Masz 30 dni. Tysiące Polaków nie wie, że skończyły się dla nich darmowe wizyty w NFZ. Za wizyty u lekarzy i pobyt w szpitalu trzeba zapłacić
Anna pod koniec sierpnia poczuła pierwsze objawy grypy – kaszel, gorączka, osłabienie. Poszła do przychodni. Pani w rejestracji spojrzała na monitor i powiedziała: nie widzę pani w systemie. Anna nie rozumiała. Jak to nie widzi? Przecież pracowała do końca lipca, minął miesiąc. I to był właśnie problem. Musiała zapłacić za wizytę.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce
Mechanizm, o którym mało kto pamięta
System ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce działa według prostej, ale bezwzględnej zasady. Masz 30 dni od zakończenia ubezpieczenia na załatwienie nowego tytułu do opieki medycznej. Jeśli tego nie zrobisz, 31. dnia stajesz się osobą nieubezpieczoną. Bez prawa do darmowych wizyt, bez refundacji leków, bez dostępu do szpitala na koszt NFZ.
Licznik zaczyna biec w momencie, gdy pracodawca wyrejestrowuje cię z ZUS. Zwolniłeś się 31 lipca? Ubezpieczenie kończy się tego samego dnia. Masz 30 dni – do 30 sierpnia – na znalezienie nowego źródła ubezpieczenia. Jeśli 31 sierpnia wejdziesz do przychodni bez nowego tytułu, system pokaże czerwony status. Nie jesteś ubezpieczony.
To nie jest kwestia opinii urzędnika ani dobrych chęci lekarza. To automatyczny system eWUŚ, który pobiera dane z ZUS i KRUS. Jeśli brak wpisu o aktywnym ubezpieczeniu – brak dostępu do świadczeń. Kropka.
Wielu Polaków nie zdaje sobie sprawy z tej zasady. Myślą, że skoro przez lata regularnie płacili składki, to mają jakiś bufor bezpieczeństwa. Że NFZ nie zostawi ich bez pomocy po miesiącu przerwy. To myślenie jest błędne i kosztowne.
Kiedy zegar zaczyna odliczać
Najczęstsza sytuacja to zmiana pracy. Kończysz umowę w jednej firmie, nową zaczynasz za miesiąc. W międzyczasie robisz sobie przerwę – wyjeżdżasz, remontuj
esz mieszkanie, odpoczywasz. I zapominasz, że każdy dzień bez nowego zatrudnienia przybliża cię do utraty ubezpieczenia.
Druga popularna pułapka czeka na przedsiębiorców. Prowadzisz działalność gospodarczą i decydujesz się ją zawiesić albo zamknąć. Od dnia wyrejestrowania z CEIDG masz 30 dni ochrony. Potem – cisza. Żadnych świadczeń, chyba że szybko znajdziesz nowy tytuł do ubezpieczenia.
Trzeci scenariusz dotyczy urlopów bezpłatnych. Bierzesz miesiąc wolnego od pracy, pracodawca nie płaci za ciebie składek. Z perspektywy ZUS to tak, jakbyś w ogóle nie był zatrudniony. Po 30 dniach takiego urlopu tracisz prawo do NFZ.
Czwarta grupa to osoby na umowach cywilnoprawnych. Skończyła się umowa zlecenie, czekasz na kolejne zlecenie od tego samego lub innego zleceniodawcy. Jeśli przerwa przekroczy 30 dni – problem gotowy.
Piąta sytuacja: zakończenie studiów. Tu jednak system jest nieco bardziej łaskawy, o czym za moment.
Wyjątki, które dają oddech
Nie każdy traci prawo do opieki medycznej po 30 dniach. Niektóre grupy dostały dłuższy czas na załatwienie formalności. NFZ przewidział kilka sytuacji, w których ochrona trwa znacznie dłużej.
Absolwenci szkół ponadpodstawowych mają zagwarantowane 6 miesięcy od ukończenia nauki lub skreślenia z listy uczniów. Skończyłeś technikum w czerwcu? Możesz spokojnie leczyć się do grudnia, nawet jeśli jeszcze nie znalazłeś pracy ani nie zarejestrowałeś się jako bezrobotny.
Absolwenci studiów wyższych i szkół doktorskich dostają 4 miesiące. To daje czas na znalezienie pierwszej pracy bez obawy, że wizyta u lekarza zrujnuje budżet.
Osoby ubiegające się o emeryturę lub rentę zachowują prawo do świadczeń przez cały czas trwania postępowania. Procedura rozpatrywania wniosków trwa miesiącami, więc to ważna ochrona dla osób przechodzących na emeryturę.
Pobierający zasiłek chorobowy lub wypadkowy są ubezpieczeni przez cały okres pobierania świadczenia. Jeśli jesteś na L4, nie martw się o dostęp do lekarza – dopóki dostajesz zasiłek, jesteś w systemie.
Osoby z zawieszoną rentą socjalną mają 90 dni ochrony od momentu zawieszenia. To przedłużony termin w porównaniu ze standardowymi 30 dniami, ale wciąż krótszy niż u absolwentów.
Czerwony ekran w przychodni to nie błąd systemu
Pani w rejestracji uruchamia system eWUŚ – Elektroniczną Weryfikację Uprawnień Świadczeniobiorców. Wpisuje twój PESEL. System łączy się z bazami ZUS i KRUS. Sprawdza, czy figurujesz jako osoba ubezpieczona. Jeśli tak – pokazuje zielony status. Jeśli nie – czerwony.
Nie ma tutaj miejsca na omyłkę ani uznaniowość. System działa automatycznie i bezwzględnie. Lekarz nie może cię przyjąć na koszt NFZ, nawet jeśli chciałby. Rejestracja nie może cię zapisać do specjalisty. Apteka nie zrefunduje leków.
Wielu pacjentów próbuje negocjować. Tłumaczą, że przez lata płacili składki. Że to tylko chwilowa przerwa. Że za tydzień zaczynają nową pracę. Że przecież nie umrą bez tej wizyty. Nic to nie zmienia. System nie ma funkcji współczucia ani zrozumienia wyjątkowych okoliczności.
Możesz oczywiście leczyć się prywatnie. Wizyta u lekarza pierwszego kontaktu to wydatek 150-250 złotych. Specjalista weźmie 250-400 złotych. Badania laboratoryjne – od kilkudziesięciu do kilkuset złotych, zależnie od zakresu. USG czy RTG – kolejne setki. Leki w pełnej cenie, bez refundacji. Zwykłe przeziębienie może kosztować tysiąc złotych. Poważniejsza choroba – kilka, kilkanaście tysięcy.
Dlatego tak ważne jest, żeby nie dopuścić do sytuacji, w której czerwony ekran cię zaskakuje.
Trzy drogi powrotu do systemu
Straciłeś ubezpieczenie i minęło 30 dni? Nie wszystko stracone. Masz trzy możliwości odzyskania prawa do darmowej opieki medycznej.
Pierwsza to znalezienie nowego tytułu do obowiązkowego ubezpieczenia. Podejmujesz pracę – pracodawca zgłasza cię do ZUS i od pierwszego dnia masz z powrotem dostęp do NFZ. Otwierasz działalność gospodarczą – rejestrujesz się w ZUS jako przedsiębiorca. Idziesz do urzędu pracy i rejestrujesz się jako bezrobotny – urząd zgłasza cię do ubezpieczenia.
Druga opcja to dobrowolne ubezpieczenie zdrowotne. Idziesz do oddziału wojewódzkiego NFZ, wypełniasz wniosek i podpisujesz umowę. Od następnego miesiąca jesteś znowu w systemie. Jest tylko jeden problem – koszt.
Podstawą wymiaru składki jest kwota nie niższa od przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw z poprzedniego kwartału. W praktyce to obecnie około 8300 złotych. Składka zdrowotna wynosi 9 procent tej kwoty. Musisz więc zapłacić około 750 złotych miesięcznie za prawo do leczenia na NFZ.
To sporo, ale czasem jedyne wyjście. Szczególnie gdy planujesz dłuższą przerwę w pracy, podróż za granicę albo po prostu potrzebujesz czasu na znalezienie nowego zatrudnienia.
Trzecia droga to zgłoszenie jako członek rodziny osoby ubezpieczonej. Jeśli twój małżonek, rodzic albo dorosłe dziecko pracuje i płaci składki, może zgłosić cię jako członka rodziny. Nie kosztuje to nic dodatkowo – składka pozostaje taka sama. To najprostsze i najtańsze rozwiązanie, jeśli masz kogoś, kto może cię zgłosić.
Ważna uwaga: jeśli przerwa w ubezpieczeniu przekroczyła 3 miesiące, NFZ może żądać dodatkowej opłaty za okres braku ubezpieczenia. Wysokość zależy od długości przerwy i może sięgać kilku tysięcy złotych. Można prosić o rozłożenie na raty, ale to dodatkowe komplikacje i koszty.
Sprawdź swój status zanim będzie za późno
Nie czekaj, aż pani w rejestracji powie ci, że nie jesteś w systemie. Możesz sprawdzić swój status samodzielnie, w dowolnym momencie, z domu.
Wejdź na stronę ewus.nfz.gov.pl. To oficjalna platforma NFZ do weryfikacji uprawnień. Wybierz opcję sprawdzenia bez logowania – wystarczy PESEL i data urodzenia. System natychmiast pokaże twój status. Zielony – jesteś ubezpieczony. Czerwony – nie masz prawa do świadczeń.
Jeśli widzisz czerwony status, nie panikuj. Sprawdź, czy faktycznie minęło 30 dni od zakończenia ubezpieczenia. Czasem system ma opóźnienie w aktualizacji danych – szczególnie gdy właśnie zacząłeś nową pracę. Pracodawca musi najpierw zgłosić cię do ZUS, a dane muszą trafić do systemu eWUŚ. To może potrwać kilka dni.
Jeśli jednak masz pewność, że powinieneś być ubezpieczony – na przykład pracujesz już tydzień na nowej umowie – a system wciąż pokazuje czerwony status, idź do działu kadr. Poproś o potwierdzenie zgłoszenia do ZUS. Jeśli pracodawca zgłosił cię prawidłowo, możesz w przychodni złożyć pisemne oświadczenie o przysługującym prawie do świadczeń. To procedura awaryjna, gdy system ma opóźnienie.
Co zrobić dziś, żeby nie mieć problemu jutro
Planujesz zmianę pracy? Zanim złożysz wypowiedzenie, sprawdź, kiedy zaczynasz w nowym miejscu. Jeśli przerwa będzie krótsza niż 30 dni – spokojnie, jesteś bezpieczny. Jeśli dłuższa – rozważ skrócenie okresu wypowiedzenia albo przyspieszenie startu w nowej firmie.
Nie możesz uniknąć przerwy dłuższej niż miesiąc? Zarejestruj się jako bezrobotny. Nawet jeśli nie planujesz brać zasiłku i masz oszczędności. Sama rejestracja da ci prawo do NFZ. Wyrejestrujesz się, gdy znajdziesz nową pracę.
Zamykasz działalność gospodarczą? W tym samym dniu idź do urzędu pracy lub podpisz umowę o dobrowolne ubezpieczenie w NFZ. Nie odkładaj tego na później. Każdy dzień zwłoki przybliża cię do utraty ochrony.
Bierzesz długi urlop bezpłatny? Sprawdź u pracodawcy, czy możesz w tym czasie płacić składki zdrowotne samodzielnie. Część firm zgadza się na takie rozwiązanie. Jeśli nie – przygotuj plan B. Czy możesz zostać zgłoszony jako członek rodziny? Czy masz oszczędności na dobrowolne ubezpieczenie?
Kończysz studia? Masz 4 miesiące na znalezienie pracy. Wykorzystaj ten czas mądrze. Nie trać go, czekając na idealną ofertę. Lepiej zacząć gdziekolwiek i mieć ubezpieczenie, niż zostać bez ochrony zdrowotnej.
Jeden dzień może zmienić wszystko
Historia Anny z początku miała szczęśliwe zakończenie. Zapłaciła 200 złotych za wizytę, dostała antybiotyk za kolejne 80 złotych. Następnego dnia poszła do urzędu pracy i zarejestrowała się jako bezrobotna. Od razu odzyskała prawo do NFZ. Tydzień później zaczęła nową pracę.
Ale nie wszyscy mają tyle szczęścia. Ewa straciła dostęp do NFZ w połowie chemioterapii. Musiała przerw
ać leczenie na dwa miesiące, bo nie miała 15 tysięcy złotych na kontynuację terapii prywatnie. Marek dowiedział się o braku ubezpieczenia dopiero na SOR-ze, gdy po wypadku samochodowym okazało się, że musi zapłacić 8 tysięcy złotych za operację.
System jest bezwzględny. Daje 30 dni na załatwienie formalności. Nie więcej, nie mniej. Możesz to uznać za niesprawiedliwe, nieludzkie, absurdalne. To nic nie zmieni. Zasada jest prosta i działa automatycznie.
Jedyne, co możesz zrobić, to być świadomym i działać wyprzedzająco. Sprawdzaj swój status regularnie. Nie zostawiaj spraw na ostatnią chwilę. Nie licz na to, że system zrobi wyjątek akurat dla ciebie. Bo nie zrobi.
30 dni to niewiele. Szybciej, niż myślisz, może okazać się, że zostałeś sam ze swoimi problemami zdrowotnymi. I czerwonym ekranem w przychodni.
Redaktor naczelny portalu. Absolwent Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.