Kierowcy łapią się za głowy. Od 1 stycznia wchodzi nowy cennik kar, o którym mało kto wie?
Szampan jeszcze nie wystrzelił, a polscy kierowcy już mają powody do bólu głowy. Podczas gdy większość z nas planuje sylwestrowe kreacje i noworoczne postanowienia, w zaciszach gabinetów zapadły decyzje, które od 1 stycznia uderzą nas po kieszeni z niespotykaną dotąd siłą. Nowy Rok to nie tylko nowa data w kalendarzu, ale przede wszystkim drastyczna waloryzacja stawek, które mogą zrujnować domowy budżet za jedno, z pozoru błahe niedopatrzenie. Czy Twój portfel jest gotowy na zderzenie z nową rzeczywistością przepisów drogowych i ubezpieczeniowych?

Fot. Warszawa w Pigułce
Wydaje się, że zaledwie wczoraj przyzwyczajaliśmy się do nowego taryfikatora mandatów i punktów karnych, które kasują się dopiero po roku (lub dwóch). Tymczasem 1 stycznia to data graniczna, która w świecie motoryzacji oznacza jedno: podwyżki. Nie chodzi tu jednak o ceny paliw, na które nie mamy wpływu, ale o kary administracyjne i opłaty, które wynikają wprost z przepisów prawa. Mechanizm jest bezlitosny i w dużej mierze automatyczny – wiele stawek kar powiązanych jest ze wskaźnikami ekonomicznymi, takimi jak płaca minimalna. A ta, jak wiemy, od stycznia szybuje w górę.
Dla przeciętnego kierowcy oznacza to, że „zapominalstwo” w 2025 roku będzie kosztować znacznie więcej niż w roku poprzednim. O jakich kwotach mowa? W niektórych przypadkach to wzrosty rzędu kilkuset, a nawet kilku tysięcy złotych. Służby kontrolne, w tym Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny (UFG) oraz Policja, zyskują potężny oręż do dyscyplinowania zmotoryzowanych. Co gorsza, wiele z tych kar naliczanych jest przez systemy informatyczne – bez udziału człowieka, bez możliwości negocjacji i bez taryfy ulgowej.
Brak OC? Przygotuj się na finansowy nokaut. Kwoty są rekordowe
To zmiana, która dotknie największą grupę „zapominalskich”. Wielu kierowców wciąż żyje w przekonaniu, że za brak ciągłości ubezpieczenia OC grozi co najwyżej kilkaset złotych mandatu. Nic bardziej mylnego. Od 1 stycznia kary za brak polisy OC osiągną historyczne maksimum. Wynika to bezpośrednio ze wzrostu płacy minimalnej, która jest bazą do wyliczania opłaty karnej nakładanej przez UFG.
Dla właścicieli samochodów osobowych pełna kara (czyli za przerwę w ubezpieczeniu powyżej 14 dni) wynosi równowartość dwukrotności płacy minimalnej. Przy podwyżce minimalnego wynagrodzenia, kwota ta szybuje w okolice 8000-9000 złotych (w zależności od dokładnej stawki obowiązującej w danym roku kalendarzowym). To nie jest błąd w druku. Za zagapienie się i nieopłacenie składki na czas, możesz stracić równowartość przyzwoitego używanego samochodu.
Co istotne, „wirtualny policjant” UFG działa coraz sprawniej. System automatycznie wyłapuje luki w ubezpieczeniu, analizując dane od ubezpieczycieli. Nie musisz być zatrzymany do kontroli drogowej, żeby dostać wezwanie do zapłaty. List z UFG może przyjść miesiące po fakcie, a od tej kary praktycznie nie ma odwołania, chyba że udowodnisz błąd w systemie.
Spóźniona rejestracja auta. 1000 zł kary to dopiero początek problemów
Kolejny obszar, w którym od 1 stycznia musimy zachować czujność, to rejestracja pojazdów. Przepisy, które weszły w życie w ostatnim czasie, zlikwidowały możliwość „zgłoszenia nabycia” na rzecz twardego obowiązku rejestracji pojazdu w określonym terminie. Właściciele aut używanych sprowadzonych z zagranicy lub kupionych w kraju mają sztywny czas na wizytę w urzędzie (zazwyczaj 30 dni dla osób prywatnych, 90 dni dla przedsiębiorców zajmujących się obrotem autami).
Jeśli przegapisz ten termin choćby o jeden dzień, narażasz się na karę administracyjną. I tutaj uwaga – jeśli zwłoka będzie znaczna (np. powyżej 180 dni), kara rośnie lawinowo, sięgając nawet 1000 złotych. Wielu kierowców, którzy kupili auta pod koniec roku, wpadnie w pułapkę kalendarza. Urzędy między świętami a Nowym Rokiem pracują krócej, systemy się zawieszają, a licznik bije. Od 1 stycznia urzędnicy nie będą mieli litości – prawo jest w tej kwestii zero-jedynkowe.
Konfiskata samochodu. Przepis, o którym wielu wolałoby zapomnieć
Warto również przypomnieć o przepisach dotyczących konfiskaty pojazdów pijanych kierowców. Choć temat był szeroko dyskutowany, wielu zmotoryzowanych wciąż nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Od nowego roku sądy mogą orzekać przepadek auta w przypadku kierowców, którzy mieli we krwi powyżej 1,5 promila alkoholu, lub tych, którzy spowodowali wypadek w stanie nietrzeźwości. Jeśli auto nie należy do kierowcy (np. leasing, auto służbowe), sąd orzeka przepadek jego równowartości.
Dlaczego piszemy o tym teraz? Ponieważ okres noworoczny to czas wzmożonych kontroli trzeźwości. Policyjna akcja „Trzeźwy Poranek” po Sylwestrze to tradycja. W tym roku jednak konsekwencje „wczorajszego” powrotu do domu mogą oznaczać nie tylko utratę prawa jazdy, ale i utratę dorobku życia. Wartość średniego samochodu w Polsce rośnie, więc kara ta staje się coraz bardziej dotkliwa.
Badania techniczne i „niewidzialne” mandaty z kamer
Wchodząc w Nowy Rok, nie można pominąć tematu badań technicznych. Choć od lat mówi się o waloryzacji stawek za przeglądy (które stoją w miejscu od prawie dwóch dekad), to kary za brak ważnego badania są jak najbardziej realne i bolesne. Policja coraz częściej korzysta z systemów automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych (ANPR), które mogą być sprzężone z bazą CEPiK. Jazda bez ważnego przeglądu to nie tylko mandat do 5000 zł (w przypadku skierowania sprawy do sądu) i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, ale też potencjalne problemy z wypłatą odszkodowania w razie kolizji.
Od 1 stycznia warto też zwrócić uwagę na nowe odcinkowe pomiary prędkości i fotoradary, które GITD sukcesywnie uruchamia na polskich drogach. Nowoczesne urządzenia są w stanie wyłapać znacznie więcej wykroczeń niż tylko prędkość – np. jazdę na zderzaku czy korzystanie z telefonu. Mandaty za te wykroczenia, zgodnie z nowym taryfikatorem, idą w tysiące, a punkty karne gromadzą się błyskawicznie.
Co to oznacza dla Ciebie? (HCU – Helpful Content)
Straszenie karami to jedno, ale naszą misją jest uchronienie Cię przed niepotrzebnymi wydatkami. Nowy rok nie musi zacząć się od mandatu, jeśli podejmiesz kilka prostych kroków jeszcze przed 1 stycznia lub w pierwszych dniach stycznia:
1. Sprawdź datę końca polisy OC – ustaw przypomnienie
To najważniejsza rada. Weź do ręki polisę lub zaloguj się do aplikacji bankowej/mObywatela. Jeśli Twoje ubezpieczenie kończy się w okolicach Sylwestra lub na początku stycznia, opłać je natychmiast. Pamiętaj, że jeśli kupiłeś auto używane, polisa zbywcy nie przedłuża się automatycznie. To najczęstsza przyczyna kar od UFG. Musisz wykupić nową polisę na siebie najpóźniej w dniu wygaśnięcia starej.
2. Zweryfikuj termin badania technicznego
Spójrz w dowód rejestracyjny (lub do mObywatela). Jeśli termin przeglądu minął w ferworze świątecznych przygotowań, jedź na stację diagnostyczną natychmiast. Lepiej zapłacić 99 zł za przegląd (nawet spóźniony), niż ryzykować mandat w wysokości kilku tysięcy złotych i odholowanie auta przy pierwszej kontroli.
3. Kupiłeś auto w grudniu? Pilnuj 30 dni
Jeśli kupiłeś samochód w grudniu, policz dokładnie dni. Termin 30 dni na rejestrację biegnie nieubłaganie (wliczając weekendy i święta!). Jeśli nie zdążysz zarejestrować auta w urzędzie, złóż przynajmniej wniosek online. To zatrzymuje bieg terminu i chroni Cię przed karą administracyjną.
4. Uważaj na „wczorajszą” jazdę 1 stycznia
To rada z kategorii bezpieczeństwa, ale też finansów. Jeśli planujesz imprezę sylwestrową, zaplanuj powrót taksówką lub komunikacją miejską. Ryzyko utraty samochodu (konfiskata) przy stężeniu alkoholu powyżej 1,5 promila jest realne. Nie warto ryzykować majątku dla jednej przejażdżki. Pamiętaj, że metabolizm alkoholu trwa wiele godzin – rano 1 stycznia możesz być nadal w świetle prawa nietrzeźwy.
Nowy Rok to czas zmian, ale nie pozwól, by były to zmiany na gorsze w Twoim portfelu. Wiedza to tarcza, która chroni przed mandatami. Udostępnij ten artykuł znajomym kierowcom – być może uratujesz im kilka tysięcy złotych.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.