Nie dawaj „na Owsiaka”! [Felieton]
Co roku, na kilka dni przed kolejnym finałem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy obserwuję wzmożoną aktywność osób, które krytykują inicjatywę wytykając jej nieprawidłowości finansowe, chęć zarobku na potrzebujących. Dla wszystkich krytykujących mam dobrą (i darmową) radę: Nie dawaj „na Owsiaka”!
Na szczęście nikt nikogo nie zmusza do wsparcia akcji.
Jest taka cecha, której szczególnie nie cierpię u ludzi, czyli sam nic nie zrobię, ale innych skrytykuję. Każdy, kto kiedykolwiek prowadził jakąkolwiek działalność wie, że błędy są nieuniknione i są niejako wpisane we wszelkie działania.
Ta kategoria ludzi „nie znam się to się wypowiem” nigdy nie spróbowała niczego zrobić, ale dobrze wie (najczęściej w internecie) jak to zrobić lepiej.
Dobra wiadomość jest taka, że nie trzeba dawać „na Owsiaka/Rydzyka/Caritas” (niepotrzebne skreślić). Zawsze można zacząć samemu pomagać innym i wtedy będzie widać jak na dłoni, ile z tej pomocy można „zarobić”.
Zaglądanie do kieszeni innym i mówienie im, na kogo powinni dać jest równie obrzydliwe, o tyle obrzydliwsze z ust ludzi, którzy nie dają nic z siebie innym.
Zupełnie na sam koniec napisze jako rodzic, że perspektywa zmienia się, gdy widzisz swoje dziecko, które oddycha dzięki sprzętowi WOŚP, to jest konkret.
Owsiaka można lubić lub nie, ale nie można mu odmówić, że wymyślił inicjatywę, która zaangażowała miliony ludzi na całym świecie.
Umiesz to przebić? Brawo! Zrób to i pokaż Owsiakowi/Rydzykowi, że umiesz lepiej i wszyscy na tym skorzystają.
Będę Ci szczerze kibicować.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.