Śmiertelny wypadek na Woronicza. Nieprzyzwoite tłumaczenie sprawcy wstrząsa Warszawą!
We wtorkowy poranek, 13 sierpnia 2024 roku, ulica Woronicza w Warszawie stała się miejscem dramatycznego wypadku. 45-letni kierowca, który już wcześniej miał problemy z prawem, stracił kontrolę nad swoim SUV-em, doprowadzając do tragedii, która odbiła się szerokim echem. Sprawca, który dwa lata temu stracił prawo jazdy, może teraz spędzić w więzieniu do 8 lat.
Z relacji świadków wynika, że kierowca najpierw potrącił przechodzącą przez przejście dla pieszych kobietę, a następnie uderzył w przystanek autobusowy, gdzie czekało kilkoro ludzi. Niestety, w wyniku wypadku zginęły dwie osoby, a kilkoro innych odniosło poważne obrażenia, w tym trzyletnie dziecko.
Moment tragedii uchwyciła kamera miejskiego autobusu, co pozwoliło na dokładne zrekonstruowanie wydarzeń. Kierowca pędził z prędkością znacznie przekraczającą dozwoloną normę. Zaraz po zdarzeniu przeszedł badanie alkomatem, które wykazało, że był trzeźwy. Jednakże, z uwagi na okoliczności, pobrano od niego krew w celu sprawdzenia, czy nie był pod wpływem narkotyków.
Następnego dnia po wypadku, sprawca został przesłuchany przez prokuratora, gdzie przedstawiono mu zarzuty. Jego tłumaczenia podczas przesłuchania były zdumiewające. Stwierdził, że „jego zachowanie nie mogło się przyczynić do takiego zdarzenia i skutków”.
Prokuratura zdecydowała się wystąpić z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie mężczyzny, argumentując to wysokością możliwej kary oraz jego wcześniejszymi przewinieniami drogowymi. Sprawa ma zostać rozpatrzona przez sąd już w najbliższy czwartek.
To przypomnienie dla wszystkich kierowców o konieczności przestrzegania przepisów ruchu drogowego i szacunku dla życia innych uczestników ruchu. Wypadki takie jak ten na Woronicza są bolesnym przypomnieniem o potencjalnych konsekwencjach lekceważenia tych zasad.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.