Setki osób straci pracę. Ogromny zakład w Polsce redukuje produkcję

Europejski przemysł samochodowy stoi w obliczu bezprecedensowego kryzysu. Ambitne cele klimatyczne Unii Europejskiej, w tym planowany zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku, wywołują wstrząsy w całym sektorze. Thierry Breton, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego, ostrzega, że ta transformacja może kosztować aż 600 tysięcy miejsc pracy w całej Wspólnocie.

Gliwicki zakład Stellantis stał się najnowszym symbolem tego kryzysu. Planowana redukcja zatrudnienia o 500 osób to tylko wierzchołek góry lodowej. Agnieszka Brania, rzeczniczka fabryki, tłumaczy, że elektryfikacja transportu wymaga mniej pracowników, co bezpośrednio przekłada się na cięcia etatów.

Mariusz Król, przewodniczący „Solidarności” w gliwickim Stellantisie, maluje ponury obraz przyszłości. Z planowanych 18 zmian tygodniowo zostało jedynie 10, a tempo produkcji spadło z 40 do 21 samochodów na godzinę. To dramatyczny spadek, który odzwierciedla szerszy trend w branży.

Kryzys nie omija również innych gigantów. Volkswagen, jeden z największych producentów samochodów na świecie, zaostrza kurs oszczędnościowy. Negocjacje z IG Metall, potężnym niemieckim związkiem zawodowym, są napięte. 120 tysięcy pracowników w sześciu zakładach Volkswagena w Niemczech z niepokojem patrzy w przyszłość.

Związkowcy nie pozostają bierni. „Solidarność” w Gliwicach wystosowała list do Carlosa Tavaresa, prezesa Stellantis, domagając się jasnych informacji o planach dla zakładu. Jednocześnie apelują do polskiego rządu o wprowadzenie mechanizmów wsparcia, wzorowanych na rozwiązaniach niemieckich czy włoskich.

Transformacja motoryzacji to nie tylko wyzwanie technologiczne, ale przede wszystkim społeczne. Tysiące wykwalifikowanych pracowników stoi przed widmem bezrobocia. Branża, która przez dekady była synonimem stabilności i dobrobytu, teraz musi na nowo zdefiniować swoją rolę w zmieniającym się świecie.

Czy Europa jest gotowa na tak radykalną zmianę? Czy cele klimatyczne nie zostaną osiągnięte kosztem tysięcy miejsc pracy? To pytania, na które odpowiedzi szukają zarówno pracownicy, związkowcy, jak i decydenci polityczni. Jedno jest pewne – motoryzacja, jaką znaliśmy, odchodzi do historii. Pytanie brzmi: co pojawi się w jej miejsce i jaką cenę za to zapłacimy?