Nasi Czytelnicy opisują swoje historię z samozwańczym strażnikiem. „To absurd. Byłam w 8 miesiącu ciąży, mandat przyjęłam”
Historia Pana Marka, samozwańczego strażnika poruszyła i podzieliła naszych Czytelników. Niektórzy twierdzą, że dobrze robi, inni, że jest nadgorliwy i na siłę szuka łamania przepisów. Oto historię tych, którzy dostali mandat za sprawą jego działania.
Potwierdzam, dostałem wezwanie na policję w tej spawie i okazało się ze ko tez zrobił zdjęcie…” – potwierdza nasz Czytelnik.
Też padłam ofiarą. Niby jechałam bez świateł. Niby bo zdjęcie czarno białe z którego nic nie wynika ale był donos. Policja potwierdziła że ze zdjęcia nic nie wynika ale muszą przyjąć sprawę i albo przyjmuję mandat albo (na co się upierali bo mają go dość) kierują sprawę do sądu którą pewnie wygram. Że byłam w 8 miesiącu ciąży a mandat niewielki przyjęłam. Ale to absurd jest” – pisze nasza Czytelniczka i dodaje ze śmiechem „poczułam się jak gwiazda, bo ktoś siedzi na drzewie aby mi fotę strzelić”.
Parkowałem pod komendą Policji i przez kilka lat nikt nawet nie zwrócił uwagi. Ostatnio zostałem wezwany i dostałem mandat 300 PLN bo ten społecznik Marek wysłał im kilka zdjęć mojego pojazdu. Następne zdjęcie to mandat 100 PLN i ostatnie foto to 50 PLN. Łącznie 450 PLN!!! Policjant powiedział że to jakiś nadgorliwiec, który cały czas robi zdjęcia i im przysyła, nawet nie jest z mojej dzielnicy!!!!” – opisuje swoją historie nasz Czytelnik.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Wieloletni dziennikarz IT i recenzent programów i gier komputerowych. Kocha Warszawę, książki i kino.