Moja córka ma autyzm. Dziś została wyśmiana w autobusie
Piszę, żeby podnieść ważny społeczny temat. Dziś po południu moja córka została wyśmiana w autobusie przez starszą kobietę. Siedziała spokojnie w autobusie i delikatnie się kiwała. To zwróciło uwagę kobiety i przeszła do ataku.
Jechałyśmy zaledwie dwa przystanki – tylko tyle i aż tyle, by obudzić złośliwy komentarz obcej osoby, która nie wie, że dwa miesiące temu taka podróż dla nas byłaby zupełnie wykluczona. Córka ma silną chorobę lokomocyjną i w nowej sytuacji odnajduje się powoli. Pani zmierzyła nas wzrokiem i sama do siebie zaczęła komentować, że „hahaha choroba sieroca”.
Spokojnie wyjaśniłam, że córka cierpi na autyzm. Niestety autorefleksji nie było. Nie było także „przepraszam”.
Kiwanie, które kobieta z takim rozbawieniem nazwała „chorobą sierocą” to nic innego jak “zachowania autostymulujące”, które pozwala osobom z autyzmem dostarczyć sobie bodźców potrzebnych do radzenia sobie z własnymi emocjami i układem nerwowym, bo autyzm to zaburzenie neurorozwojowe.
Jedni trzepoczą rękoma, inni chodzą w kółko, inni kiwają się. Nie robią tym nikomu krzywdy. Na szczęście moja córka ma dopiero sześć lat i mam nadzieję nie zapamięta tej sytuacji, ale chciałabym zwrócić uwagę na społeczny problem nietolerancji i braku wrażliwości.
Jesteśmy różni – jedni mają problemy z koncentracją, ze snem, depresją, a obok większości osób neurotypowych, żyją osoby ze spektrum autyzmu. Warto dowiedzieć się więcej na ten temat , bo diagnoz spektrum autyzmu jest coraz więcej i musimy się nauczyć razem żyć.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.