Stary, powtarzany trik agentów nieruchomości na który większość daje się „złapać”
Znajdujesz ogłoszenie, które wydaje się idealne. Nieduże, ciche mieszkanie w spokojnej dzielnicy. Okazyjna cena, bo właścicielowi zależy na czasie. Dzwonisz. Odbiera agent nieruchomości, który twierdzi, że mieszkanie już się sprzedało, ale ma dla Ciebie trzy podobne, świetne oferty. Brzmi znajomo?
Pod koniec tygodnia trafiliśmy na podobne ogłoszenie. Pomimo paru drobnych mankamentów oferta wydawała się prawdziwą gratką. Okazało się jednak, że mieszkanie ktoś kupił tego samego dnia i nie można go obejrzeć. Agent zaproponował jednak, ze jeżeli wyślemy mu maila będzie mógł przedstawić nam równie interesujące oferty.
Zastanawiające było jednak to, że Pan odpowiedzialny za sprzedaż nieruchomości nie usunął jej z serwisu ogłoszeń po dwóch dniach od rzekomej sprzedaży. Postanowiliśmy więc zadzwonić drugi raz z innego numeru. Agent odpowiedział nam, że mieszkanie… sprzedało się dosłownie przed chwilą i ma zamiar zdjąć ogłoszenie. Kiedy zapytaliśmy czemu tego nie zrobił, skoro podobno sprzedało się podobno już dwa dni temu wszystkiemu zaprzeczył. Dodał, że to serwis ogłoszeń nie kasuje ogłoszeń pomimo jego próśb. Nie wiem jak z agenta doświadczenia, ale z naszego wynika, że kasuje się je samemu i jest to prostsze niż konstrukcja cepa. W przypadku serwisu o którym mowa wystarczy kliknąć w link.
Jak tłumaczy nam zaprzyjaźniony agent nieruchomości, który chce pozostać anonimowy jest to metoda „na wabia”. Fotografuje się dowolne mieszkanie, a następnie umieszcza w internecie ofertę, która wydaja się okazją. Nie można tylko przesadzić, aby nikt się nie zorientował, że mieszkanie nie istanieje. Następnie mówi się klientom przygotowaną wcześniej kwestię. Dodaje, ze większość agentów już tak nie robi. To nie tylko kwestia tego, że ktoś może zwietrzyć podstęp, ale także zwykłej etyki zawodowej.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.