Zdjęcie, które podbija internet „Analogowa rewolucja na Grochowie” [ZDJĘCIE]
Jesteśmy z pokolenia warszawiaków wychowanych na podwórku. W czasach bez domofonów i strzeżonych osiedli. Jeśli chciało się wyjść, to kumple przychodzili i krzyczeli z podwórka pod balkonem.
Strategicznym miejscem był trzepak na dywany – ile ważnych spraw się tam załatwiało! Nie mieliśmy komórek, a nasze mamy jakoś nie umierały ze strachu, gdzie jesteśmy. Trzymaliśmy się razem,a grupy wiadomo – nikt nie ruszy. Pod wieczór towarzystwo przenosiło się pod balkon jednego z grupy, gdzie nadzór i monoftong sprawowała jedna z naszych mam… oczywiście z balkonu.
Mieliśmy na to czas, bo nie było tylu korepetycji. Trzeba było po prostu uważać w szkole, a jak się nie uważało, to zawsze koleżanka czy kolega mógł pożyczyć zeszyt i wytłumaczyć, co było na lekcji. Mieliśmy lekcje dodatkowe typu język obcy, ale materiał ze szkoły opanowywaliśmy w szkole. Nie mieliśmy Facebooka, my po prostu ze sobą rozmawialiśmy… na żywo.
Jak widzę nowe pokolenie nastolatków, to jest mi ich autentycznie zal. Maja 500 znajomych w sieci, a nie opuszczają pokoju. Zamiast wspomnień mają tonę selfie z dzióbkiem. Może to znak naszych czasów? Postęp komunikacyjny paradoksalnie oddalił człowieka od człowieka.
Zdjęcie Pana Michała robi furorę w sieci, bo jest wyjęte jakby z czasów naszego dzieciństwa. Czasów, kiedy rozmawiając patrzyliśmy w swoje oczy, obserwowaliśmy swoje gesty i nie mieliśmy emoticonów.
Redakcja bardzo dziękuje Panu Michałowi Kowalikowi, za zgodę na publikację.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.