25 procent i już koniec. Na rodziców poleją się tysiące kar
Ministerstwo Edukacji szykuje największą zmianę w polskich szkołach od lat. Od września 2026 roku uczniowie będą mogli opuścić bez usprawiedliwienia tylko 25 procent zajęć zamiast obecnych 50 procent. Za przekroczenie tego limitu rodzice zapłacą nawet 10 tysięcy złotych kary.

Fot. Warszawa w Pigułce
Barbara Nowacka nie kryje, że resort ma dość „legalnych wagarów” praktykowanych przez polskie rodziny. Jak wyjaśniała minister edukacji w rozmowie z portalem GazetaPrawna.pl, rodzice traktują szkołę jak miejsce, gdzie dziecko może chodzić albo może nie chodzić, ignorując obowiązek szkolny. Zgodnie z planowanymi zmianami uczeń nie będzie klasyfikowany z danego przedmiotu, jeśli jego nieusprawiedliwione nieobecności przekroczą 25 procent czasu przeznaczonego na te zajęcia.
Rewolucyjne zmiany uderzą wprost w praktykę rodzinnych wyjazdów podczas roku szkolnego, które stały się powszechne wśród polskich rodzin szukających tańszych wakacji poza sezonem.
Wakacje w październiku? Zapłacisz dziecięcą przyszłością
Nowy system sprawi, że rodzice planujący wyjazdy z dziećmi podczas roku szkolnego znajdą się w znacznie trudniejszej sytuacji. Dotychczasowe regulacje pozwalały na opuszczenie co drugiego dnia zajęć bez poważnych konsekwencji, co rodzice często wykorzystywali do planowania wakacji w tańszych terminach.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje istotną zmianę w prawie oświatowym. Uczniowie zostaną objęci nowym rocznym limitem nieobecności na zajęciach. Teraz kilka dni nieobecności może oznaczać przekroczenie 25-procentowego progu, szczególnie w przypadku przedmiotów realizowanych rzadko w tygodniu.
Problem dotknie zwłaszcza dzieci uczące się systematycznie wymagających przedmiotów. Jak podaje portal ePedagogika.pl, częste nieobecności sprawiają, że uczniowie nie nadążają z przerabianym materiałem, w konsekwencji czego w ich wiedzy narastają luki trudne do uzupełnienia w dalszych latach edukacji.
Szczególnie bolesne będą konsekwencje dla uczniów klas maturalnych, gdzie każda lekcja może okazać się kluczowa dla przygotowania do egzaminów końcowych.
Kary 10 tysięcy złotych spadną na rodziców jak obuch
Największą zmianą będzie drastyczne zwiększenie częstotliwości nakładania kar finansowych na rodziców. Zgodnie z obowiązującymi już regulacjami, za nierealizowanie obowiązku szkolnego przez dziecko rodzice mogą zostać ukarani grzywną sięgającą nawet 10 tysięcy złotych.
Za niespełnianie obowiązku szkolnego grozi nawet 10 tys. zł kary – informuje portal Forsal.pl. Dotychczas kary te stosowano stosunkowo rzadko ze względu na wysoki próg 50 procent nieobecności. Obniżenie go do połowy oznacza, że znacznie więcej rodzin znajdzie się w sytuacji, gdy ich dzieci formalnie nie realizują obowiązku szkolnego.
Warto podkreślić, że polskie kary należą do najsurowszych w Europie. W Wielkiej Brytanii kara za nieusprawiedliwione nieobecności wynosi około 300 złotych za każdy dzień, w Holandii to około 450 złotych, natomiast w Polsce pojedyncza kara może sięgać 10 tysięcy złotych.
System egzekucji kar także ulegnie zaostrzeniu. Jak informuje portal Infor.pl, przekroczenie nowego progu 25 procent nieobecności będzie automatycznie skutkować wszczęciem postępowania egzekucyjnego w administracji.
Koniec z drugą szansą na egzaminie
Nowe przepisy wprowadzają również fundamentalną zmianę w możliwości zdawania egzaminów klasyfikacyjnych. W przypadku takich nieobecności nie będzie możliwości zdawania egzaminu klasyfikacyjnego – obecnie taka możliwość istnieje przy nieobecności przekraczającej 50 procent.
Portal Strefa Edukacji zwraca uwagę, że dotychczas uczniowie mogli zdawać egzaminy klasyfikacyjne nawet przy 50 procentach nieusprawiedliwionych nieobecności, co dawało im szansę na zaliczenie przedmiotu mimo długiej absencji. Nowy system całkowicie eliminuje tę możliwość.
Zasady dotyczące usprawiedliwianych nieobecności pozostaną bez zmian. Uczniowie nieobecni z powodu choroby, ważnych spraw rodzinnych lub innych uzasadnionych przyczyn nadal będą mogli zdawać egzaminy klasyfikacyjne, pod warunkiem przedstawienia odpowiednich usprawiedliwień.
To oznacza, że każda nieusprawiedliwiona nieobecność stanie się znacznie bardziej kosztowna dla przyszłości edukacyjnej ucznia.
Szkoły dostaną broń przeciwko kreatywnym rodzicom
Planowane zmiany wprowadzają obowiązek podawania przez rodziców konkretnych powodów nieobecności dziecka w szkole. Jak informuje portal Portal Samorządowy, usprawiedliwienie nieobecności będzie musiało zawierać jej przyczynę, co ma ograniczyć praktykę ogólnikowych usprawiedliwień typu „sprawy rodzinne”.
MEN planuje obniżyć limit dozwolonych nieobecności z 50 proc. do 25 proc. już od nowego roku szkolnego – potwierdza portal PortalSamorzadowy.pl. Jednocześnie każda szkoła będzie mogła określić w swoim statucie, jakie formy usprawiedliwień akceptuje i w jakim terminie muszą być złożone.
Dodatkowo planowane jest powołanie Krajowego Rzecznika Praw Uczniowskich oraz Wojewódzkich Rzeczników Praw Uczniowskich, którzy będą monitorować przestrzeganie praw ucznia i sytuację w szkołach. Te organy mogą także wpłynąć na sposób interpretacji i stosowania nowych przepisów dotyczących frekwencji.
Problem polega na tym, że brak jednolitych procedur może prowadzić do znacznych różnic między szkołami w interpretacji nowych przepisów, co postawi rodziców w nierównej sytuacji.
Nauczyciele podzieleni ws. nowych regulacji
Środowisko pedagogiczne nie jest jednomyślne co do planowanych zmian. Jak mówi dr Jerzy Jarosiński, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 29 w Lublinie w rozmowie z Radio Lublin: „Trudno mi się wypowiedzieć, czy zmniejszanie do 25 procent nieobecności to jest dobry sposób, bo dalej rodzic będzie usprawiedliwiał. Trzeba zmienić mentalność”.
Zmuszanie uczniów do obecności w szkole bez zrozumienia przyczyn wagarowania jest ryzykowne – ostrzega Karolina Pol, dyrektorka Niepublicznego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli EduKaPol Szkolenia w rozmowie z portalem MamaDu.pl. Może to prowadzić do frustracji, buntu i wycofania się z życia szkolnego.
Z kolei Marzena Kamińska, dyrektor VI Liceum Ogólnokształcącego im. Hugona Kołłątaja w Lublinie przyznaje w wywiadzie dla Radio Lublin: „Ja nie jestem zwolenniczką tego rozwiązania. Upatruję rozwoju szkoły w tworzeniu takiego środowiska, które będzie dla dziecka bezpieczne, a do którego dzieci będą chętnie przychodziły”.
Co to oznacza dla ciebie jako rodzica?
Jeśli masz dzieci w wieku szkolnym, musisz radykalnie zmienić podejście do planowania nieobecności. Każdy dzień nieusprawiedliwionej absencji będzie miał teraz podwójną wagę – próg 25 procent można przekroczyć znacznie szybciej niż dotychczasowe 50 procent.
Rodzinne wakacje podczas roku szkolnego staną się nie tylko znacznie bardziej kosztowne finansowo, ale również edukacyjnie. Kilkudniowy wyjazd z dzieckiem może skutkować automatycznym nieklasyfikowaniem z kilku przedmiotów, co może oznaczać konieczność powtarzania całego roku.
Szczególnie ostrożni powinni być rodzice dzieci w starszych klasach, gdzie materiał jest bardziej zaawansowany. W przypadku uczniów klas maturalnych nawet krótka nieobecność może mieć poważne konsekwencje dla przygotowania do egzaminów końcowych.
Przygotuj się także na znacznie dokładniejsze usprawiedliwianie każdej nieobecności. Zamiast ogólnikowych wpisów w dzienniku, będziesz musiał konkretnie opisywać przyczyny nieobecności dziecka, co może wymagać gromadzenia dodatkowej dokumentacji.
Jeśli twoje dziecko ma już problemy z frekwencją, pilnie skontaktuj się ze szkołą. Nowe przepisy będą znacznie mniej tolerancyjne, a przekroczenie progu 25 procent może oznaczać nie tylko problemy edukacyjne, ale także karę finansową sięgającą 10 tysięcy złotych dla całej rodziny.
Pamiętaj, że wysokie kary finansowe za nierealizowanie obowiązku szkolnego stanowią znaczące obciążenie dla budżetu większości polskich rodzin. Nowe przepisy warto traktować bardzo poważnie i starannie planować każdą nieobecność dziecka w szkole.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.