„Płatność kartą tylko od 20 zł” i „doliczę złotówkę za płatność kartą”? Sprawdź, co możesz zrobić, gdy odmówią ci sprzedaży
Mamy 29 grudnia 2025 roku. W osiedlowych sklepach ruch gęstnieje z minuty na minutę. Wpadamy tam po „drobiazgi”: brakującą cytrynę, paczkę chipsów, gumę do żucia czy zimne ognie. Podchodzimy do kasy, przykładamy zegarek lub telefon do terminala i… słyszymy znane, irytujące zdanie: „Przepraszam, płatność kartą tylko od 10 złotych”. Czasem limit wynosi 20 zł. Patrzysz na swoje zakupy warte 8,50 zł, potem na terminal, który działa, i czujesz narastającą złość. Czy w 2026 roku, w kraju, który jest liderem płatności zbliżeniowych w Europie, sprzedawca ma prawo dyktować takie warunki?

Fot. Warszawa w Pigułce
Polska przeszła niesamowitą drogę cyfryzacji. Gotówka powoli staje się reliktem, używanym głównie przez starsze pokolenie lub w szarej strefie. Większość z nas nie nosi już portfela, polegając na Apple Pay, Google Wallet czy BLIK-u. Tymczasem „kartka na ladzie” z informacją o limicie to wciąż stały element krajobrazu małego handlu. Sprzedawcy tłumaczą się „gigantycznymi prowizjami”, które rzekomo zjadają ich zysk przy małych transakcjach. Czy to prawda, czy tylko wygodna wymówka? Warto przyjrzeć się faktom, bo w dobie unijnych regulacji interchange fee, argument o drogich płatnościach jest mitem sprzed dekady.
Prawo a Umowa – gdzie leży problem?
Wielu klientów szuka w polskim prawie przepisu, który wprost mówi: „Zakazuje się ustalania limitów płatności kartą”. Takiego jednego, konkretnego zdania w ustawie nie znajdziemy, jednak sytuacja prawna jest bardziej złożona i działa na korzyść klienta.
Kluczem są umowy z operatorami terminali (agentami rozliczeniowymi). Każdy sklep, który decyduje się na przyjmowanie płatności kartami Visa lub Mastercard, podpisuje umowę z firmą taką jak eService, Elavon, Polcard czy Tpay.
Regulaminy tych organizacji (Visa/Mastercard) są bezwzględne: sprzedawca nie może odmówić przyjęcia płatności kartą ze względu na niską kwotę transakcji, jeśli w punkcie widnieje logo danej karty. Ustalając limit „od 10 zł”, przedsiębiorca łamie umowę cywilnoprawną ze swoim operatorem. Grozi to karą finansową dla sklepu, a w przypadku, gdy się to powtarza – odebraniem terminala.
Dodatkowo, mamy Artykuł 135 Kodeksu Wykroczeń, który mówi o „umyślnej odmowie sprzedaży towaru bez uzasadnionej przyczyny”. Choć interpretacja tego przepisu bywa różna (niektórzy prawnicy twierdzą, że dotyczy on odmowy wydania towaru w ogóle, a nie odmowy konkretnej formy płatności), to w połączeniu z informacją na drzwiach „Tu płacisz kartą”, odmowa przyjęcia 5 zł jest traktowana przez wielu Rzeczników Praw Konsumenta jako co najmniej zaginanie prawa.
„Gigantyczna prowizja” – ile to naprawdę kosztuje?
Dlaczego sprzedawca nie chce, żebyś zapłacił 3 złote kartą? Twierdzi, że „dokłada do interesu”. Opłata, którą ponosi sklep, składa się z trzech części:
- Opłata Interchange (IF): Regulowana przez UE. Wynosi maksymalnie 0,2% dla kart debetowych i 0,3% dla kredytowych. Przy transakcji na 10 zł, jest to 2 grosze.
- Opłata systemowa (dla Visy/Mastercard): Ułamki procenta.
- Marża agenta rozliczeniowego: To jedyny element, który może być negocjowany.
Łącznie, koszt obsługi transakcji kartowej w Polsce to zazwyczaj od 0,5% do 1,5% kwoty.
Przy zakupie za 4 złote, sklep płaci operatorowi około 4-6 groszy.
Dawniej istniały opłaty stałe i rzeczywiście przy małych zakupach były dla sklepów dużym obciążeniem. Wynosiły np. 20 groszy od każdej transakcji niezależnie od kwoty. Obecnie, dzięki konkurencji i programowi Polska Bezgotówkowa, większość nowoczesnych umów opiera się na procencie, bez stałej opłaty „na start”. Jeśli sklepikarz ma starą, niekorzystną umowę sprzed 10 lat – to wynik jego zaniedbania biznesowego, a nie wina klienta.
Warto zwrócić uwagę, czy na drzwiach sklepu lub na terminalu nie ma naklejki „Polska Bezgotówkowa”. To fundacja, która finansuje terminale dla małych firm (darmowe urządzenie i brak prowizji przez pierwszy rok).
Warunkiem uczestnictwa w tym programie jest bezwzględny zakaz stosowania limitów kwotowych. Jeśli sklep korzysta z darmowego terminala od fundacji i odmawia Ci płatności – łamie warunki dofinansowania. Zgłoszenie tego faktu do Fundacji Polska Bezgotówkowa może skutkować natychmiastowym odebraniem urządzenia i koniecznością zwrotu kosztów. To dla sprzedawcy potężny cios.
„Doliczę 50 groszy za płatność kartą” – absolutnie nie
Zdarza się, że sprzedawca mówi: „Może pan zapłacić kartą za tę gumę, ale doliczę złotówkę opłaty manipulacyjnej”. To działanie jest wprost nielegalne i znacznie poważniejsze niż ustalanie limitu.
Zgodnie z ustawą o usługach płatniczych (wdrażającą unijną dyrektywę PSD2), pobieranie dodatkowych opłat za korzystanie z kart płatniczych (surcharging) jest zakazane. Cena towaru musi być taka sama dla klienta z gotówką i klienta z kartą. Jeśli sklep dolicza Ci „prowizję”, możesz zgłosić to bezpośrednio do UOKiK, a kara dla przedsiębiorcy może być dotkliwa.
Co możesz zrobić?
Stoisz w kolejce, jest 29 grudnia, spieszysz się. Co robić?
- Metoda „na pewniaka”: Powiedz spokojnie: „Zgodnie z regulaminem Visy i Mastercard nie może pani odmówić przyjęcia płatności. Nie mam gotówki. Proszę nabić na terminal”. Często sama wiedza klienta sprawia, że sprzedawca „robi wyjątek”.
- Metoda „na złośliwego”: Jeśli sprzedawca jest nieuprzejmy, możesz zgłosić naruszenie. Nie dzwoń na policję (szkoda czasu). Zrób zdjęcie terminala (jest tam nazwa agenta, np. eService) i witryny sklepu.W domu wejdź na stronę: zgloslimit.pl (lub podobne serwisy konsumenckie) albo napisz bezpośrednio do agenta rozliczeniowego (np. Elavon, Polcard). Opisz sytuację: „Sklep X, data Y, odmowa transakcji na kwotę 8 zł”. Operatorzy terminali bardzo poważnie traktują takie zgłoszenia, bo sami płacą kary do Visy za naruszenia w swojej sieci. Sklep dostanie oficjalne upomnienie.
- Metoda „głosowania nogami”: Po prostu zostaw towar na ladzie i wyjdź. „Skoro nie chce pan moich pieniędzy, pójdę do konkurencji”. W dobie walki o klienta to bolesna lekcja.
Co to oznacza dla Ciebie? Sylwestrowy niezbędnik płatniczy
Nie pozwól, by drobne spięcie przy kasie zepsuło Ci humor przed imprezą. Oto jak podejść do tematu pragmatycznie:
Miej „żelazną dyszkę”
Mimo że racja jest po Twojej stronie, kłótnia o 5 złotych z ekspedientką w małej miejscowości może nie być warta Twoich nerwów. W Sylwestra systemy bankowe bywają przeciążone, terminale faktycznie mogą działać wolniej. Posiadanie 50 zł w gotówce w kieszeni to wciąż najbezpieczniejsza polisa na zakupy „last minute”.
Reaguj na „doliczanie”
O ile limit „od 10 zł” można przełknąć dla świętego spokoju, o tyle na doliczanie opłat (surcharging) nigdy się nie zgadzaj. To kradzież w biały dzień. Jeśli ktoś chce doliczyć 1 zł do Twoich zakupów – wycofaj się z transakcji.
Rok 2026 ma być rokiem nowoczesności. Limity „od 10 zł” to relikt lat 90-tych, który powinien odejść do lamusa razem z zeszytem „na kreskę”. Płacąc kartą za jedną bułkę, nie robisz nikomu na złość – korzystasz ze swojego prawa do obrotu bezgotówkowego, który jest standardem cywilizowanego świata.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Zawodowo interesuje się prawem i ekonomią.