„To bomba, która tyka”. Eksperci alarmują po zapowiedziach MEN
Ministerstwo Edukacji Narodowej szykuje zmiany, które mogą wywrócić do góry nogami pracę tysięcy nauczycieli. Po wyroku Sądu Najwyższego w sprawie nadgodzin resort zapowiada „kompleksowe rozwiązania”, ale w środowisku szkolnym rośnie obawa, że zamiast dodatkowych wypłat pojawi się wyższe pensum i nowe obowiązki.

Fot. Warszawa w Pigułce
MEN szykuje zmiany w rozliczaniu czasu pracy nauczycieli. Obawy o wyższe pensum
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje nowe przepisy dotyczące czasu pracy nauczycieli i rozliczania godzin nadliczbowych. Sprawa budzi ogromne emocje w środowisku oświatowym, bo – jak ostrzegają eksperci – rozwiązania mogą prowadzić do zwiększenia pensum, czyli liczby obowiązkowych godzin dydaktycznych przy tablicy.
Nauczyciele czekają na decyzję po wyroku Sądu Najwyższego
Problem wybuchł w lutym 2025 roku, gdy Sąd Najwyższy orzekł, że praca nauczycieli ponad normę określoną w Karcie Nauczyciela to nadgodziny w rozumieniu Kodeksu pracy. Oznacza to, że za dodatkowe zajęcia powinni otrzymywać wynagrodzenie. Choć od tego czasu minęło wiele miesięcy, MEN wciąż nie wprowadził nowych regulacji, a nauczyciele prowadzący wycieczki klasowe czy dodatkowe zajęcia nadal pracują bez dodatkowej zapłaty.
Podczas posiedzenia Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer zapowiedziała jednak, że resort pracuje nad „kompleksowym rozwiązaniem”, które obejmie nie tylko kwestię nadgodzin, ale też finansowania oświaty i ewidencji czasu pracy.
Ewidencja czasu pracy mieczem obosiecznym?
Wśród nauczycieli narasta obawa, że nowe rozwiązania nie przyniosą spodziewanych korzyści. Robert Górniak, wicedyrektor szkoły w Sosnowcu i autor popularnego profilu „Dealerzy Wiedzy”, ostrzega, że ewidencjonowanie całego czasu pracy może być dla nauczycieli niebezpieczne.
– Może się okazać, że nie każdy faktycznie pracuje ponad 40 godzin tygodniowo. A jeśli MEN zaproponuje rozliczanie nadgodzin w skali roku, to nikt nie dostanie dodatkowego wynagrodzenia – zauważa Górniak.
Dodatkowo pojawia się pytanie, co będzie uznawane za obowiązkowe zadania. Nauczyciel podkreśla, że dyrektorzy mogą kwestionować takie czynności jak przygotowywanie dodatkowych sprawdzianów czy uczestnictwo w webinarach, jeśli nie były formalnie zlecone.
Pensum w górę zamiast nadgodzin?
Zdaniem Górniaka jedynym realnym kierunkiem zmian może być zwiększenie pensum. – MEN musi zrozumieć, że podstawowe wynagrodzenie nauczyciela powinno być na tyle godne, by nie musiał szukać dodatkowych zajęć. Z kolei nauczyciele muszą zaakceptować, że wyższe pensum to jedyny sposób na podniesienie zarobków – twierdzi wicedyrektor.
Ostrzega też, że brak jasnych rozwiązań dotyczących nadgodzin to „bomba z opóźnionym zapłonem”, która może wkrótce wywołać poważny kryzys w oświacie.
Reforma, która podzieli środowisko?
Projekt MEN ma być gotowy w najbliższych miesiącach, ale już teraz widać, że będzie budził spory. Z jednej strony nauczyciele domagają się sprawiedliwego rozliczania swojej pracy, z drugiej – rząd sygnalizuje potrzebę całościowej reformy czasu pracy i wynagrodzeń. To może oznaczać początek nowego, bardziej wymagającego systemu, który wielu pedagogów uważa za zagrożenie dla prestiżu zawodu.

Kocham Warszawę, podróże i gastronomię i to właśnie o nich najczęściej piszę.