Śmiertelny wypadek. Motorniczy zabrany do szpitala. Przejdzie badania
Po śmiertelnym wypadku, w którym zginął mały chłopiec ciągnięty przez tramwaj numer 18 motorniczy tramwaju 18 został zabrany do szpitala. Kierujący pojazdem szynowym miał przejść badania na obecność alkoholu i środków odurzających.
Babcia 4-letniego chłopca, który nie przeżył tragicznego wypadku straciła przytomność i została zabrana do szpitala.
Jak dowiedziała się redakcja Warszawy w Pigułce, motorniczy tramwaju, który wlókł dziecko przez kilkaset metrów ostatecznie doprowadzając do jego śmierci pracował w Tramwajach Warszawskich od 14 lat. Był trzeźwy. Tramwaje Warszawskie opublikowały krótkie oświadczenie w tej sprawie.
„Jesteśmy wstrząśnięci z powodu tragicznego wypadku, do którego doszło dzisiaj na Pradze-Północ. W jego wyniku życie straciło kilkuletnie dziecko. Dokładamy wszelkich starań, aby pomóc służbom w jak najszybszym wyjaśnieniu przyczyn tej niewyobrażalnej tragedii” – czytamy na Twitterze.
„Do wypadku doszło godzinie 11:40 w tramwaju linii 18 przy przystanku Batalionu Platerówek. Tramwaj starszego typu jechał w kierunku pętli Żerań FSO. Doszło do śmierci 5-letniego dziecka. Zostało ono pociągnięte przez tramwaj wzdłuż torowiska. Wszystko wskazuje na to, że doszło do jego przytrzaśnięcia drzwiami. Motorniczy pracuje od 14 lat w Tramwajach Warszawskich. Tramwaje linii 18 oraz 71 skrocone sa do petli Ratuszowa ZOO.” – informuje Maciej Dutkiewicz, rzecznik Tramwajów Warszawskich w rozmowie z Warszawą w Pigułce.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.