"Matki wyłudzaczki", "koniec niecnego procederu", "oszustki". Jak jest naprawdę z przedsiębiorczymi matkami?
Obecnie przyszła matka może założyć działalność, opłacić nieco ponad miesiąc wysokich składek i cieszyć się zasiłkiem w wysokości ok. 5200 zł miesięcznie. Czy to uczciwe? Nie. Problem w tym, że nowa ustawa godzi także w uczciwe matki i zwykłych przedsiębiorców. Także i… w mężczyzn.
Obecnie, aby zyskać wysoki zasiłek macierzyński należy opłacać wysoką składkę przez 12 miesięcy. Niby wszystko z pozoru wygląda dobrze, problemów jest jednak kilka. Po pierwsze według nowych przepisów jeżeli matka-przedsiębiorca jest w ciąży i nie opłaci wysokich składek dostanie… 17 zł miesięcznie. To śmieszne pieniądze, które nie wystarczą nawet na paczkę pieluch. Po drugie jeżeli matka-przedsiębiorca jest w ciąży, nie opłaci wysokich składek i (o zgrozo!) ma pracującego męża nie dostanie niczego, bo wg. przepisów to mąż powinien wtedy ją utrzymywać.
Urzędnicy zapowiadają, że rzeczywiście ustawa jest krzywdząca więc zrobi nowelizację na podstawie której matki dostaną 1000 zł. Odejmując od tego preferencyjną składkę zdrowotną zostanie im jakieś 700 zł. Wystarczy jednak być bezrobotnym lub studentem, by bez problemu dostawać czysty 1000 zł miesięcznie bez zbędnego kombinowania. Ot, zajść w ciążę i nie zaglądać do przepisów. Podsumowując: matki, które płacą co miesiąc składkę wynoszącą około 1200 zł do ZUS + podatki od dochodów dostaną 700 zł zasiłku. Bezrobotni, którzy nie opłacają niczego dostaną 1000 zł.
Jeszcze jedno chyba najważniejsze: nowa ustawa reguluje też składki chorobowe. Jeżeli przedsiębiorca (nie ważne czy płci męskiej czy żeńskiej) zachoruje, złamię nogę, trafi do szpitala, dostanie od ZUS dokładnie tyle samo co matki, czyli… 17 zł miesięcznie. Krótko mówiąc odkłada co miesiąc 450 zł do ZUS (preferencyjna składka) po to, by potem leczyć się za 17. zł. Jeżeli nie jest na preferencyjnym ZUSie dostaje 700 zł, czyli tyle, ile matki. Czy to uczciwe? Nie. Nie jest w porządku także to, że matki, które już są w ciąży nie mają możliwości na wyższy zasiłek. Łatwo policzyć, że ciąża trwa 9 miesięcy, a składki trzeba płacić przez 12.
Nowa ustawa jest krzywdząca i szkodliwa. Została przygotowana szybko, na fali krytyki od niedouczonych dziennikarzy i pseudo-ekonomistów, którzy po prostu nie rozumieją, że kobieta po ciąży może, a nawet jest zmęczona. Po porodzie często występują komplikacje. Złe gojenie, problemy z mięśniami dna miednicy, bóle spowodowane zrostami i inne przypadłości nie pozwalają matkom wrócić do pracy już po porodzie. Panie na etacie nie mają takich problemów, bo przez rok cieszą się 80 proc. tego, co zarabiały na etacie przez ostatni miesiąc od przejścia na macierzyński i nie muszą pracować. A wystarczyłoby ograniczyć ten proceder w ten sposób, że matka miałaby działalność dłużej niż rok automatycznie miałaby tyle, ile zarabiała np. przez ostatni rok. Czyli równe przepisy dla wszystkich.
Polityka prorodzinna? Nie sądzę.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.