Mandat tańszy niż bilet? Internauci mają swoje sposoby
Na jednej z warszawskich lokalnych grup rozgorzała dyskusja pod ostrzeżeniem przed „kanarami”. Okazuje się, że niektóry mają własną filozofię, jakoby jazda bez biletu była sportem ekstremalnym, dla innych jest to sposób na… zaoszczędzenie.
Według internauty bardziej opłaca się (przy założeniu, że zostaniemy sprawdzeni dwa razy do roku) zapłacić mandat, niż kupować kartę miejską.
Bilet 30-dniowy imienny kodowany wyłącznie na Spersonalizowanej Warszawskiej Karcie Miejskiej lub innych dopuszczalnych nośnikach w strefie pierwszej to koszt 110,00 zł przy bilecie normalnym, a 55,00 zł przy ulgowym. W strefie drugiej jest to koszt 112,00 zł za bilet normalny i 56,00 zł za bilet ulgowy.
Bilety dla obu stref to koszt odpowiednio 180,00 zł za bilet normalny i 90,00 zł za bilet ulgowy.
Oczywiście są tańsze opcje 90-dniowe.
Mandat to inaczej opłata dodatkowa za przejazd bez odpowiedniego dokumentu przewozu – stanowi 38-krotność ceny biletu jednorazowego przesiadkowego normalnego, obowiązującego w strefie 1 i 2 i wynosi 266,00 zł.
Przy założeniu, że kontroler złapie nas dwukrotnie w ciągu roku zmuszeni będziemy zapłacić 532 złote.
Jeśli nie korzystamy w ulg i doładowujemy kartę miejską co 30 dni w skali roku płacimy 1320 złotych.
Dochodzi też inny czynnik, zwykłej ludzkiej uczciwości. Wszyscy chcemy, by autobusy były nowe, zadbane i czyste, a to niestety kosztuje. Płacąc za przejazd składamy się też na pensje kierowców, którzy za darmo nie będą pracować.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.