„Myślisz o zabiciu psa? Zadzwoń”. Telefon się urywa, post udostępniono 27 tys. razy
„Jeśli myślisz o zabiciu psa. Jeśli przychodzi Ci do głowy, by przywiązać psa w lesie/powiesić go/utopić/otruć lub pozbyć się w jakikolwiek in śmiertelny sposób – zadzwoń. Przyjadę i go zabiorę” – napisał Pan Krzysztof z Warszawy. Post został udostępniony 27 tys. razy, a telefon nie przestaje dzwonić.
Pan Krzysztof nie mógł się spodziewać, że po tym poście dostanie aż tyle telefonów. Niektóre to gratulacje za pomysł i oferta wsparcia. W większości jednak prośby o zabranie psa. Odzew jest tak duży, że pomysłodawca prosi o SMS-y, bo nie jest w stanie pomóc wszystkim zwierzętom.
Ludzie gratulują i udostępniają, zdarzają się jednak sceptycy i to nawet w środowisku osób ratujących zwierzęta:
„Gdy wczoraj zobaczyłam Pana post który błyskawicznie obiegł internet to szczerze się przeraziłam. Dlaczego ? Bo zamieszczenie takiej informacji to hm, w pewnym sensie samobójstwo. Po edycji pana posta to gwóźdź do trumny każdej organizacji do której będzie Pan kierował dziesiątki ludzi, którzy wciąż będą do Pana dzwonić.
Prowadzę Fundację od wielu lat. Bez oznajmiania światu swoich dobrych chęci mam codzienne zgłoszenia psów w potrzebie. I muszę odmawiać.
Co zatem zrobił Pan? Nie znając realiów (już chyba Pan poznał) kierując się dobrymi chęciami i sercem , chciał Pan naprawić świat. Welcome in real Polish world – czyli świat nieodpowiedzialnych ludzi, którzy biorą psa a później chcą się go czym prędzej pozbyć. byle komu byle gdzie byle szybciej.
Wyedytował Pan post .
Po pierwsze – nadmienił, iż Fundacją nie jest. A co stoi na przeszkodzie, żeby Pan był ? Z przyjemnością pomogę w początkowej papierologii i będzie Pan taką samą Fundacją z takimi samymi a może i większymi możliwościami niż ja i wiele innych osób które je prowadzi i wciąż na tym świecie nie jest lepiej.
Po drugie – będzie Pan odsyłał do organizacji. A Pan myśli, że my mamy miejsca na ratowanie każdego zwierzęcia ? Że mamy przytuliska, schroniska i domy tymczasowe na pęczki. Że w każdej organizacji jest tona wolontariuszy, którzy doskonale sobie radzą ze znacznie przekraczającą ilością miejsc w domu tymczasowym/przepełnionym już przytulisku w stosunku do ilości zwierząt w potrzebie ?
Otrzymał Pan wczoraj mnóstwo telefonów. Zapewne i wiadomości. Jak Pan zamierza pomóc tym zwierzakom? Pisząc, że nie jest Fundacją i stosując spychologie – zadzwońcie do organizacji, którą Wam wskaże bo jest ich dużo (tak, wydawać by się mogło, że jest ich dużo ale wciąż za mało w stosunku do zapotrzebowania) i oni pomogą bo ja nie mogę bo nie jestem organizacją?
Wbija Pan gwóźdź do trumny każdego wolontariusza, który realnie pomagając poświęca wszystko co ma. Dokłada Pan pracy (w większości przypadków nieodpłatnej) każdemu kto zna temat od podszewki. Nie z kolorowego facebooka. Wyręcza się nami pisząc że sam nie może pomóc bo organizacją nie jest. Uwalnia tym samym od pretensji ludzi, którzy nie rozumieją podobnie jak Pan, że organizacje to tylko ludzie, tacy jak Pan i wiele tu osób stawiających serduszka i lajki. Że my ludzie – wszyscy – z gumy nie jesteśmy. I każdy z nas ma takie same możliwości i chęci – ograniczone! Pretensje nie bedą skierowane do Pana, Pan przecież pomógł i podał nr telefonu. Pan jest dobry a organizacja, która odmawia zła.
Dlatego ponawiam propozycję pomocy założenia organizacji dla Pana. Może wtedy zobaczy Pan, że przed zamieszczeniem takiego posta i takiej edycji kierującej do spychologii trzeba zastanowić się co zrobiłem.
Ps. jeżeli są jakiekolwiek organizacje które stoją otworem i czekają na tłumy psów, ktore z wielu niestety dennych powodów muszą zostać oddane proszę podać ich nazwy. Z chęcią przekieruję do nich wszystkie zgłoszenia, których mam bez liku codziennie od lat wielu.
Dziękuję i proszę aby jednak usunął Pan posta i poznał temat od podszewki a nie pisał co serce podpowiada. Serce, które ma każdy kto realnie pomaga zwierzętom. Piszę w imieniu wielu takich jak ja. Realnie pomagających zwierzętom. Bez pensji za to co robię. Za to z ogromnymi pretensjami i szantażem emocjonalnym, że jak to nie pomogę? Przecież jestem organizacją!
Nie ! Jestem człowiekiem takim samym jak Pan i wielu innych Człowiekiem z ograniczonymi możliwościami.”
Pan Krzysztof nie składa jednak broni i zapowiada, że pomagać będzie, musi jednak wszystko przemyśleć.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.