Ma 30 lat i diagnozę: mięsak tkanek miękkich z przerzutami do płuc oraz guz głowy. Pomóżmy Łukaszowi!

Gdy dowiadujesz się, że masz raka, wcale nie jest tak, jak mówią – że całe życie przelatuje Ci przed oczami. Tak naprawdę w głowie masz pustkę. Dopiero później dociera do Ciebie, że umierasz. Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/lukasz-adamiec.

Mam na imię Łukasz, mam 29 lat, wspaniałą narzeczoną Magdę i tyle powodów, by żyć… Mam też raka, rzadką odmianę mięsaka tkanek miękkich. Są przerzuty do płuc, do mózgu… Jedynym wyjściem, które powstrzyma raka i śmierć, jest Nivolumab, nierefundowany lek na raka! 25 tysięcy złotych miesięcznie. Tyle kosztuje miesiąc mojego życia, tyle kosztują chwile, które powinny być bezcenne… Tymczasem ktoś je wycenił.  Muszę przyjąć kolejną dawkę leku, jeśli jej nie dostanę – przegram.

Proszę, przeczytaj moją historię i pomóż mi, ja tak bardzo chcę tu zostać z Magdą, chcę żyć!

Rozdział 1: MAM RAKA

Zaczęło się prozaicznie. Skurcz w nodze. Co pomyślałem? Że to naciągnięty mięsień. Przecież nie chorowałem. Nie czułem się źle. Miałem fajne, normalne życie – pracę, dom, moją ukochaną dziewczynę. Zaczęło jednak boleć, cały czas. Poszedłem do lekarza. Tam pierwszy raz usłyszałem te słowa, które zabrały moje życie.

Rak tkanek miękkich. Mięsak… Wyjątkowo rzadki. Wyjątkowo złośliwy. Wyjątkowo agresywny. Przerzuty na płucach. Konieczne natychmiastowe leczenie…

Na co dzień nie myśli się o tym – o umieraniu. O tym, że wszystko nagle może się skończyć w jednej chwili. Że każdy dzień może być ostatnim. Do mnie dopiero wtedy to dotarło.

Rozpocząłem chemię. Nie wypadły mi włosy, za to osiwiałem. Moje włosy, brwi i rzęsy w ciągu kilku dni stały się zupełnie białe. Patrzyłem w lustro i nie rozpoznawałem sam siebie – zamiast mnie był jakiś obcy, osiwiały, słaniający się na nogach, chory na raka facet.

Potem była radioterapia. I operacja – główne ognisko choroby znajdowało się w lewym udzie. Straciłem sporą część nogi. Przez chwilę żyłem z myślą, że w ogóle jej nie będzie. Rana składała się z 33 szwów. Nie chciała się goić. Niektóre szwy zaczęły puszczać, rana zaczęła się rozchodzić, pojawiła się martwa tkanka. Zawsze miałem się za silną osobę, wtedy jednak przegrałem z bólem. Był nieludzki, potworny, zwierzęcy. Miałem wrażenie, że umieram. Kilka razy dziennie podawano mi morfinę. Co tydzień byłem pod narkozą, podczas gdy lekarze mechanicznie usuwali mi martwą tkankę.

Cierpienie jest lustrzanym odbiciem raka. Staje się towarzyszem każdego dnia. Rano, wieczorem, w nocy. Po operacji i długim pobycie w szpitalu czekała mnie rehabilitacja. Równie bolesna. Wszystkiego musiałem uczyć się od początku – wstawać, chodzić. Minęło wiele miesięcy codziennych ćwiczeń, zanim w ogóle byłem w stanie podnieść na nogę o kilka centymetrów w górę.

Gdy udało mi się „wygonić” raka z nogi, nastąpił kolejny atak – na płuca. Wiele rozsianych guzów… Przed operację zrobiłem rutynową tomografię. Wynik badania – w głowie też jest guz…

Czekał mnie zabieg laserowy. Potem przyszła nadzieja, którą brutalnie mi odebrano. Zakwalifikowano mnie do grupy pacjentów, mającej testować nowy lek onkologiczny. W dniu, w którym pojechałam do szpitala na podanie leku, firma, która miała być sponsorem leku, wycofała się. To był cios. Zmiany w płucach powiększyły się. Wtedy dopiero się załamałem.

Fot. Sie Pomaga

Rozdział 2: Mam bliskich

Wiedziałem jednak, że muszę żyć, muszę walczyć, bo mam dla kogo… Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, w chorobie, w cierpieniu. Przekonałem się, jak wspaniali są moi bliscy. Rodzina, przyjaciele. Oni mnie wspierali, ja walczyłem. Najważniejszą osobą, która była jednak wtedy przy mnie, była Magda. Wiedziałem, że jeśli załamię się i poddam, to zrobię krzywdę nie tylko sobie, ale także jej. Ci, których kochasz – to bezcenna siła.

Gdy dowiadujesz się, że umierasz – wtedy dopiero zaczynasz żyć… Postanowiłem, że nie będę marnować ani jednej chwili. Że będę cieszyć się każdym dniem. Gdy wyszedłem ze szpitala, oświadczyłem się Magdzie. Jest wspaniała, była przy mnie w dobrych chwilach i złych. W zdrowiu i chorobie. Wiem, że chcę spędzić z nią resztę życia i dla niej chcę, by to życie jak najdłużej trwało.

Rozdział 3: Mam nadzieję

Pod koniec zeszłego roku w końcu mój lekarz miał dla mnie dobre wieści… Postanowił, że spróbujemy czegoś nowego. Nivolumab to nowoczesny lek, stosowany w leczeniu m.in. raka płuc. Hamuje wytwarzanie pewnych przeciwciał i wyzwala inne, dzięki którym organizm walczy z nowotworem. Jest niezwykle skuteczny… i niezwykle drogi. W moim przypadku jest nierefundowany, a dawka, którą mam przyjmować co 2 tygodnie, kosztuje prawie 12 tysięcy złotych! Ale DZIAŁA! Zmiany w płucach zmniejszyły się, ja czuję się dobrze – różnica między tym, co było a tym, co jest teraz, jest jak niebo i ziemia!

Oszczędności, pożyczki – zrobiłem już wszystko. Co teraz? Nie mam pomysłów, najgorsze jest to, że nie mam także czasu, ale nie mogę się poddać!

Jeśli czytasz te słowa, jeśli dotrwałeś do końca – proszę, pomóż mi… Obiecuję, że będę walczyć, że będę starać się być jak najlepszym człowiekiem… Tak bardzo chcę wziąć ślub z Magdą, mieć rodzinę. Obiecuję, że będę robić wszystko, żeby pokazać innym chorym, że trzeba wierzyć i walczyć. Jeśli zmienię podejście choć jednej osoby – to znaczy, że dzięki Tobie to wszystko będzie miało sens…

Obserwuj nas w Google News
Obserwuj
Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: Kontakt@warszawawpigulce.pl