Zapadł w śpiączkę po ciężkim wypadku. Jest nadzieja, w domu czekają stęsknieni synowie

Synowie od miesięcy marzą o tym, by zobaczyć tatę. Tymczasem on walczy o każdy dzień, o powrót do świata. O to by znów móc być tatą… Kiedy odwiedzam go w szpitalu, za każdym razem powtarzam, że wszystko będzie dobrze. Tylko ja wiem, jak to jest gdy cały świat usuwa się spod stóp. Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/adam-matasz.

Fot. SiePomaga.pl

Grudniowy dzień, zima w pełni, szary dzień, a jednak w naszym życiu, wszystko zmienił na zawsze. Rodzinna równowaga została zachwiana, poczucie bezpieczeństwa zniszczone, a cały świat legł w gruzach. Za kilka miesięcy minie rok, a jednak nic nie wróciło na swoje miejsce… Wypadek Adama do dziś jest dla nas zagadką. Kiedy dostałam tę wiadomość, nogi się pode mną ugięły. Jeszcze przez chwilę miałam nadzieję, że to niegroźne zdarzenie, jakich wiele. Dotarłam do szpitala, a tam czekał pierwszy szok, nie chciano mnie wpuścić. Stres sięgał zenitu, nie wiedziałam, co się dzieje. W końcu weszłam na salę i zobaczyłam mojego męża po operacji, zamarłam. Leżał tam bez ruchu, otoczony mnóstwem rurek. Kiedy spojrzałam na jego twarz… to był szok! Wyglądał zupełnie inaczej. Lekarze powiedzieli jasno, nie wiadomo czy Adam przeżyje. Wtedy zdałam sobie sprawę, z powagi sytuacji. Świat stanął w miejscu. Nie wiedziałam jak mam powiedzieć o tym chłopcom. Tata jest dla nich całym światem, dla nich to potworny cios.

Pierwsze święta bez Adama. Dom wydawał się pusty, a ja marzyłam tylko o jednym: by za rok razem usiąść przy wspólnym stole. Niestety, nic nie wskazuje na to, by moje pragnienie się spełniło.. W lutym była jeszcze nadzieja, Adam jeździł na wózku, powoli zaczynał wracać do świata. Zaczynałam planować pierwsze spotkanie z dziećmi. Wszyscy byliśmy podekscytowani.. A później znów życie nas zaskoczyło. Zachłystowe zapalenie płuc brzmi zagadkowo i niegroźnie. Dla mojego męża skończyło się śpiączką. Śpiączką, z której nie wybudził się do dziś. Za kilka miesięcy minie rok od wypadku, a my stoimy w miejscu. Bakterie, kolejne zapalenia płuc – sytuacje zagrażające życiu, wykończony walką organizm. Wiele razy spieszyłam na oddział, by być na czas… Każdy telefon ze szpitala paraliżuje.

Fot. SiePomaga.pl

Mój dzień zaczyna się skoro świt. Praca, opieka nad dwójką dorastających chłopców, wizyta w szpitalu, regularne wizyty u męża, obowiązki domowe, poszukiwanie najlepszych ośrodków rehabilitacyjnych, podsumowanie miesięcznego budżetu. Nasi synowie, Piotr i Paweł są nastolatkami i doskonale rozumieją sytuację. Nagle z codziennego życia zniknął ukochany tata. Tata, który towarzyszył im podczas zajęć na basenie, grał z nimi w tenisa, w piłkę, programował z nimi klocki. To nie był weekendowy tata, uczestniczył we wszystkich wydarzeniach z ich życia. Wszyscy to uwielbiali. Teraz kiedy pobyt w szpitalu wydłuża się w nieskończoność, chłopcy strasznie tęsknią. Czasem pytają mnie, dlaczego lekarze nie mogą wyleczyć taty, czy nie możemy zmienić szpitala. Ostatnio chłopcy usłyszeli, że nie mam środków na dalszą rehabilitację. Pierwszą rzeczą, jaką zrobiły moje dzieci, był wybór zabawek na sprzedaż, żeby zdobyć pieniądze na leczenie taty. Od początku pobytu Adama w szpitalu, starszy synek nagrywał i montował dla niego filmy – migawki z rodzinnej codzienności. Oni codziennie czekają na jego powrót… A ja już nie wiem, co mówić, jak tłumaczyć, że to jeszcze potrwa. Najgorsze jest, że nie wiem ile jeszcze. Czasem, kiedy wszystkim kończą się siły na walkę płaczemy całą trójką. Te chwile nauczyły nas, że w życiu nie ma nic na stałe.

To chłopcy są moją siłą. Wstaję i wiem, że musimy być silni i czekać na jego powrót. Niestety, przez kilka miesięcy walki z powikłaniami spowodowało, że nasze oszczędności stopniały. Środki na leczenie, rehabilitacje i konsultacje okazały się skończone. Nie możemy przerwać leczenia na tym etapie. Potrzebujemy pomocy! Wasze wsparcie to dla nas szansa. Na to, by Adam wrócił do pełni sił, do rodziny, do normalnego życia. Wiem, że nie stanie się w ciągu dnia lub dwóch. Ten proces wymaga czasu. Czasu i środków, których nie mamy. Pomóżcie ojcu wrócić do dzieci…

Nadzieja na zdrowie, na to, że Adam niebawem stanie na własnych nogach, powie kilka słów, motywuje nas do dalszej walki. Cała rodzina czeka na to, by znów usłyszeć jego głos. Synowie dorastają, a Adama omijają wielkie i małe momenty w ich życiu. Wiem, że on chce wrócić, widzę to w małych gestach. Jego siła walki i Twoje wsparcie to dla nas szansa na odwrócenie losu i powrót do rodzinnej rzeczywistości, której bardzo nam brakuje.

Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]

Copyright © 2023 Niezależny portal warszawawpigulce.pl  ∗  Wydawca i właściciel: Capital Media S.C. ul. Grzybowska 87, 00-844 Warszawa
Kontakt z redakcją: [email protected]