Potrącony, porzucony, miał odejść na skraju drogi
Telefon w niedzielne, słoneczne popołudnie. Potrącony kot. I znikąd pomocy. Wszystkie gabinety pozamykane, nikt nie odbiera telefonu. Grupka młodzieży, która zdjęła kota z ulicy pisze wiadomość na portalu społecznościowym do grupy Zwierzaki z Mińska (fundacja Viva). LINK do zbiórki: https://www.ratujemyzwierzaki.pl/polamanalapka
Wolontariusze przyjeżdżają na miejsce wypadku. W kartonie po owocach leży kot. Nie rusza się, za to cichutko pomiaukuje. Widać, że coś jest nie tak z jego tylnymi łapkami. Chciałby się podnieść, chciałby uciec, ale nie może.
Przy przekładaniu kota z kartonu do transportera, zwierzak przeraźliwie miauczy i wyje, widać, że cierpi, że noga bardzo boli.
Kocurek trafia na dyżur do całodobowej przychodni. Zdjęcie rtg i wszystko jasne. Paskudnie złamana łapa. Konieczna operacja osteosyntezy – zespolenie połamanych kości. Inaczej kot nigdy nie będzie mógł normalnie chodzić i pozostanie kaleką.
Zabieg zespojenia kości przeprowadził lekarz ortopeda. Na nogę założono opatrunek usztywniający. Kocurek trafił do klatki na szpitaliku. Niestety, tego typu urazy goją się bardzo długo, a proces regeneracji trwa tygodniami. Lekarze ocenili czas potrzebny na pełen zrost kości na 8 do 12 tygodni. Przez ten czas kot nie może opuszczać klatki, ponieważ mógłby uszkodzić sobie nogę i zniweczyć pracę lekarza chirurga.
Kot jest bardzo łagodny, grzeczny, pomimo wielkiego bólu daje radę i nadal chce mieć kontakt z człowiekiem. A przecież to człowiek potrącił go i porzucił na jezdni, nie udzielając pomocy, jak szmacianą lalkę. Teraz mamy szansę pokazać mu, że są i dobrzy ludzie i za jakiś czas będzie mógł żyć bez bólu.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.