O nadwiślańskich koszach słów kilka – felieton
O pomstę do nieba woła czystość na nadwiślańskich bulwarach. Zaczynając jednak od początku. Wczoraj byliśmy na spacerze nad Wisłą. Ciepło, dużo ludzi, wszyscy raczej kulturalni, większość piła alkohol, którego – według miasta – spożywać się nie powinno. Prawnicy mówią zgodnym tonem, że alkohol nad Wisłą pić można, ale odłóżmy na razie ten temat.
Chodzi o to, że – nie tylko nad Wisłą – jest dramatycznie mało koszy na śmieci. Widać, że czystość mieszkańców miasta poprawiła się znacznie, bo na bulwarach właściwie nie dostrzegliśmy porozrzucanych butelek. Wszystkie były pozostawione… przy koszach, niektóre nawet popakowane w foliowe siatki. Syf nad Wisłą nie jest więc tutaj sprawą bałaganiarstwa mieszkańców i odwiedzających, ale miasta, które nie potrafi postawić paru koszy więcej. Ludzie nad Wisłą pili, piją i pić będą, a to dlatego, że lubią, a przepisy tego jednoznacznie nie zabraniają, bo teren ten jest niesklasyfikowany. Dlatego apelujemy, by pieniądze z mandatów przeznaczyć na kosze na śmieci. Przynajmniej będzie czyściej.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.