Zaskakujące zeznania porywacza pociągu. Wytłumaczył czemu to zrobił i czemu mu się nie udało
35-letni Marcin S., który przyznał się do porwania pociągu, przez ponad trzy godziny składał wyjaśnienia w prokuraturze. Do protokołu dotarł „Super Express”. Zeznania szokują.
Podejrzany jak stwierdził „wsiadł do pociągu byle jakiego, by jechać w bliżej nieokreślone miejsce”. Traf chciał, że pojechał do Kołobrzegu. Mówił, że był tam „prowokowany i zaczepiany” więc postanowił wrócić do domu, do Sędziszowa w woj. świętokrzyskim.
W okolicach Legionowa wyskoczył z pociągu przez okno i poczekał na inny skład, tym razem towarowy. Włamał się do lokomotywy i zagroził maszyniście kamieniem. „Wszedłem na dach lokomotywy, bo lepiej mi było obserwować otoczenie. Złapałem za linie wysokiego napięcia, bo miałem wszystkiego dość. I spadłem na torowisko” – zeznał oskarżony.
Porażony prądem mężczyzna wstał i uciekł w kierunku stacji, by zdążyć na pociąg do domu. Na miejscu czekała już na niego policja. Mężczyzna przyznał się do winy.
Sąd, na wniosek prokuratora zdecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny w warunkach szpitalnych. Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.