Co stało się z chłopcem ze znanej fotografii?
Kiedy wybucha Powstanie w Getcie, do jego tłumienia zostaje zadysponowany Jurgen Stroop. Nakazuje on Propaganda Kompanie nr 689 przygotowanie dokumentacji fotograficznej. Tak własnie powstał raport Stroopa i słynna, chwytająca za serce fotografia.
Co do fotografii nic nie jest pewne. Nie wiadomo ani gdzie została sporządzona ani też kto na niej jest.
Pewnym „elementem” układanki jest natomiast SS-Rottenführer Josef Blösche nazywany „rzeźnikiem”. To żołnierz z okularami na hełmie, mierzący do chłopca z broni. Znany był ze swojego okrucieństwa i lubował się w strzelaniu do ludzi. W 1969 roku został uznany winnym zbrodni wojennych i skazany na karę śmierci.
Hipotez co do chłopca jest kilka. Jeszcze w 1982 roku najbardziej prawdopodobna była wersja Tsvi Nussbauma, który twierdził, że chłopiec na fotografii to on sam. Według jego relacji został aresztowany z wujem i ciotką, a zdjęcie zostało wykonane przy ul. Długiej. Media opisywały to jako sensację, ponieważ nie dość, że poszukiwany chłopiec miał zostać rozpoznany to jeszcze żyje. Szybko jednak okazało się, że w relacji jest mnóstwo nieścisłości m.in to, że osoby na zdjęciu miały opaskę z gwiazdą Dawida. Jeżeli rzeczywiście zdjęcie zostało wykonane przy ul. Długiej, to znajduje się ona po tzw. „aryjskiej stronie”. Gdyby osoby z fotografii wydostały się poza mury getta, to musiałyby ją natychmiast zdjąć, bo zostałyby zastrzelone przez pierwszy przechodzący patrol. Nie pasowało też ubranie do pory roku, a ostatecznym dowodem dementującym relacje było ukazanie się zdjęcia w raporcie dwa miesiące przed resztowaniem Nussbauma i jego krewnych.
Hipotez było potem wiele, ale najbardziej prawdopodobna wydawała się ta dotycząca rodziny Siemiątków z Łowicza. Magazyn tvn24 zbadał świadectwa ludzi w archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego i natrafił na nazwisko chłopca. Dotarł też do świadka. Ernest Piasecki twierdzi, że chłopca znała jego mama. Miał być wnukiem jej brata. Kiedy zaczęła się wojna wyemigrowali z Polski. Po wojnie, powrócili do kraju w poszukiwaniu rodziny. Zrozumieli, że większość członków rodziny została zamordowana. W pewnym momencie kobieta zetknęła się ze zdjęciem i rozpoznała na nim małego Artura. W księdze meldunkowej znajduje się też wzmianka o Arturze. To ulica Zduńska 37, teren getta.
Trudno ustalić co stało się z chłopcem, jednak najprawdopodobniej nie uniknął tragicznego losu większości mieszkańców warszawskiego getta. Na zdjęciu rozpoznana była również sześcioletnia Hania Lamet. To dziewczynka, która spogląda w obiektyw, po lewej stronie fotografii. W dokumentacji Instytutu Yad Vashem w Jerozolimie znajduje się zapis o jej śmierci: „Majdanek. Dzieci zabrane do komory gazowej”.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Wieloletni dziennikarz IT i recenzent programów i gier komputerowych. Kocha Warszawę, książki i kino.