Dramatyczne lądowanie. Spadochroniarz w szpitalu po zderzeniu z płotem
Do groźnie wyglądającego wypadku doszło w środę po południu na lotnisku Aeroklubu Krakowskiego w Pobiedniku Wielkim. Spadochroniarz, który wykonywał rutynowy skok, stracił kontrolę nad lądowaniem i z impetem uderzył w betonowe ogrodzenie. Poszkodowany w ciężkim stanie trafił do szpitala.
Rutynowy skok zakończony dramatem
Jak podaje portal dziennikpolski24.pl, spadochroniarz rozpoczął swój skok około godziny 13:00. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, do momentu lądowania. Prawdopodobnie silny wiatr zniósł mężczyznę z wyznaczonej strefy, przez co ten z dużą siłą uderzył w betonowy płot otaczający lotnisko.
Na miejsce natychmiast wezwano służby ratunkowe – straż pożarną, policję oraz zespół ratownictwa medycznego. Ze względu na poważny stan poszkodowanego, na lotnisku wylądował również śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Walka o życie w szpitalu
Oficer dyżurny z Komendy Powiatowej Policji w Krakowie przekazał, że spadochron skoczka otworzył się prawidłowo, jednak najprawdopodobniej podmuch wiatru zniósł go poza bezpieczną strefę lądowania. Skutkiem tego było dramatyczne zderzenie z ogrodzeniem.
Spadochroniarz w ciężkim stanie został przetransportowany śmigłowcem LPR do szpitala. Lekarze walczą teraz o jego życie. Na razie nie są znane dokładne obrażenia, jakich doznał mężczyzna.
Śledztwo wyjaśni przyczyny
Sprawą wypadku zajęła się już policja pod nadzorem prokuratury. Śledczy będą wyjaśniać dokładne okoliczności i przyczyny tego dramatycznego zdarzenia. Kluczowe będzie ustalenie, czy do wypadku doszło z winy skoczka, czy też przyczyniły się do niego czynniki zewnętrzne, jak np. złe warunki atmosferyczne.
Środowisko spadochroniarzy jest wstrząśnięte tym, co stało się na lotnisku w Pobiedniku Wielkim. Wypadki tego typu zdarzają się niezwykle rzadko, a skoki spadochronowe uznawane są za stosunkowo bezpieczną dyscyplinę sportu. Miejmy nadzieję, że poszkodowany mężczyzna wróci wkrótce do zdrowia, a przyczyny tego dramatycznego zdarzenia uda się szybko wyjaśnić. Tymczasem pozostaje nam trzymać kciuki za rannego skoczka i życzyć mu pełnego powrotu do sprawności.
Z zawodu językoznawca i tłumacz języka angielskiego. W redakcji od samego początku.