Czytelniczka odpowiada na list kuriera. „Może została na oddziale, może jest w Mozambiku, nie wiadomo” [LIST DO REDAKCJI]

Czytelniczka odpowiada na list kuriera. Pisze, że zgadza się z tym, że kurier też jest człowiekiem i należny mu się więcej zrozumienia, ale twierdzi niektórzy mają też drugie oblicze. Jako przykład przytacza historię, która ją ostatnio spotkała. Publikujemy list w całości i bez zmian.

Fot. Shutterstock

„Drodzy Państwo,  przeczytałam właśnie na warszawawpigulce.pl list od kuriera, który opublikowaliście. Wszystko pięknie, ładnie, wiadomo- kurier też człowiek, więcej zrozumienia, szacunku itd.

Ja natomiast w zeszłym tygodniu miałam bardzo nieprzyjemną sytuację z kurierem właśnie w roli głównej,  która pokazuje drugie oblicze tych osób.  To, jak traktują klientów odbiega od obrazu biednego człowieka, który od rana do nocy grzecznie jeździ i dostarcza paczki. Oczywiście można „tą  piłeczkę ” odbijać bez końca, ale proszę mi uwierzyć,  ten incydent kosztował mnie wiele nerwów,  a nie była to pierwsza sytuacja, tylko ta, która przelała czarę goryczy.

Poniżej opis sytuacji, opisałam ją również na portalu społecznościowym:

W czwartek (29.11) nadano do mnie paczkę (personalizowane kubki dla całej klasy dzieci z okazji Mikołajek), która powinna dotrzeć do mnie w następnym dniu roboczym. Jakaż radość mnie trafiła, gdy dowiedziałam się, że usługę doręczenia realizować będzie wcielenie profesjonalizmu: firma (do wiadomości redakcji  – dop. redakcja).

W piątek (30.11) ok.godz 12.30 zadzwonił do mnie kurier, niestety nie mogłam odebrać, napisałam smsa, że oddzwonię. Ok godz 13.30 skontaktowałam się z kurierem i otrzymałam informację, że próbował dostarczyć paczkę, ale nie zastał mnie w domu. Powiedziałam, że ja będę za jakieś 2-3 godziny, ale może teraz podjechać, bo mąż tą paczkę odbierze (zapewne był w garażu gdy kurier dzwonił domofonem). Pan kurier stwierdził, że on za 2- 3 godziny już jeździł nie będzie. Zapytałam więc co dalej z paczką, usłyszałam lekceważącą odpowiedź, że może jutro, może w poniedziałek… w sumie to on dokładnie nie wie kiedy mi tą paczkę dostarczy, a po chwili się rozłączył. Zadzwoniłam znowu i poprosiłam żeby podał swoje nazwisko lub numer, bo zgłoszę sprawę do centrali, niestety rozłączył się ponownie i więcej nie odebrał ode mnie telefonu.

Ok godz 15.30 zadzwoniłam na infolinię, opisałam sprawę i złożyłam skargę na co przyjęto dyspozycję, aby paczka została do mnie dostarczona ponownie w jak najszybszym czasie.
Tu jeszcze wierzyłam, że profesjonalizm firmy wygra z podejściem do pracy/klienta prezentowanym przez kuriera. O w jakimż byłam błędzie!

W poniedziałek (3.12) wzięłam urlop na żądanie, aby być w domu cały dzień i odebrać przesyłkę. Wszak „Pan Kurier” ma swój 'etos’ pracy i znów sytuacja mogłaby się powtórzyć. Cóż jednak za niespodzianka! Rano sprawdzając status przesyłki zobaczyłam informację, że paczka wraca do nadawcy, bo nastąpiła odmowa przyjęcia. Zadzwoniłam więc znów na infolinię, a tam pan konsultant mówi, że nie ma pojęcia dlaczego tak się stało. Owszem, widzi dyspozycję z piątku, ale ktoś nie ustosunkował się do tego polecenia. Zapytałam jak mogę cofnąć paczkę mającą wracać do nadawcy i uzyskałam odpowiedź, że jedyne wyjście to pojechać osobiście do oddziału i osobiście ją odebrać. Tłumaczyłam oczywiście, że mam spory kawałek drogi i potrzebuję pewności, że jest pewność że ta paczka jeszcze będzie w oddziale. Z tego co konsultant widział, to w tamtej chwili nie wyruszyła jeszcze w drogę powrotną. Podpowiedział, abym poszukała numeru do tego oddziału w Internecie i zadzwoniła, aby ją zatrzymali.

Pomyślałam sobie: ok, jest szansa powodzenia. Niestety w Internecie numeru do oddziału nie ma… Zaczęłam czuć się już trochę jak w cyrku. Zadzwoniłam powtórnie na infolinię. Wytłumaczyłam sprawę, tym razem jakiejś pani, i poprosiłam o numer na odddział. Pani konsultantka na to odpowiedziała, że nie może go podać, bo nr jest zastrzeżony (przypominam, że poprzedni konsultant polecił mi tam zadzwonić), ale ona widzi, że tej paczki już tam nie ma, prawdopodobnie już jest w samochodzie kuriera. Złożyłam więc kolejną skargę i zaczęłam kombinować co dalej robić szkolne mikołajki wszak miały być już za 2 dni, w środę (5.12), bo taki wolny termin miała firma z zewnątrz zapewniająca Mikołaja”.

Zadzwoniłam do nadawcy, przedstawiam sytuację i zapytałam czy jeśli dostanie paczkę w dniu jutrzejszym (4.12), to może ją od razu do mnie odesłać (liczyłam na cud, że w środę rano w końcu paczkę odbiorę i zdążę je zapakować aby dzieci mogły w szkole jeszcze dostać prezenty). Nadawca powiedział, że nie ma problemu.
Jest poniedziałek wieczór, nerwy trochę opadają, jest szansa, że wszystko się uda.

We wtorek (4.12) rano zajrzałam w śledzenie przesyłki i znalazłam tam informację, że paczka została wydana kurierowi do doręczenia. Zadzwoniłam do nadawcy, bo już zgłupiałam, do kogo tą paczkę dostarcza? Do mnie czy do niego? Wspólnie doszliśmy do wniosku, że skoro jak byk jest info, że wraca do adresata, to pewnie do niego. Pan mówi, że jak tylko ją odbierze, od razu wysyła do mnie. Wiedząc jednak jak te przesyłki 'chodzą’, ustaliliśmy, że nadawca zadzwoni do mnie gdy będzie miał już paczkę w rękach, a ja wsiadam w samochód i jadę te ponad 100 kilometrów. Po jakimś czasie dostałam telefon, że pan paczki nie odebrał, bo kurier jej nie przywiózł. Może została na oddziale, może jest w Mozambiku, nie wiadomo. Czuję, że zaczyna mi się stan zawałowy, ale nadawca daje propozycję (i tu ogromne podziękowania), żebym wysłała jeszcze raz listę dzieci, on to zamówienie (kubki z motywem świątecznym podpisane imieniem dziecka i klasą) przygotuje drugi raz, na wieczór będzie gotowe. W lekkim szoku mówię, że to generuje dla niego dodatkowe koszty, pan mówi że trudno, dzieci muszą mieć prezenty. I tak pan w nawale roboty, bierze się za produkcję, a ja po południu myk w samochód i wycieczka krajoznawcza do Ostrowa Mazowieckiego po nowe kubki.

W międzyczasie coś mnie tknęło i dzwonię znów na infolinię z prośbą o namierzenie tej paczki, bo może rzeczywiście zamiast do nadawcy jedzie znów do mnie. Pan z infolinii mówi, że tak, paczka była w drodze do nadawcy, ale została zawrócona, dotarła do oddziału i dziś rano została wydana temu samemu kurierowi do doręczenia. Było już po południu, a przecież dostałam w piątek obcesową odpowiedź kiedy to „Pan Kurier” już nie pracuje, zatem wybrałam opcję jechania po nowe kubki, zamiast czekania jak idiotka na kuriera, który zapewne i tak nie przyjedzie.
Docieramy na miejsce, odbieram kubki, dziękuję za pomoc, przepraszam za kłopot, rozliczam się i wracamy. W domu już na spokojnie, gdy nerwy opadły z ciekawości kliknęłam na śledzenie przesyłki, a tam… informacja, że o godzinie 17.37 (kiedy ja byłam w drodze) paczka została nieodebrana i wróciła do oddziału. Zapytałam dzieci, czy ktoś dzwonił domofonem (bo do mnie na telefon kurier oczywiście nie zadzwonił). Odpowiedź dzieci: NIE

Dziś (5.09) rano zadzwoniłam więc znów na infolinię z zapytaniem co oznacza termin paczka nieodebrana. Pan mnie poinformował, że oznacza to mniej więcej iż kurier nie zastał mnie w domu przy próbie dostarczenia paczki. Zgłosiłam więc kolejną skargę.

Jestem do tyłu jeden dzień urlopowy i masę nerwów, a zaplanowane mikołajki dzieci o mało co nie doszły do skutku.
Mam podejrzenie ocierające się o pewność, że pominiecie dyspozycji ponownego doręczna mi paczki (wystawionej w piątek), to nie pomyłka, a świadome działanie po złości zainicjowane w oddziale.

Mam nadzieję, że są państwo świadomi jak reagować będę od tej pory na nazwę (do wiadomości redakcji – dop. redakcja). Zdaję sobie sprawę, że po firmach kurierskich takie sprawy spływają  „jak po kaczce” i jest jakiś system 'krycia’ wyskoków kurierów, albo przynajmniej zwyczaj ignorowania ich. Ten, który miał mi dostarczyć przesyłkę naprawdę świetnie buduje wizerunek Państwa firmy.

Post ten skierowany głównie do klientów, ku przestrodze. Wiedzcie z czym może się wiązać dostarczanie przesyłek przez tę firmę gdy zależy Wam na czasie.

Ja rozumiem, że jest to ciężka praca, Ci ludzie też mają swoje rodziny, wynagrodzenie jest kiepskie, a obowiązków mnóstwo.  Ale jeśli ktoś bez powodu, złośliwie zachowuje się w taki sposób, to coś jest nie tak. Jeśli praca go męczy, niech ją zmieni, teraz na każdym rogu poszukują pracowników.
Trzeba pamiętać o tym, że KAŻDY KIJ MA DWA KOŃCE”.

Do listu dołączone były wszystkie dokumenty potwierdzające numer i drogę paczki, co pozwalało nam na sprawdzenie jej przebiegu i potwierdzenie słów Czytelniczki.

Niezależny portal Warszawa w Pigułce. Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]
Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]