Opisał historię oszustwa. Nie wiedział, że mężczyzna przeżywa wielki dramat. „Odpowiedź mrozi mi krew w żyłach”
Nie wszystko jest czarno-białe o czym przekonał się ostatnio Filip Chajzer, który zatrzymał się w pobliżu Grodziska Mazowieckiego, by zatankować benzynę. Podszedł do niego człowiek z kanistrem i poprosił o benzynę. Podobno mężczyźnie zabrakło pieniędzy i nie miał jak dojechać do rodziny. Dziennikarz pomógł, nalał, zapłacił i… okazało się, że został oszukany, bo mężczyzna nadal prosi o benzynę innych kierowców. Ta historia ma jednak ciąg dalszy.
Po wstawieniu powyższego posta na tablicę znalazły się osoby, które Pana znają, wiedzą jak się nazywa i gdzie mieszka. Filip Chajzer znalazł więc jego profil na Facebooku i napisał:
„Witam. Kilka dni temu na stacji Orlen poprosił mnie Pan o pomoc w dotarciu do domu. Chciałem zapytać czy droga się udała i bezpiecznie dotarł Pan do celu. Te 20 litrów na trasę z Grodziska do Żyrardowa powinno wystarczyć, ale wolę się upewnić… Filip Chajzer”.
Jakież było jego zdziwienie, gdy człowiek ten odpisał zaczynając od przeprosin. Czytając dalej wiadomość zmroziła mu krew w żyłach. Okazało się, że mężczyzna jest śmiertelnie chory, ma raka, niewiele mu zostało już dni, a jedynym sposobem zarobkowania jest proszenie o benzynę. Prosi też o spotkanie, by oddać 100 zł.
„Gdzieś mam już to 100 zł. Pytam o co jest potrzebne?” – pisze Filip Chajzer dla portalu polki.pl – „Odpowiedź: 'Panie Filipie, teraz to potrzebuje dożyć do końca moich dni, a dużo już mi nie pozostało, bo mam już przerzuty na płuca i bez opakowania ibupromu nie jestem w stanie wstać z łóżka. Jest Pan dobrym dzieciakiem i Pana ojciec jest z Pana bardzo dumny'”.
Świat nie jest czarno-biały. Istnieją jeszcze kolory szarości.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.