Mieszkańcy Gocławia protestują – chcą dojazdu do Centrum, a nie do metra
Dziś na naszej stronie pojawił się link do inicjatywy mieszkańców Gocławia, którym nie podobają się nowe rozwiązania komunikacyjne wprowadzone w związku z pożarem mostu Łazienkowskiego i uruchomieniem II linii metra.
Odnoga drugiej linii na Gocław to zupełnie inny temat. Nie dostaniemy tramwaju właśnie ze względu na rzekomą odnogę… Jej trasa to jak wspominałem, jeszcze inny temat. Jesteśmy w pełni za tramwajem na Gocław, który natrafia na taki opór w ratuszu. Aktualnie domagamy się korekty zmian w KM, które wprowadzono w niedzielę wraz z otwarciem II linii metra. – mówią nam organizatorzy. Więcej informacji możemy znaleźć na fanpage’u akcji
Gocław żąda dojazdu do CENTRUM. Nie do II linii metra.
Nie jesteśmy grupą pieniaczy. Chcemy rozmowy i zmian, które ułatwią nam życie. Nie jesteśmy przeciwnikami II linii metra. Wręcz przeciwnie, sami chętnie będziemy z niej korzystać, ale wtedy, kiedy będzie to miało sens! Nie godzimy na kierowanie mieszkańców Gocławia do drugiej linii na siłę. Taką decyzję bez żadnych konsultacji podjął Zarząd Transportu Miejskiego.
Pod pretekstem zmian związanych z awaryjnym zamknięciem mostu Łazienkowskiego i uruchomieniu II linii metra „obdarował” nas zmianami, dzięki którym sporej części mieszkańców tego rejonu Warszawy wydłużył się czas dojazdu do pracy. Dlaczego? Przedstawiciele miasta uwierzyli, że nowa nitka metra znacząco ograniczy korki na prawym brzegu Wisły. W swoich szacunkach zapędzili się do określeń typu: „Ta linia jest jak 2, a nawet 3 nowe mosty”. Niestety, nowego Cudu nad Wisłą nie było i nadal stoimy w korkach. Mało tego, że stoimy w korkach, musimy tracić dodatkowy czas na przesiadki!
Do tej pory mieliśmy bezpośrednie połączone ze ścisłym centrum miasta w postaci bardzo silnej linii 507, która kursowała nawet co 4 minuty. Do centrum kursowały także linie 151 i 411. Jedną i drugą skierowano jednak do Metra Stadion Narodowy. Warto przy tym zauważyć, że rozkład linii 411 także został znacząco poszatkowany. Kursuje ona teraz z częstotliwością godną PKS-u – co pół godziny. Tak, co trzydzieści minut…
Zbawieniem miała być nowa linia ekspresowa – E-1, która przeniesie nas „ekspresowo” do metra. Oczywiście do drugiej linii metra. Przy okazji pominie takie „malutkie” osiedle jak Osiedle Saska, bo nie zatrzymuje się na przystanku Wał Gocławski. I oczywiście kursuje niczym ekspres, ale PKP… Autobusy stają w korku. Co ciekawe nawet tam, gdzie korków w zasadzie nie ma. W drodze powrotnej na Gocław można stracić nawet 10 minut, kiedy autobusy utykają na wyjeździe z Sokolej w Wybrzeże Szczecińskie. Doliczając znowu czas na przesiadkę – to kolejna gigantyczna strata czasu.
Najlepiej absurd ukazuje dojazd na trasie Gocław-Mokotów. Niegdyś wystarczyło wsiąść np. w linię 411 i na Politechnice przesiąść się w metro. Tak, by uniknąć jazdy wiecznie zakorkowaną z racji zamknięcia mostu ulicą Saską. Teraz takiej możliwości nie mamy. Musimy jechać np. taką trasą: E-1, M2, M1… To trzy środki lokomocji na pokonanie dosłownie kilku kilometrów.
Domagamy się poważnej debaty z Zarządem Transportu Miejskiego. Nie godzimy się na bycie ” dobrymi statystykami” nowej linii metra. To nie jest promocja komunikacji miejskiej, to zabieg wręcz odwrotny!
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.