Nowy „podatek” od rządu od 1 stycznia. Miliony Polaków boją się, że ich też obejmie. Sprawdź czy też zapłacisz
Od 1 stycznia 2026 roku zapłacisz więcej. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego wprowadza opłatę, która obejmie większość elektroniki. Choć teoretycznie zapłacą ją producenci i importerzy, w praktyce koszt prawie na pewno spadnie na końcowych odbiorców. Miliony osób boi się, że prawo zadziała wstecz i będą musieli zapłacić. Rozwiewamy wątpliwości.

Fot. Pixabay
Opłata reprograficzna brzmi jak techniczny termin z ministerialnych aktów prawnych, ale w mediach i wśród konsumentów szybko zyskała prostszą nazwę: „podatek od smartfonów”. Choć resort kultury podkreśla, że formalnie to nie podatek, efekt będzie identyczny – elektronika po prostu zdrożeje.
Co to jest opłata reprograficzna i dlaczego teraz wraca do gry?
Opłata reprograficzna istnieje w polskim prawie od 1994 roku. Została wprowadzona w ustawie o prawie autorskim i miała stanowić rekompensatę dla twórców za legalne kopiowanie ich dzieł na użytek prywatny. Zasada jest prosta: skoro każdy może skopiować utwór muzyczny na własny telefon, wydrukować książkę czy nagrać film z telewizora, twórcy powinni otrzymać za to wynagrodzenie.
Problem w tym, że przez ponad 30 lat lista urządzeń objętych opłatą nie była aktualizowana. Obejmowała więc głównie przestarzałe nośniki – kasety VHS, magnetowidy, kserokopiarka, płyty CD, dyskietki. W dobie streamingu, chmury i cyfrowych subskrypcji takie urządzenia praktycznie zniknęły z rynku, a wpływy z opłaty systematycznie malały.
W 2024 roku z opłaty reprograficznej zebrano zaledwie około 36 mln zł. To jeden z najniższych wyników w całej Unii Europejskiej – dla porównania w 2023 roku Polska zebrała 8,5 mln euro, podczas gdy inne kraje, takie jak Hiszpania czy Węgry, generują kilkukrotnie wyższe wpływy.
Teraz rząd postanowił dostosować przepisy do rzeczywistości. Nowelizacja rozporządzenia ma objąć opłatą urządzenia, których wcześniej w ogóle nie było na liście: smartfony z pamięcią powyżej 32 GB, tablety, laptopy, drukarki, skanery, dyski SSD, pendrive’y, a nawet papier do drukarek formatu A4 i A3.
Ile wyniesie opłata? Od 1 do 2 procent ceny urządzenia
Nowelizacja wprowadza dwa poziomy opłat. Dla nowoczesnych urządzeń, takich jak smartfony, tablety, komputery czy telewizory z funkcją nagrywania, opłata wyniesie 1 proc. wartości produkcyjnej. Dla pozostałych urządzeń, takich jak drukarki, skanery czy dyski SSD, maksymalnie 2 proc.
Teoretycznie opłatę wnoszą producenci i importerzy. Ministerstwo podkreśla, że zwykli użytkownicy nic nie zapłacą. W praktyce jednak historia pokazuje, że takie obciążenia niemal zawsze przerzucane są na końcowych klientów w postaci wyższych cen detalicznych.
Dla przeciętnego konsumenta oznacza to:
- Smartfon za 2000 zł będzie droższy o około 20 zł
 - Laptop za 3000 zł podrożeje o około 30 zł
 - Tablet za 1500 zł będzie kosztował dodatkowo 15 zł
 - Drukarka za 500 zł wzrośnie w cenie o około 10 zł
 
Kwoty nie wyglądają może dramatycznie, ale w skali całego rynku elektronicznego i milionów sprzedawanych rocznie urządzeń suma robi się pokaźna.
Uproszenia systemowe – z 65 pozycji do 19
Ministerstwo Kultury przekonuje, że nowelizacja to nie tylko nowe urządzenia, ale też znaczące uproszczenie całego systemu. Lista objętych opłatą produktów została skrócona z 65 do zaledwie 19 pozycji. Zniknęły z niej kompletnie przestarzałe nośniki, takie jak kasety magnetofonowe czy magnetowidy.
Wcześniej funkcjonowały trzy różne tabele stawek, co komplikowało rozliczenia. Teraz będzie jedna spójna lista z jasnymi zasadami. Zdaniem resortu kultury to ma sprawić, że system w końcu zacznie przynosić realne wpływy, które trafią do twórców.
Kto dostanie pieniądze z opłaty reprograficznej?
Zebrane środki nie trafiają do budżetu państwa ani do samorządów. Ministerstwo wyraźnie to podkreśla, zapewniając, że 100 proc. wpływów zostanie przekazanych organizacjom zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, które następnie rozdzielą je wśród artystów.
Wśród organizacji, które będą zarządzać środkami, znajdują się między innymi:
- ZAiKS (Związek Autorów i Kompozytorów Scenicznych)
 - SFP ZAPA (Stowarzyszenie Filmowców Polskich – Związek Autorów i Producentów Audiowizualnych)
 - STOART (Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej i Projektowania)
 - SAWP (Stowarzyszenie Autorów i Wydawców Polskich)
 - ZPAV (Związek Producentów Audio-Video)
 - ZASP (Związek Artystów Scen Polskich)
 - Copyright Polska
 - Kopipol i Repropol
 
Ministerstwo szacuje, że po wprowadzeniu nowych przepisów wpływy mogą wzrosnąć nawet sześciokrotnie – z obecnych 36 mln zł rocznie do 150-200 mln zł.
Konsultacje zakończone, wdrożenie w styczniu
Projekt nowelizacji był przedmiotem konsultacji publicznych, które ruszyły 23 lipca 2025 roku i zakończyły się we wrześniu. W rozmowach brały udział zarówno organizacje twórców, jak i Związek Cyfrowa Polska reprezentujący producentów, importerów i dystrybutorów elektroniki.
Jednym z kluczowych punktów, który podnieśli wszyscy uczestnicy spotkania, była potrzeba ustalenia trybu prowadzenia badań zachowań konsumentów po wejściu w życie nowelizacji. Chodzi o sprawdzenie, czy rzeczywiście opłata przełoży się na znaczące podwyżki cen i jak wpłynie na rynek elektroniki.
Opłata reprograficzna budzi skrajne emocje. Zwolennicy – głównie środowiska twórcze – argumentują, że to standardowe rozwiązanie w większości krajów europejskich. Twórcy powinni otrzymywać rekompensatę za możliwość kopiowania ich dzieł, nawet jeśli odbywa się to w celach prywatnych. Przeciwnicy wskazują jednak, że w dobie legalnych platform streamingowych, takich jak Spotify, Netflix czy Apple Music, coraz mniej osób faktycznie kopiuje utwory na własne nośniki. Subskrypcje cyfrowe są tanie i wygodne, więc prywatne kopiowanie staje się reliktem przeszłości.
Co z osobami, które już mają smartfony i inną elektronikę? Nic im nie grozi
Ważna informacja dla użytkowników: opłata dotyczy wyłącznie nowo sprzedawanych urządzeń. Osoby, które już posiadają smartfony, tablety czy laptopy, nie muszą niczego płacić. Nie będzie żadnych dodatkowych opłat dla obecnych właścicieli elektroniki.
Opłata zostanie naliczona przez producentów i importerów w momencie wprowadzenia urządzeń na rynek. Dla konsumenta oznacza to po prostu wyższą cenę zakupu nowego sprzętu od stycznia 2026 roku.
Czy to dobry moment na zakup nowego telefonu?
Jeśli planujesz wymianę smartfona, laptopa lub innego sprzętu elektronicznego, grudzień 2025 roku może być dobrym momentem. Po Nowym Roku ceny wzrosną, choćby minimalnie, a każda oszczędność się liczy.
Z drugiej strony warto pamiętać, że opłata reprograficzna to dopiero jeden z wielu czynników wpływających na ceny elektroniki. Kurs dolara, dostępność chipów, polityka producentów czy sezonowe promocje mogą mieć o wiele większe znaczenie niż dodatkowy 1 proc. Warto więc podchodzić do tematu z rozwagą i nie podejmować pochopnych decyzji zakupowych tylko pod wpływem strachu przed podwyżkami.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.