie traktowana przez Królikowskiego podczas ciąży.

„Cała prawda o mojej chorej psychicznie byłej żonie. Prowadziła pamiętnik dla naszego syna, bo uważała, że może umrzeć. Takich zdjęć i filmów mam całą masę. Przez 9 miesięcy dostawałem takie zdjęcia. Codziennie mnie wyzywała, ciągle chciała, żebym spędzał z nią czas. Stosowała wobec mnie przemoc werbalną i fizyczną. Nie raz, nie dwa dostałem od niej w twarz” – widniało na profilu.

Minęło kilkanaście minut, a materiały zniknęły. Antoni Królikowski oświadczył, że jego konto zostało zhakowane. „Treści opublikowane na moim Instagramie były wrzucone przez osobę, którą odnajdą odpowiednie organy ścigania. Nie miałem pojęcia o istnieniu tych materiałów i jestem w ciężkim szoku” – napisał Antoni Królikowski.

Oświadczenie wydała matka aktora:

„Nigdy nie komentowałam i nie będę komentowała prywatnych spraw mojego syna Antoniego Królikowskiego i Joanny Opozdy. Oboje są dorośli, wobec czego angażowanie osób trzecich czy social mediów do rozwiązywania konfliktów jest w mojej ocenie niepotrzebne” – napisała.

Do sprawy odniosła się także wciąż jeszcze aktualna żona Antoniego Królikowskiego:

„Nagranie, które dodał Antek było prywatne, osobiste, INTYMNE. Byłam wtedy w ciąży… Dopiero co wyszłam ze szpitala… W akcie rozpaczy i samotności nagrywałam taki, powiedzmy… „pamiętnik audio”… Szczerze? Miałam nadzieję, że te materiały nigdy nie ujrzą światła dziennego… Wiem, że na nagraniu mówiłam do swojego dziecka… Ale tak polecił mi mój terapeuta… Wypowiadanie na głos pewnych rzeczy miało przynosić mi ukojenie, swojego rodzaju ulgę. Nie mogłam brać żadnych leków, a w ciąży po prostu nie dawałam sobie rady. Jest mi strasznie wstyd, czuję się poniżona. Na swoją obronę powiem, że byłam bardzo samotna, cierpiałam na ogromną depresję. Byłam ciężko chora, żyłam w wiecznym strachu, martwiłam się o nasze dziecko, hormony szalały. Co chwila lądowałam w szpitalu. Mój mąż już wtedy romansował z sąsiadką, o czym dowiedziałam się miesiąc później .

I tak, przyznaję, nie byłam dobrą żoną, nie było ze mną łatwo, nie robiłam „obiadków”, jak to wygarnęła mi moja teściowa, kiedy dowiedziała się, że Antek mnie zdradza. A ja nie robiłam obiadków, bo walczyłam o utrzymanie ciąży, o swoje zdrowie, o zdrowie Viniego. Nie opiekowałam się Antkiem, bo sama potrzebowałam opieki. Dzisiaj wstydzę się niektórych swoich zachowań i wypowiedzi, ale powtarzam, byłam w głębokiej depresji – miałam myśli samobójcze. Niestety nie panowałam nad swoimi emocjami. W ciąży byłam inną osobą. Sama nie potrafię zrozumieć swoich niektórych zachowań, myśli, czy wypowiedzianych zdań „

 

 

Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]