Sprzedawca w sklepie na Marszałkowskiej do Białorusinki: „Co tu pani robi?”
Nietypowa sytuacja spotkała klientkę jednego z sieciowych sklepów na Marszałkowskiej w Warszawie. Sprzedawcę zainteresował akcent kobiety i zaczął zadawać osobiste pytania. Urażona klientka opisała sytuację na profilu sklepu.
„Szanowni Państwo. Jestem Białorusinką mieszkającą od 6 lat w Polsce. Niestety w sklepie Żabka na ul. Marszalkowska 87 spotkała mnie niemiła przygoda ze strony sprzedawcy dotycząca mojego pochodzenia i cudzoziemskiego akcentu. Gdy poprosiłam o naładowanie konta w telefonie wywiązał się oto taki dialog
– Pani z Ukrainy, słyszę po akcencie?
– Nie z Białorusi.
– A co tu pani robi?
– A dlaczego pan pyta? Skończyłam tu studia, mieszkam i pracuję.
– A dlaczego nie u siebie?
– A dlaczego pan pyta?
– A dlaczego nie u siebie?
– Tak wyszło.
– Dobra, nieważne.
Następnie sprzedawca wydał mi reszty bez słowa dziękuję i nie chciał mi pomóc w znalezieniu kodu potrzebnego do napełnienia konta telefonu, mówiąc „Sama sobie Pani poradzi, ja nie będę pomagał”. Proszę o reakcję, zostałam dosłownie zmieszana z błotem i to na oczach klientów sklepu. Czy regulamin sklepu Żabka przewiduje sortowanie klientów według narodowości i zadawanie im niestosownych pytań?
Z poważaniem” – napisała Pani Katarzyna na Facebookowym profilu sieciówki.
Na razie Żabka nie odpowiedziała na pytanie klientki.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.