Leżał nieprzytomny na chodniku. Nikt nie podszedł, bo myśleli, że jest pijany. Co się okazało?
Niedawno internet obiegł film z Chin na którym widać, jak samochód uderzył w młodą kobietę, a kierowca zbiegł z miejsca wypadku. Poszkodowana leżała na jezdni kilkanaście minut zanim podszedł ktoś do niej zobaczyć co się stało. Ludzie byli przerażeni znieczulicą. Do podobnej sytuacji doszło wczoraj na warszawskim Grochowie. Tam jednak mężczyzna nie został potrącony, ale miał atak padaczki.
„Piszę do Was pod wpływem sytuacji, która miała miejsce dziś na warszawskim Grochowie. Piękny słoneczny dzień, początek długiego czerwcowego weekendu, święto – Boże Ciało, jedno z najważniejszych świąt katolickich i miejsce – Rondo Wiatraczna pełne ludzi, w widocznym miejscu leży nieprzytomny młody mężczyzna” – pisze do nas Czytelniczka Sylwia.
„Zaraz obok bar Limba a w nim wiele osób. Nikt, nikt nie raczył podejść do człowieka i sprawdzić co się stało, nikt nie pomyślał by zadzwonić po karetkę. A uwagi przechodniów? „Pewnie pijany, za dużo wypił i śpi”. Co się okazuje? Człowiek z legitymacją osoby niepełnosprawnej, dostał napadu padaczki, upadł i leżał nieprzytomny nie wiadomo jak długo. Dopiero po przyjeździe policji i karetki, którą wezwaliśmy zleciał się tłum obserwujących. Do czego zmierzam? Jak ludzie są znieczuleni na cudzą krzywdę? Jak łatwo i szybko przychodzi im osądzanie człowieka, który leży nieruchomo na chodniku? To jest po prostu przerażające. Gdyby nie reakcja trzech osób na kilkadziesiąt które przechodziły obok, prawdopodobnie ten mężczyzna leżałby jeszcze dłużej”.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.