Eksperci ostrzegają. Ekonomiczna burza coraz bliżej. Polacy staną przed trudnym wyborem
Ceny znów zaczynają rosnąć, a ekonomiści ostrzegają, że to dopiero początek. Choć wielu Polaków liczyło na stabilizację, najnowsze prognozy mówią o powrocie presji na domowe budżety. Nadchodzące miesiące mogą przynieść zmiany, które dotkną niemal każdą rodzinę.

Fot. Warszawa w Pigułce
Groźne prognozy ekonomistów. Szykuje się cios w domowe budżety
Sygnałów ostrzegawczych przybywa, a eksperci nie mają wątpliwości – najbliższe miesiące mogą mocno uderzyć w portfele Polaków. Ekonomiści mówią wprost o pogarszających się wskaźnikach i nowych kosztach, które przełożą się na codzienne życie. Czego dokładnie możemy się spodziewać?
Wzrosty, które trudno będzie zatrzymać
Choć inflacja w ostatnim czasie wyhamowała, ekonomiści ostrzegają przed kolejną falą wzrostów cen. Powody? Wyczerpywanie się efektu tarcz antyinflacyjnych, wzrost kosztów produkcji i transportu, a także niepewność związana z globalnymi rynkami surowców. Do tego dochodzą czynniki krajowe – w tym planowane zmiany podatkowe i wzrost opłat regulowanych.
Wszystko to ma bezpośredni wpływ na ceny energii, żywności, paliw i usług. Zdaniem analityków, jeszcze w tym roku przeciętne gospodarstwo domowe może odczuć realne pogorszenie sytuacji finansowej – nie poprzez nagły szok, ale przez systematyczny wzrost codziennych wydatków.
Eksperci alarmują: koniec z ulgami, nadchodzi skok cen
Szczególnie niepokojące są prognozy dotyczące energii. Od lipca wygasają mechanizmy zamrażania cen prądu i gazu, a nowe stawki mają być bliższe realnym kosztom rynkowym. Dla wielu rodzin oznacza to kilkusetzłotowe podwyżki w skali roku, a w przypadku domów ogrzewanych gazem – nawet więcej.
Pod znakiem zapytania stoi też wysokość dopłat do żywności i transportu, które przez ostatnie dwa lata łagodziły skutki inflacji. Wraz z ich wycofaniem, ceny w sklepach mogą ponownie przyspieszyć. Co gorsza, spadający realny dochód sprawia, że Polacy mają coraz mniej przestrzeni do oszczędzania.
Kredytobiorcy znów pod presją
Kolejnym zagrożeniem jest ewentualna zmiana stóp procentowych. Choć obecnie RPP utrzymuje je na stabilnym poziomie, rosnący koszt życia i niepewność co do polityki fiskalnej mogą wymusić zaostrzenie polityki pieniężnej. To oznaczałoby wyższe raty kredytów – zwłaszcza hipotecznych, które już dziś stanowią duże obciążenie dla wielu rodzin.
Eksperci podkreślają też, że część osób, które zdecydowały się na kredyt w okresie niskich stóp procentowych, nie jest przygotowana na kolejne wzrosty. W połączeniu z drożejącą żywnością i energią może to doprowadzić do tzw. efektu spadku konsumpcji, który już teraz zaczyna być widoczny.
Niepokój rośnie, a wsparcia jakby mniej
Coraz więcej gospodarstw domowych deklaruje trudności w regulowaniu bieżących rachunków. W badaniach pojawia się też niepokojący trend – spadek nastrojów konsumenckich i malejące zaufanie do polityki ekonomicznej państwa. Polacy coraz częściej mówią o konieczności ograniczania wydatków, rezygnacji z wakacji, większych zakupów czy leczenia prywatnego.
Na razie nie widać konkretnych planów rządu, które miałyby złagodzić skutki nadchodzących podwyżek. Wiele zależy od decyzji Komisji Europejskiej dotyczących dalszego dopuszczania pomocy publicznej w ramach polityki energetycznej, a także od ostatecznego kształtu ustawy budżetowej na przyszły rok.
Cios, który rozłoży się w czasie
Ekonomiści nie mówią o kryzysie, ale o powolnym, systemowym osłabianiu siły nabywczej Polaków. Cios nie będzie gwałtowny – będzie rozłożony na miesiące, może lata. Ale jego skutki mogą okazać się trudniejsze do odwrócenia, niż nam się dziś wydaje.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.