Historia prosto z warszawskiej ulicy, po której nic nie będzie już takie samo…
Pozory często mylą, o tym jak bardzo przekonał się pewien mieszkaniec Warszawy, który w odruchu serca postanowił pomóc ludziom w potrzebie… takiego zakończenia historii się nie spodziewacie 🙂
Historia prawdziwa.
Warszawa. Wieczór.
Z pozoru barwny dzień zaczyna napływać wszelkimi odcieniami szarości.
Wilgoć w chłodnym powietrzu jest tak przenikliwa, ze da ją się odczuć nawet przez otulające Cię grube odzienie.
Złote tarasy przepełniają się tysiącami obcych dobrze znanych mi twarzy: widzę w nich prawników, zagranicznych biznesmenów, ku*wy i narkomanów.
Tłok. Ścisk.
To nie jest miejsce dla takich osob jak my. Wychodzimy.
Marcin patrz. Hard Rock cafe.
Zróbmy przystanek.
Rozsiadamy sie wygodnie, sluchajac dobrej muzyki popijamy Pepsi patrzac przez okno na powoli ociekające po szybie krople deszczu, ktory z sekundy na sekunde staje sie ulewą.
Strugi wody płyną po szybie z takim nateżeniem, że postacie na ulicy tracą człowiecze ksztalty.
Mrok. Nagle otwierają się drzwi. Do lokalu wchodzą 4 osoby przemokniete do suchej nitki. Przetarte spodnie, zniszczone buty, stare flanelowe koszule, w torbach dobytek calego zycia. Ich smutne twarze zdradzają cierpienie jakie musialo ich w zyciu spotkac. Usiedli niesmialo w kącie i rozglądają się po ludziach. W ich zachowaniu da się wyczuć strach przed wyrzuceniem z lokalu na zywioł panujący za oknem…. Kiedy to się uspokoi ? Kiedy będziemy mogli dalej ruszyć w drogę ?
To upokorzenie….ten przenikliwy wzrok zebranych tu ludzi, penetrujacy całą czwórkę niczym 9mm pocisk.
Przyglądam sie całej sytuacji i zauwazam u siebie to dziwne uczucie, kiedy starasz sie postawić na miejscu innej osoby w tak patowej sytuacji…
Idę do baru. Przejmę inicjatywę zanim ktoś wyrzuci ich na zewnątrz tylko dlatego ze tak ich zycie sie potoczylo, ze nie stać ich by kupic w tym lokalu nawet szklankę wody….
Zamawiam 4 herbaty i proszę o tacę.
Zaniosę im. Niech się ogrzeją. Niech poczują, ze sa na swiecie osoby, ktore jeszcze nie sa do konca pozbawione empatii, ze jest ktos kogo moze obchodzic los blizniego.
Przeciez kazdemu z nas moze sie w zyciu przytrafic cos takiego….nie wiemy nawet kiedy i gdzie spotka nas cos co zmieni nasze zycie w takie pieklo jakie oni muszą prszchodzic.
Idę dumnie z podniesioną głową patrząc z pogardą na spoglądające na mnie osoby ktore mijam.
Zblizam sie do stolika i przecieram oczy ze wzruszenia,…Tablet, iphone, slone paluszki i elektroniczny papieros.
Jasny ch*j.
To nie sa bezdomni. To hipsterzy.
Tekst i przeżycia: Piotr Wiśniewski – dzięki! 🙂
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.