Afera rekrutacyjna w Ukrainie, wojsko bez ludzi, Rosja atakuje

 

Ukraińska armia kusi młodych milionami, ale pokolenie Z nie daje się złapać! Program „Kontrakt 18–24” rozczarowuje – rekrutacyjny kryzys i społeczne napięcia. Miał być rekrutacyjnym przełomem, a stał się symbolem impasu. Program „Kontrakt 18–24”, uruchomiony przez ukraińskie Ministerstwo Obrony, oferuje młodym gigantyczne bonusy za roczną służbę – nawet milion hrywien, darmowe studia, zerowe kredyty i wyjazd z kraju po roku na froncie.

Mimo to, armia nie przyciąga młodych – w dwa miesiące zgłosiło się zaledwie ok. 500 ochotników.

TikTok, billboardy i… porażka rekrutacyjna
Reklamy w stylu memów, hasła o cheeseburgerach za milion i obecność w mediach społecznościowych miały trafić do pokolenia Z. Efekt? Fala obojętności. Młodzi zamiast munduru wybierają emigrację i edukację. Eksperci mówią wprost: strach, chaos organizacyjny i presja rodzin skutecznie zniechęcają do wojska.

Rekrutacyjny dramat w cieniu polityki i demografii
Prezydent Zełenski nie chce obniżać wieku mobilizacji poniżej 25 lat, mimo nacisków Zachodu. Obawia się pogłębienia kryzysu demograficznego i utraty całego pokolenia po wojnie. Tymczasem społeczne napięcia rosną – starsi żołnierze krytykują wysokie benefity dla młodych, a nastroje wobec przymusowej służby stają się coraz bardziej negatywne.

Cyfrowe innowacje kontra realia wojny
Aplikacja Reserve+, która umożliwia zapis online, wybór jednostki i śledzenie statusu, to nowoczesna odpowiedź na kryzys. Ale nawet ona nie rozwiązuje podstawowego problemu: coraz mniej młodych ludzi wierzy, że warto iść na wojnę – nawet za milion.

Ukraina stoi dziś nie tylko przed militarnym wyzwaniem, ale i rekrutacyjnym dramatem. „Kontrakt 18–24” nie porywa młodych, a przyszłość armii i całego kraju staje pod znakiem zapytania. Czy milion hrywien wystarczy, by pokolenie Z ruszyło na front? Na razie – nie wygląda na to.

 

Źródło: forsal.pl/warszawawpigulce.pl