„Wyrzucono mnie z Avon dwa dni po tym, jak dowiedziałam się, że mam raka piersi”. Czy tak wygląda różowa wstążka Avon w praktyce?
„Czy tak wygląda różowa wstążka Avon w praktyce?” – pyta się Pani Patrycja, która została ponoć zwolniona z pracy w zaledwie dwa dni po tym, jak dowiedziała się, że ma raka piersi. Jej pracodawcą był Avon – firma kosmetyczna, która promuje się m.in. walką z rakiem piersi.
„Różowa wstążka Avon w praktyce – wyrzucono mnie z pracy dla tej firmy dwa dni po tym, jak dowiedziałam się, że mam raka piersi – o czym w AVON Polska wiedziano. Stało się to zanim onkolog wystawił mi zwolnienie. Mój kontrakt kończył się w lipcu, dwa miesiące przed jego końcem, oficjalny powód – „niewystarczający poziom multitaskingu”. Firma zaoszczędziła na wyrzuceniu mnie 30 dni płatnego zwolnienia, potem finansową opiekę nade mną przejąłby przecież ZUS. Osoby odpowiedzialne za optymalizację kosztów, powinny być z siebie dumne. Nie wydali na moją chorobę ani złotówki. Zostałam więc z rakiem, bez pracy i środków do życia – tak pomógł mi Avon, szczycący się zaangażowaniem w walkę z rakiem piersi. Tyle warta jest cała kampania firmy, zatrudnione za ciężkie pieniądze celebrytki, które z pięknym uśmiechem potwierdzają szlachetne zaangażowanie AVONu w działania społeczne. Informację o spotkaniu, w czasie którego miałam być zwolniona, dostałam czekając w szpitalu na biopsję. Zatem kochane, za każdym razem kupując kosmetyki AVON Polska oznaczone szlachetnym znaczkiem „różowej wstążki” pamiętajcie, że nie znaczy on nic więcej niż tylko tani i żerujący na emocjach chwyt marketingowy. To co stało się ze mną nie odpowiada publicznemu wizerunkowi firmy. Zwyczajnie po ludzku, było to po prostu podłe”.
Avon zapowiada, że odniesie się do sprawy, jednak oficjalnego stanowiska, jak na razie nie ma.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.