Policja dementuje: nie użyliśmy gazu! Ktoś rzucił świecę dymną
Mariusz Mrozek, Rzecznik Prasowy Komendy Stołecznej Policji prostuje informacje, które pojawiają się w sieci. Policjanci nie użyli gazu łzawiącego, a jedynie siły fizycznej. Wszystko przez to, że niektórzy protestujący położyli się na jezdni, kiedy przejeżdżała kolumna samochodów.
„W momencie w którym spod Sejmu wyjeżdżała kolumna samochodów niektóre z osób protestujących zagrażały bezpieczeństwu, kładąc się na jezdni i zagradzając drogę pojazdom. Względem tych osób użyto siły fizycznej, a więc najmniej dolegliwej formy przymusu bezpośredniego” – mówi Mariusz Mrozek, Rzecznik Prasowy Stołecznej Policji – „Policja nie używała gazu. Jeden z protestujących rzucił świecę dymną, a ta spowodowała zamieszanie” – wyjaśnia rzecznik.
Policja informuje tez, że w momencie, gdy protestujący udali się pod Sejm, zgromadzenie było traktowane jako spontaniczne i było legalne. W momencie w którym protestujący zaczęli wstrzymywać ruch, a więc łamać prawo, zgromadzenie zostało zakwalifikowane, jako nielegalne i funkcjonariusze przekazali manifestantom, że mogą być względem nich użyte formy przymusu bezpośredniego.
Policja gromadzi materiał dowodowy. Względem wszystkich osób, które łamią prawo będą wyciągnięte konsekwencje i przygotowane wnioski do sądu o ukaranie.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.