Czarny scenariusz staje się realny. Niepokojące doniesienia z Polski
Polska gospodarka stoi u progu najgorszego kryzysu inflacyjnego od dekad, a najnowsze analizy makroekonomiczne opublikowane przez Narodowy Bank Polski przedstawiają obraz przyszłości, który może przyprawić o zawrót głowy każdego, kto ma oszczędności lub planuje poważne wydatki w najbliższych latach. Zamiast długo oczekiwanego uspokojenia sytuacji cenowej, która trapił polskie rodziny przez ostatnie lata, ekonomiści z banku centralnego przewidują dramatyczne nasilenie presji inflacyjnej, która może osiągnąć poziomy niewykluczające społecznych napięć oraz masowego zubożenia szerokich warstw społeczeństwa.

Fot. Warszawa w Pigułce
Szczegółowa analiza danych przygotowanych przez zespół analityczny NBP ujawnia prawdziwie alarmujące scenariusze rozwoju sytuacji gospodarczej w Polsce, gdzie inflacja w roku 2025 może osiągnąć zawrotny poziom pięciu i sześciu dziesiątych procenta, co oznacza praktyczne podwojenie obecnego tempa wzrostu cen w stosunku do obecnych oczekiwań większości ekonomistów oraz decydentów politycznych. Jeszcze bardziej przerażające są prognozy dotyczące pierwszych miesięcy nadchodzącego roku, kiedy wskaźniki inflacyjne mogą osiągnąć ekstremalny poziom sześciu i sześciu dziesiątych procenta, co oznaczałoby powrót do inflacyjnych realiów znanych z najtrudniejszych okresów transformacji gospodarczej lat dziewięćdziesiątych.
Te pesymistyczne projekcje całkowicie podważają dotychczasowe strategie gospodarcze prowadzone przez kolejne rządy oraz fundamentalnie zmieniają perspektywy ekonomiczne dla milionów polskich gospodarstw domowych, które będą musiały przygotować się na przedłużający się okres drastycznego wzrostu kosztów życia dotykającego praktycznie wszystkich sfer codziennego funkcjonowania. Sytuacja ta jest szczególnie dramatyczna w kontekście faktu, że Polska właśnie wychodziła z poprzedniej fali inflacyjnej, a społeczeństwo liczyło na stabilizację sytuacji cenowej oraz powrót do normalności w planowaniu budżetów domowych.
Eksperci z Narodowego Banku Polskiego opracowali dwa alternatywne scenariusze rozwoju wydarzeń gospodarczych, jednak żaden z nich nie przynosi nawet cienia optymizmu dla przeciętnych obywateli, którzy będą musieli radzić sobie z konsekwencjami niekontrolowanego wzrostu cen w praktycznie wszystkich kategoriach produktów oraz usług. Pierwszy z analizowanych scenariuszy, który zakłada całkowite uwolnienie mechanizmów cenowych w sektorze energetycznym, przewiduje osiągnięcie przez inflację poziomu pięciu i sześciu dziesiątych procenta w roku 2025, z perspektywą spadku do trzech i czterech dziesiątych procenta w roku następnym, co jednak nadal oznacza utrzymanie się inflacji znacznie powyżej celów banku centralnego.
Alternatywny scenariusz, uwzględniający utrzymanie obecnych mechanizmów kontroli oraz regulacji cen energii, wprawdzie prognozuje nieco niższą inflację na poziomie czterech i trzech dziesiątych procenta w przyszłym roku, z możliwością redukcji do dwóch i ośmiu dziesiątych procenta w roku 2026, jednak nawet ten bardziej optymistyczny wariant oznacza, że polska gospodarka pozostanie uwięziona w pułapce podwyższonej inflacji przez okres co najmniej dwudziestu czterech miesięcy, co będzie miało katastrofalne konsekwencje dla siły nabywczej polskich rodzin.
Niezależnie od tego, który ze scenariuszy ostatecznie się zrealizuje, oба warianty oznaczają przedłużającą się walkę z inflacją, która prawdopodobnie zmusi Radę Polityki Pieniężnej do utrzymywania wysokich stóp procentowych przez znacznie dłuższy okres, niż pierwotnie przewidywano w strategiach gospodarczych. Obecna podstawowa stopa referencyjna NBP, wynosząca pięć i siedemdziesiąt pięć setnych procenta, może pozostać na tym rekordowo wysokim poziomie przez wiele kolejnych miesięcy, a być może nawet lat, co będzie miało dramatyczne konsekwencje dla wszystkich sektorów polskiej gospodarki oraz życia codziennego obywateli.
Bank centralny w swoich komunikatach wyraźnie sygnalizuje, że przyszłe decyzje dotyczące kształtowania polityki pieniężnej będą ściśle uzależnione od rzeczywistej stabilizacji wskaźników inflacyjnych opartej na trwałych fundamentach ekonomicznych, a nie od krótkookresowych wahań statystycznych czy presji politycznej wywieranej przez różne grupy interesu domagające się złagodzenia polityki monetarnej. Ta zasadnicza zmiana w komunikacji banku centralnego wskazuje na głębokie zaniepokojenie jego kierownictwa stanem polskiej gospodarki oraz determinację w walce z inflacją nawet kosztem spowolnienia wzrostu gospodarczego.
Równocześnie z narastającymi problemami inflacyjnymi coraz wyraźniej zarysowują się niepokojące symptomy głębokiego spowolnienia gospodarczego, które może doprowadzić polską ekonomię do stanu stagflacji – jednego z najgroźniejszych scenariuszy makroekonomicznych łączącego wysoką inflację z recesją gospodarczą oraz rosnącym bezrobociem. Obecna trudna sytuacja gospodarcza Polski jest bezpośrednio powiązana z dramatycznym pogorszeniem koniunktury ekonomicznej w strefie euro, która stanowi najważniejszy rynek eksportowy dla polskich przedsiębiorstw oraz główne źródło impulsu rozwojowego dla krajowej gospodarki.
Systematyczne ograniczanie popytu zewnętrznego na polskie towary oraz usługi w połączeniu z utrzymującymi się na rekordowo wysokim poziomie stopami procentowymi tworzy wyjątkowo trudne środowisko dla rozwoju przedsiębiorczości oraz napędzania wzrostu gospodarczego w Polsce. W tym dramatycznym kontekście ekonomicznym NBP wskazuje, że praktycznie jedynym istotnym czynnikiem, który mógłby pozytywnie wpłynąć na trajektorię polskiej gospodarki w najbliższych miesiącach, jest systematyczny napływ funduszy strukturalnych z Unii Europejskiej, choć jednocześnie bank centralny ostrzega, że długofalowe oddziaływanie tych środków na ogólny wzrost produktu krajowego brutto będzie systematycznie słabnąć wraz z postępem realizacji programów unijnych.
Przedłużający się okres jednoczesnego występowania wysokiej inflacji oraz stagnacji gospodarczej stwarza bardzo realne ryzyko wystąpienia zjawiska stagflacji, które ekonomiści uważają za jeden z najgorszych możliwych scenariuszy makroekonomicznych ze względu na jego szczególną odporność na tradycyjne narzędzia polityki gospodarczej. Stagflacja reprezentuje wyjątkowo trudną do rozwiązania kombinację problemów ekonomicznych, ponieważ działania mające na celu ograniczenie inflacji poprzez podnoszenie stóp procentowych często dodatkowo pogłębiają problemy z wzrostem gospodarczym oraz zwiększają bezrobocie, podczas gdy interwencje stymulujące gospodarkę poprzez obniżanie stóp procentowych czy zwiększanie wydatków budżetowych mogą z kolei dramatycznie nasilić presję inflacyjną.
Utrzymujące się na historycznie wysokim poziomie stopy procentowe wywierają niszczycielską presję na polski rynek nieruchomości, który przez ostatnie lata stanowił jeden z głównych filarów stabilności finansowej polskich rodzin oraz ważne źródło bogactwa dla klasy średniej. Dla przeciętnego Polaka marzącego o zakupie własnego mieszkania lub domu, kredyt hipoteczny staje się coraz bardziej nieosiągalny finansowo, ponieważ wysokie oprocentowanie dramatycznie zwiększa miesięczne raty kredytowe oraz znacznie obniża zdolność kredytową potencjalnych nabywców nieruchomości.
Systematyczny spadek zdolności kredytowej polskich rodzin prowadzi do paradoksalnej sytuacji, w której z jednej strony ogranicza się popyt na zakup nieruchomości, co teoretycznie powinno prowadzić do stabilizacji lub nawet spadku cen mieszkań, ale z drugiej strony dramatycznie zwiększa się zapotrzebowanie na wynajem mieszkań ze strony osób, które zostały wykluczone z rynku kredytowego. Ta sytuacja może doprowadzić do pogłębienia dramatycznego podziału społecznego między uprzywilejowaną grupą właścicieli nieruchomości, którzy dysponują znacznym kapitałem lub nabyli swoje mieszkania w okresach niższych stóp procentowych, a rosnącą grupą osób całkowicie zdanych na coraz droższy rynek najmu.
W długofalowej perspektywie można przewidywać powstanie niepokojącego zjawiska koncentracji własności nieruchomości w rękach wąskiej grupy osób już dysponujących znacznym kapitałem, które będą mogły korzystać z trudnej sytuacji innych uczestników rynku, kupując nieruchomości w atrakcyjnych cenach od osób zmuszonych do sprzedaży. Jednocześnie młodsze pokolenia Polaków będą miały coraz mniejsze szanse na zakup własnego mieszkania, co może prowadzić do powstania klasy rentierów żyjących z dochodów z najmu oraz klasy najemców skazanych na dożywotnie płacenie czynszu bez możliwości budowania własnego majątku nieruchomościowego.
Rosnący popyt na wynajem mieszkań przy jednoczesnym ograniczeniu podaży nowych lokali na rynku najmu, spowodowanym wysokimi kosztami kredytów inwestycyjnych dla deweloperów oraz inwestorów prywatnych, prawdopodobnie doprowadzi do dramatycznego wzrostu czynszów w całej Polsce. Ten wzrost kosztów najmu będzie stanowił dodatkowe obciążenie dla budżetów gospodarstw domowych, które już teraz zmagają się z rosnącymi kosztami życia w praktycznie wszystkich kategoriach wydatków, od żywności przez energię aż po transport oraz usługi.
Paradoksalnie, systematycznie rosnące koszty najmu mieszkań mogą stać się kolejnym istotnym czynnikiem napędzającym spiralę inflacyjną w polskiej gospodarce, tworząc destrukcyjny mechanizm sprzężenia zwrotnego, z którego będzie niezwykle trudno się wydostać bez zdecydowanych oraz kompleksowych interwencji regulacyjnych ze strony państwa. Tego typu błędne koło inflacyjne, gdzie rosnące ceny powodują dalszy wzrost kosztów życia, które z kolei generują presję na wzrost wynagrodzeń oraz cen usług, może prowadzić do utrwalenia się wysokiej inflacji na długie lata.
Przewlekła wysoka inflacja wymusi fundamentalne zmiany w zachowaniach konsumenckich milionów polskich rodzin, które będą musiały radykalnie przewartościować swoje priorytety wydatkowe oraz nauczyć się funkcjonowania w warunkach systematycznego spadku siły nabywczej swoich dochodów. W obliczu nieustannego wzrostu cen podstawowych produktów żywnościowych oraz usług, konsumenci będą zmuszeni do znacznie bardziej restrykcyjnego oraz przemyślanego planowania wydatków, systematycznego poszukiwania oszczędności oraz rezygnacji z wielu dotychczasowych form konsumpcji, które wcześniej były uważane za standardowe.
Można przewidywać dynamiczny rozwój alternatywnych modeli konsumpcji, które pozwolą polskim rodzinom na ograniczenie wydatków bez całkowitej rezygnacji z dostępu do potrzebnych towarów oraz usług. Gospodarka współdzielenia, obejmująca wynajmowanie narzędzi, sprzętu oraz pojazdów zamiast ich zakupu, prawdopodobnie zyska na znaczeniu jako sposób na dostęp do drogich produktów bez ponoszenia pełnych kosztów ich zakupu. Zakupy grupowe, umożliwiające uzyskanie rabatów ilościowych przez wspólne zamawianie większych partii towarów, mogą stać się powszechną praktyką wśród sąsiadów oraz znajomych chcących obniżyć koszty codziennych zakupów.
Równocześnie można oczekiwać dramatycznego wzrostu zainteresowania produktami używanymi oraz rynkiem wtórnym, gdzie konsumenci będą mogli znaleźć potrzebne im towary w znacznie niższych cenach niż w przypadku produktów nowych. Platformy internetowe umożliwiające sprzedaż oraz zakup używanych przedmiotów prawdopodobnie odnotują znaczący wzrost popularności, a handel produktami z drugiej ręki może stać się istotnym elementem strategii oszczędnościowych polskich rodzin.
Sektor handlu detalicznego będzie musiał przejść przez proces głębokiej transformacji, aby dostosować się do zmieniających się możliwości finansowych oraz preferencji polskich konsumentów. Sklepy dyskontowe oferujące produkty w najniższych możliwych cenach prawdopodobnie zyskają znaczną przewagę konkurencyjną kosztem sklepów oferujących marki premium oraz produkty luksusowe, które staną się dostępne tylko dla wąskiej grupy najbogatszych konsumentów. Sieci handlowe będą musiały znaleźć delikatną równowagę między utrzymaniem rentowności swojej działalności a oferowaniem cen akceptowalnych dla konsumentów o systematycznie malejącej sile nabywczej.
Detaliści prawdopodobnie będą intensyfikować rozwój marek własnych, które pozwalają na oferowanie produktów o akceptowalnej jakości w znacznie niższych cenach niż marki producenckie, dzięki eliminacji kosztów marketingu oraz marż producentów. Jednocześnie sklepy mogą zwiększać intensywność programów lojalnościowych oraz działań promocyjnych, aby utrzymać lojalność klientów w obliczu rosnącej konkurencji cenowej oraz coraz bardziej świadomych konsumentów poszukujących najlepszych okazji.
Długotrwały okres wysokiej inflacji przy jednoczesnym spowolnieniu gospodarczym tworzy niezwykle podatny grunt dla narastania poważnych napięć społecznych, które mogą prowadzić do destabilizacji politycznej oraz społecznej w Polsce. Pracownicy, odczuwający systematyczny spadek realnej wartości swoich wynagrodzeń oraz pogorszenie standardu życia, będą wywierać coraz silniejszą presję na pracodawców, domagając się znaczących podwyżek płac, które miałyby skompensować rosnące koszty życia oraz przywrócić przynajmniej część utraconej siły nabywczej.
Presja płacowa ze strony pracowników może prowadzić do znaczącego wzrostu aktywności związków zawodowych oraz organizacji pracowniczych, szczególnie w sektorach strategicznych dla funkcjonowania państwa, takich jak energetyka, transport publiczny, służba zdrowia, edukacja oraz administracja publiczna. Te sektory, ze względu na swoją kluczową rolę w funkcjonowaniu społeczeństwa oraz gospodarki, dysponują szczególnie silnymi instrumentami nacisku, które mogą zostać wykorzystane w negocjacjach płacowych.
Pracodawcy, działający w warunkach rosnącej niepewności ekonomicznej, wysokich kosztów kredytów oraz zwiększonych kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, mogą nie być w stanie spełnić rosnących oczekiwań płacowych swoich pracowników bez poważnego zagrożenia dla swojej sytuacji finansowej oraz długoterminowej rentowności. Ta fundamentalna rozbieżność interesów między pracownikami potrzebującymi wyższych wynagrodzeń a pracodawcami borykającymi się z rosnącymi kosztami operacyjnymi stwarza bardzo wysokie ryzyko nasilenia konfliktów społecznych na linii pracownicy-pracodawcy.
W najbardziej skrajnych scenariuszach ta eskalacja napięć może prowadzić do masowych strajków, protestów społecznych oraz innych form buntu obywatelskiego, które mogą dodatkowo destabilizować już osłabioną gospodarkę oraz tworzyć atmosferę niepewności zniechęcającą do inwestycji oraz rozwoju biznesu. Rząd będzie zmuszony do przyjęcia trudnej roli mediatora w tych konfliktach, poszukując rozwiązań kompromisowych, które z jednej strony zaspokajałyby podstawowe potrzeby ekonomiczne pracowników, a z drugiej strony nie doprowadziłyby do masowych bankructw przedsiębiorstw oraz dalszego pogorszenia sytuacji gospodarczej.
Dramatyczne zmiany w sytuacji ekonomicznej wymuszą również istotne przekształcenia na polskim rynku pracy, gdzie przedsiębiorstwa będą musiały radykalnie dostosować swoje strategie zatrudnienia do nowych realiów finansowych oraz operacyjnych. Firmy, dążąc do optymalizacji kosztów oraz utrzymania rentowności w trudnych warunkach gospodarczych, mogą być zmuszone do ograniczania zatrudnienia, zamrażania procesów rekrutacyjnych oraz rezygnacji z planów ekspansji kadrowej.
Szczególnie narażone na redukcje zatrudnienia będą stanowiska pracy niezwiązane bezpośrednio z podstawową działalnością operacyjną przedsiębiorstw, takie jak działy marketingu, zasobów ludzkich, administracji oraz inne funkcje wspierające, które w warunkach kryzysu mogą być postrzegane jako zbędne lub możliwe do ograniczenia. Jednocześnie można oczekiwać wzrostu zapotrzebowania na pracowników posiadających wysoce specjalistyczne umiejętności w zakresie optymalizacji procesów biznesowych, analizy danych, zarządzania ryzykiem finansowym oraz innych kompetencji, które mogą pomóc firmom w radzeniu sobie z trudnymi warunkami rynkowymi.
Pracownicy również będą musieli fundamentalnie dostosować swoje strategie kariery oraz rozwoju zawodowego do zmieniających się wymagań rynkowych oraz rosnącej niepewności zatrudnienia. Konieczne stanie się ciągłe podnoszenie kwalifikacji zawodowych oraz rozwój nowych kompetencji, które pozwolą na elastyczne dostosowywanie się do zmiennych potrzeb pracodawców oraz zwiększenie swojej atrakcyjności na coraz bardziej konkurencyjnym rynku pracy.
Można również przewidywać znaczący wzrost popularności elastycznych form zatrudnienia, takich jak praca projektowa, kontrakty B2B, freelancing oraz inne formy współpracy, które pozwalają firmom na większą elastyczność w zarządzaniu kosztami osobowymi oraz szybsze dostosowywanie się do zmiennych warunków rynkowych. Ta tendencja może prowadzić do powstania gospodarki, w której tradycyjne, stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę stanie się przywilejem dostępnym dla ograniczonej grupy pracowników, podczas gdy większość będzie musiała radzić sobie z niepewnością zatrudnienia oraz brakiem tradycyjnych zabezpieczeń społecznych.
Sektor małych oraz średnich przedsiębiorstw, który stanowi trzon polskiej gospodarki oraz główne źródło miejsc pracy, stoi przed szczególnie dramatycznymi wyzwaniami w nadchodzącym okresie ekonomicznej turbulencji. Wyższe koszty obsługi kredytów oraz innych form finansowania, systematycznie rosnące ceny energii elektrycznej oraz surowców, a także znacząco zmniejszona siła nabywcza konsumentów mogą prowadzić do masowego pogorszenia sytuacji finansowej tysięcy polskich firm oraz zagrożenia ich dalszego funkcjonowania na rynku.
Przedsiębiorcy będą zmuszeni do radykalnej rewizji swoich długofalowych planów inwestycyjnych oraz strategii rozwoju biznesowego, koncentrując się przede wszystkim na przetrwaniu w trudnych warunkach rynkowych zamiast na ekspansji oraz wzroście. W wielu przypadkach priorytetem stanie się raczej utrzymanie płynności finansowej oraz zachowanie podstawowej działalności operacyjnej niż realizacja ambitnych projektów rozwojowych, które jeszcze niedawno wydawały się osiągalne oraz opłacalne.
Ta drastyczna zmiana priorytetów biznesowych stwarza bardzo realne ryzyko wystąpienia fali masowych upadłości przedsiębiorstw, szczególnie tych działających w branżach charakteryzujących się niskimi marżami zysku lub wysokim poziomem zadłużenia, które nie będą w stanie dostosować się do nowych warunków ekonomicznych. Masowe bankructwa firm mogą prowadzić do przyspieszenia procesów konsolidacji rynkowej oraz wzmocnienia pozycji dominujących korporacji kosztem mniejszych, lokalnych przedsiębiorstw, które stanowią istotny element różnorodności oraz konkurencyjności polskiej gospodarki.
Długofalowo taki rozwój sytuacji mógłby negatywnie wpłynąć na innowacyjność oraz przedsiębiorczość w Polsce, ponieważ małe oraz średnie firmy często są źródłem najbardziej kreatywnych rozwiązań oraz innowacyjnych pomysłów biznesowych. Utrata tej różnorodności przedsiębiorczej może osłabić długoterminową konkurencyjność polskiej gospodarki oraz ograniczyć jej zdolność do adaptacji do zmieniających się warunków globalnych.
Przewlekła wysoka inflacja będzie miała również katastrofalne konsekwencje dla polskiego systemu emerytalnego oraz długoterminowych oszczędności milionów Polaków, które systematycznie tracą swoją realną wartość w wyniku erozji monetarnej. Systematyczny spadek siły nabywczej zgromadzonych środków emerytalnych może fundamentalnie podważyć zaufanie obywateli do tradycyjnych form oszczędzania długoterminowego oraz skłonić ich do poszukiwania alternatywnych sposobów zabezpieczenia finansowego na okres starości.
Można oczekiwać znaczącego wzrostu zainteresowania inwestycjami w aktywa rzeczowe, takie jak nieruchomości, metale szlachetne, dzieła sztuki oraz inne formy majątku, które tradycyjnie są postrzegane jako skuteczna ochrona przed inflacją oraz utratą siły nabywczej pieniądza. Jednak dostęp do tego typu inwestycji jest ograniczony głównie do osób dysponujących znacznym kapitałem, co może prowadzić do pogłębienia nierówności majątkowych w społeczeństwie.
Długotrwały okres wysokiej inflacji może również dramatycznie pogłębić istniejące już poważne problemy demograficzne związane ze starzeniem się polskiego społeczeństwa oraz chroniczną niewydolnością systemu emerytalnego, który już obecnie zapewnia świadczenia na poziomie często niewystarczającym do godnego życia. Dalszy spadek realnej wartości świadczeń emerytalnych może zmuszać coraz więcej seniorów do kontynuowania aktywności zawodowej znacznie dłużej niż pierwotnie planowali, lub do poszukiwania dodatkowych źródeł dochodu w celu utrzymania podstawowego standardu życia.
W najgorszym scenariuszu może to prowadzić do masowego wzrostu ubóstwa wśród osób starszych, co stworzy dodatkowe ogromne obciążenie dla już przeciążonego systemu opieki społecznej oraz pomocy publicznej. Rząd będzie musiał zmierzyć się z trudnym dylematem zwiększania wydatków na świadczenia społeczne w sytuacji, gdy budżet państwa jest już poważnie obciążony wysokimi kosztami obsługi długu publicznego oraz innymi wydatkami niezbędnymi do funkcjonowania państwa.
System bankowy, który stanowi kluczowy element infrastruktury finansowej polskiej gospodarki, również odczuje poważne konsekwencje przedłużającego się okresu wysokiej inflacji oraz podwyższonych stóp procentowych. Z jednej strony, banki mogą teoretycznie osiągać wyższe marże odsetkowe dzięki większej różnicy między kosztami pozyskania kapitału a przychodami z kredytów, co potencjalnie może pozytywnie wpłynąć na ich bieżące wyniki finansowe oraz rentowność operacyjną.
Jednak z drugiej strony, systematyczne pogorszenie sytuacji ekonomicznej przedsiębiorstw oraz gospodarstw domowych będzie prawdopodobnie prowadzić do znaczącego wzrostu liczby kredytów niespłacanych terminowo oraz konieczności tworzenia znacznie większych rezerw finansowych na pokrycie potencjalnych strat kredytowych. Szczególnie narażony na problemy może być portfel kredytów hipotecznych, gdzie dramatycznie rosnące raty mogą przekraczać możliwości finansowe wielu kredytobiorców, prowadząc do wzrostu liczby postępowań egzekucyjnych oraz przejęć nieruchomości przez banki.
Dla sektora finansów publicznych utrzymująca się wysoka inflacja stwarza mieszankę potencjalnych korzyści oraz poważnych zagrożeń, które będą wymagać bardzo ostrożnego zarządzania przez władze fiskalne. Z jednej strony, nominalny wzrost wpływów podatkowych wynikający z inflacyjnego wzrostu cen oraz wynagrodzeń może tymczasowo poprawić statystyki dotyczące stanu finansów publicznych oraz zmniejszyć deficyt budżetowy jako procent produktu krajowego brutto.
Z drugiej jednak strony, systematycznie rosnące koszty obsługi polskiego długu publicznego, narastająca presja na podwyżki wynagrodzeń w całym sektorze budżetowym oraz konieczność regularnej indeksacji różnego rodzaju świadczeń społecznych będą generować ogromne dodatkowe wydatki budżetowe. W efekcie, rzeczywista przestrzeń fiskalna dostępna dla rządu może ulec dramatycznemu zawężeniu, co ograniczy możliwości stymulowania gospodarki poprzez zwiększanie wydatków publicznych lub obniżanie podatków.
W kontekście tych dramatycznych prognoz ekonomicznych szczególnego znaczenia nabiera kwestia komunikacji społecznej oraz edukacji ekonomicznej obywateli, którzy będą musieli podejmować coraz trudniejsze decyzje finansowe w warunkach rosnącej niepewności oraz systematycznego pogorszenia warunków życia. Zrozumienie przez społeczeństwo złożonych przyczyn oraz mechanizmów inflacyjnych może znacząco pomóc obywatelom w podejmowaniu bardziej świadomych oraz racjonalnych decyzji dotyczących zarządzania osobistymi finansami oraz lepszego przygotowania się na nadchodzące wyzwania ekonomiczne.
Instytucje publiczne, w tym przede wszystkim Narodowy Bank Polski oraz Ministerstwo Finansów, powinny znacznie intensyfikować swoje działania edukacyjne oraz informacyjne, systematycznie wyjaśniając opinii publicznej kompleksowy charakter obecnych problemów gospodarczych oraz przedstawiając długofalową strategię ich przezwyciężania. Tylko poprzez transparentną komunikację oraz budowanie społecznego zrozumienia dla koniecznych, choć często bolesnych reform można uniknąć eskalacji napięć społecznych oraz zachować społeczną cohesion niezbędną do skutecznego wdrażania trudnych decyzji gospodarczych.

Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.