Wyszedł po chleb dla babci. Zginął na oblodzonym chodniku. Historia 38-letniego Radka
38-letni Radek mieszkał wraz ze swoją babcią na Pradze Północ w Warszawie. Wczoraj z troski o babcię, swoją najbliższą rodzinę wyszedł po chleb, by seniorka nie zrobiła sobie krzywdy na śliskiej nawierzchni.
Rodzice pana Radosława nie żyją. Mężczyzna łączą opiekę nad babcią z pracą zawodową.
Wczoraj przestrzegał seniorkę by ta nie wychodziła z domu ze względu na trudne warunki pogodowe. Zamiast tego sam wyszedł zrobić zakupy.
Gdy długo nie wracał babcia zaczęła się niepokoić. Wkrótce okazało się, że wydarzyła się tragedia. Mężczyzna przewrócił się na oblodzonym chodniku. Niestety upadku nie przeżył. Jego babcia jest zrozpaczona.
„Ja mam 84 lata. Ledwo wychodzę z domu. Tego poranka Radek poszedł po chleb.” – mówiła pani Anna dziennikarzowi wp.pl.
„Jeszcze rozmawialiśmy o tej szklance, która była na chodniku. Mówił: babciu, żeby Tobie nie przyszło do głowy, żeby gdzieś wychodzić. Kiedy długo nie wracał, zaczęłam się martwić. Nagle zadzwonił jeden z moich synów. Powiedział, że zaraz do mnie przyjedzie. Jak przyjechał, dowiedziałam się o tragedii, która rozegrała się prawie pod naszymi oknami” – opowiadała reporterowi WP.
„Mieliśmy robić święta. Zamiast tego będzie pogrzeb. Kto chciałby mieć takie Boże Narodzenie?” – powiedziała nie kryjąc rozpaczy.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.