W stolicy rozpoczyna działalność największa konkurencja Ubera
Od 1 grudnia w Warszawie ruszy Taxify, czyli kolejny przewoźnik, tym razem z Estonii, który dysponuje aplikacją zbliżoną do Ubera. Nie zanosi się jednak na to, by (póki co) zagroził pozycji firm taksówkarskich lub samego Ubera.
Firma zapowiada, że będzie tańsza od innych przewoźników i będzie dysponowała lepszą obsługą klienta. Przewoźnik ma też aplikację zbliżona do Ubera. Jedyną różnicą ma być, oprócz karty podpiętej do konta, opcja zapłaty gotówką.
Jak podaje cashless.pl jest jeden, duży minus usługi. Zarówno Uber, jak i korporacje taksówkowe mają w Warszawie kilka tysięcy pojazdów. Taxify ma ich tylko 200. Może to więc skutkować tym, że zamawiających może być więcej niż pojazdów. Podobnie więc, jak w Uberze wtedy koszty przejazdu wzrosną. W Uberze prowizja wynosi 25 proc., w Taxify 15 proc. Na tym tle najlepiej wypadają taksówki, których kierowcy zawsze pobierają tyle samo niezależnie od natężenia ruchu.
Podobnie też, jak w Uberze pozostają też kwestie natury prawnej. Kierowca współpracujący z Taxify musi założyć działalność gospodarczą, nie jest wymagana jednak licencja taksówkarza. W tym wypadku można prowadzić przewóz osób. Tam też są jednak pewne wymogi.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.