Wydaje się, że to numer z Warszawy. Oddzwonisz i stracisz majątek!
Ktoś do Ciebie dzwoni, ale krótko i nie zdążysz odebrać. Numer na pierwszy rzut oka wygląda na warszawski więc oddzwaniasz. Ktoś podnosi słuchawkę i się rozłącza. Właśnie padłeś ofiarą oszustwa i dostaniesz gigantyczny rachunek.
Dzięki! Podajemy dalej, nie odbieramy. https://t.co/I7sJW2R5u1
— CERT Orange Polska (@CERT_OPL) 3 listopada 2019
CERT Orange Polska na swoim profilu na Twitterze pokazuje nieodebrane połączenie od jednego z „naciągaczy”. Tym razem oszuści dzwonią z Mali.
Jak to działa? Ofiara (zwłaszcza w starych telefonach, które nie dzielą numeru) zwraca uwagę tylko na początek numeru i wydaje mu się, że jest on warszawski więc oddzwania myśląc, że to coś ważnego.
Odbiorca imituje dźwięk odkładania słuchawki lub mówi, że to pomyłka i dopiero to robi. Niektórzy ludzie blokują komórkę i wrzucają ją np. do torebki myśląc, że to koniec połączenia, ale w rzeczywistości licznik dalej nalicza, bo nie wcisnęliśmy „czerwonej słuchawki”.
Operator rzecz jasna pobiera za takie połączenia opłatę, którą musi się podzielić z „egzotycznym” operatorem właśnie np. z Mali. Operator z Mali dzieli się natomiast zyskami z osobą, która wydzierżawiła od niego numer.
Według wyliczeń Orange takie zagrożenia wcale nie są rzadkością. W okresie od 28 grudnia 2017 roku do 1 stycznia 2018 roku, a więc w okresie noworocznym, takie połączenia wykonywano kilkadziesiąt tysięcy razy. Ludzie oddzwaniali myśląc, że dzwoni do nich ktoś znajomy zza granicy i chce złożyć noworoczne życzenia.
Ważne, żeby zwrócić uwagę co jest na początku numeru. Polskie mają początek +48 i numer składający się z maksymalnie 9 cyfr. Lepiej też nie wykazywać się refleksem i nie odbierać telefonu. Oszust zapisze sobie numer jako „aktywny” do ponownego dzwonienia i będzie nas męczył telefonami z różnych egzotycznych numerów.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.