Lekarze rezydenci nadal strajkują. „Nie chodzi o same wynagrodzenia”
„Mediacje uważamy za zakończone; nie osiągnięto porozumienia. Ta forma rozmowy z ministrem wyczerpała się, czekamy na rozmowy z panią premier” – powiedział PAP wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Łukasz Jankowski.
Minister zdrowia oświadczył, że w imieniu premier zadeklarował gotowość do spotkania, ale w spokojnych warunkach, po zakończeniu protestu głodowego. Lekarze odpowiedzieli, że nie przerwą protestu.
„Poinformowałem państwa rezydentów, że ministerstwo zdrowia przygotowało projekt ustawy, który gwarantuje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia i to jest absolutnie historyczne rozwiązanie, które nigdy dotychczas nie było stosowane” – mówił o przebiegu spotkania Radziwiłł.
Jak dodał, „państwo rezydenci trwają przy swoim oczekiwaniu, (…) dwukrotności średniej krajowej jako ich podstawowym wynagrodzeniu – przypomnę to jest kwota 9200 zł miesięcznie pensji podstawowej – to jest zupełnie nie do zrealizowania w obecnym czasie” – przyznał minister.
„W ramach kompromisu, ale ja jednak biorę ten kompromis w cudzysłów, proponują, aby od zaraz było to 6400 zł minimum, a dla tych, którzy realizują tzw. deficytowe, priorytetowe specjalności – 8100 zł. To też środki, mówimy o młodych osobach, które są tuż po ukończeniu studiów i stażu podyplomowego, środki, które, jak się wydaje, trudno byłoby zaakceptować” – dodał szef resortu zdrowia.
Jak zaznaczył, ministerstwo zdrowia przygotowało regulacje, zgodnie z którymi do 2020 roku „proponuje podwyższać wynagrodzenia rezydentom i to zarówno w tym zakresie podstawowym jak i w szczególnie poszukiwanych, deficytowych specjalnościach o bardzo wysokie kwoty”.
„Ta wysoka kwota, ten dodatek motywacyjny w deficytowych specjalnościach miałby wynosić1200 zł miesięcznie i to już do zaraz, pozostali byliby objęci systematycznymi podwyżkami od tego roku, z datą obowiązywania od lipca, który minął” – powiedział minister.
Dodał, że w ciągu najbliższych 4 lat podwyżki wahałaby się pomiędzy 1000 a 1500 zł. „W praktyce oznaczałoby to, że w roku 2020 rezydent zarabiałby w Polsce nie mniej niż ok. 5100 zł. To nie są pieniądze oszałamiające, ale z całą pewnością dalekie od stawek głodowych, w tych specjalnościach, które są deficytowe, te podwyżki byłyby w zasadzie ponad dwukrotnie większe, bo do tej kwoty ok. 1 tys. zł podwyżki do 2020 roku, oznaczałoby to wzrosty o 2000-2500 zł, a to są już naprawdę potężne podwyżki” – ocenił minister.
Radziwiłł podkreślił, że ze strony ministerstwa jest wola porozumienia. „Nieprawdą jest, że nie ma konkretnych propozycji. Ich systematycznie odrzucanie, a także decyzja państwa rezydentów o zakończeniu tego procesu mediacji, który tu się odbywał, jest świadectwem zawziętości i radykalizmu, który nie sprzyja porozumieniu. Mimo to jestem gotowy, żeby nadal się spotykać i żeby do tego porozumienia doszło” – powiedział.
„Taki radykalizm powoduje chęć spełnienia oczekiwań lekarzy rezydentów natychmiast, na poziomie, który moim zdaniem w Polsce anno domini 2017 jest po prostu niemożliwy” – podkreślił.
Zaznaczył, że „trudno sobie wyobrazić sytuację, w której zwiększone nakłady na ochronę zdrowia w całości zostaną przeznaczone na wynagrodzenia, w szczególności na wynagrodzenia dla lekarzy rezydentów”.
Daniel Łuszczewski, przedstawiciel protestujących rezydentów tłumaczył, że „nie chodzi o same wynagrodzenia, ale ma to być droga do zatrzymania odpływu lekarzy z kraju”.
„Nas jest za mało, pracujemy po kilkaset godzin miesięcznie, jesteśmy przemęczeni i nie jesteśmy w stanie zapewnić pacjentom właściwej opieki” – mówił dziennikarzom.
Jak mówił, obecnie rezydenci zarabiają od 2200 do 2500 zł na rękę. Powiedział, że „dwie pensje krajowe dla rezydenta i trzy dla lekarza specjalisty były postulatami Konstantego Radziwiłła zanim został on ministrem, kiedy był szefem NRL”.
Łuszczewski zadeklarował, że rezydenci są skłonni do ustępstw, „ale ministerstwo nie jest”.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.