Te tłumaczenia już nie wystarczą. Trzeba mieć dowody. Urząd skarbowy nakłada gigantyczne podatki. Ludzie płacą dziesiątki tysięcy złotych [03.10.2025]
W Polsce trwa boom na sejfy i kasy pancerne. Sprzedaż rośnie w rekordowym tempie, a eksperci szacują, że poza systemem bankowym znajduje się już kilkadziesiąt miliardów złotych. To efekt nie tylko obaw przed kryzysem, ale też rosnącej nieufności wobec banków. Problem w tym, że równolegle z trendem „gotówki pod poduszką” fiskus rozwija narzędzia do wykrywania nieujawnionych źródeł dochodów. I robi to z niemal stuprocentową skutecznością.

Fot. Warszawa w Pigułce
Dlaczego Polacy wyciągają pieniądze z banków?
Powodów jest kilka. Po pierwsze, inflacja i niepewność gospodarcza. W czasach kryzysu ludzie chcą mieć fizyczny dostęp do oszczędności. Po drugie, przykłady z zagranicy. W Niemczech czy Szwecji władze wprost zalecały posiadanie zapasu gotówki w domach na wypadek awarii systemu bankowego. Po trzecie, doświadczenia pandemii i wojen — poczucie, że lepiej mieć coś „na czarną godzinę”.
Do tego dochodzi zwykła psychologia. Gotówka w sejfie daje poczucie kontroli, nawet jeśli w praktyce oznacza dodatkowe ryzyka.
Fiskus nie musi już przychodzić do domu
W 2024 roku skuteczność kontroli podatkowych osiągnęła 99%. To oznacza, że niemal każda ujawnia nieprawidłowości. Co istotne, współczesne kontrole nie wymagają wizyty urzędnika. Fiskus analizuje dane z banków, platform sprzedażowych i systemów Krajowej Administracji Skarbowej. Wezwanie może trafić na e-mail, do e-Urzędu Skarbowego albo w formie listu poleconego.
Każda transakcja gotówkowa przekraczająca 15 tys. euro trafia automatycznie do Generalnego Inspektora Informacji Finansowej. To często wystarczy, by rozpocząć szczegółową analizę majątku.
Historia z Warszawy: 27 tysięcy, które kosztowały fortunę
Dobrym przykładem jest niedawny wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego. Małżeństwo kupiło nieruchomość wartą 320 tys. zł. Nie potrafili jednak udokumentować pochodzenia 27 tys. zł. Efekt? Musieli zapłacić ponad 20 tys. zł podatku sankcyjnego.
Ich tłumaczenia o oszczędnościach z dawnych lat czy sprzedaży biżuterii nie wystarczyły. Sąd jasno stwierdził: liczą się tylko dokumenty. Ta sprawa pokazuje fundamentalną zmianę — argument „oszczędzałem latami” nie przekonuje już ani fiskusa ani nawet sądu.
Sankcja 75 procent. Jak działa w praktyce?
Najgroźniejszą bronią fiskusa pozostaje stawka 75% od nieujawnionych dochodów. Wbrew pozorom nie obejmuje całego zakupu, ale wyłącznie tę część, której źródła nie da się udowodnić.
Przykład: kupujesz mieszkanie za 500 tys. zł. Możesz wykazać legalne pochodzenie 400 tys. zł, ale 100 tys. zł pozostaje bez wyjaśnienia. W takiej sytuacji fiskus naliczy 75 tys. zł podatku. Nie ma tu uznaniowości — urząd ma obowiązek zastosować stawkę.
Kto jest najbardziej narażony?
Na celowniku są osoby, których wydatki wyraźnie odbiegają od dochodów:
- pracownicy z minimalną pensją kupujący samochody za gotówkę,
- przedsiębiorcy wykazujący straty, a prowadzący wystawny tryb życia,
- inwestorzy bez dokumentacji transakcji,
- osoby dokonujące drogich zakupów tuż po wpłatach gotówki na konto.
Urząd analizuje nie tylko konta bankowe, ale też zakupy online i styl życia. Anonimowość w praktyce przestaje istnieć.
Dokumenty ważniejsze niż sejf
Eksperci podkreślają: sam sejf nie rozwiązuje problemu. Pieniądze w domu mogą dać spokój, ale bez dokumentów potwierdzających źródło łatwo zamienią się w kłopot. Liczą się:
- akty spadkowe i darowizny zgłoszone do urzędu,
- umowy kredytowe i pożyczki rodzinne zawarte na piśmie,
- wyciągi bankowe pokazujące przepływ środków,
- potwierdzenia odszkodowań czy sprzedaży majątku.
Warto je trzymać nie tylko w segregatorze, ale też w wersji elektronicznej — w chmurze lub u notariusza.
Ryzyka, o których się zapomina
Trzymanie gotówki w domu ma także inne minusy. Nie podlega ochronie Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. Nie wszystkie polisy obejmują takie środki, a jeśli już, to w bardzo niskich limitach. Pieniądze można stracić w wyniku włamania albo pożaru.
Z punktu widzenia fiskusa problemem nie jest sam sejf. Urząd nie interesuje się miejscem przechowywania pieniędzy. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy styl życia nie zgadza się z oficjalnymi dochodami.
Co to oznacza dla Ciebie?
Masz prawo trzymać gotówkę w domu. Nie ma limitów. Ale jeśli wydajesz więcej, niż wynika z twoich dochodów, fiskus może naliczyć 75% podatku od różnicy. Dlatego — jeśli wyciągasz pieniądze z banku — zachowaj wszystkie dowody ich pochodzenia. To one, a nie opowieści o „oszczędzaniu przez lata”, przesądzą o wyniku ewentualnej kontroli.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.